F1: mistrzostwa świata księgowych. Red Bull śmieje się z limitu finansowego
Od roku 2021 w Formule 1 obowiązywać będzie limit wydatków na poziomie 175 mln dolarów. - Możemy stać się mistrzostwami świata księgowych - żartuje Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Jednak nie wszystkim podobają się nowe regulacje. Do krytyków limitu finansowego od początku należał Red Bull Racing. Szefowie firmy z Milton Keynes uważają, że dokładne sprawdzanie wydatków nie będzie zadaniem łatwym. Zwłaszcza, że Ferrari czy Mercedes mogą część kosztów ulokować w działach zajmujących się samochodami osobowymi.
Czytaj także: Ferrari może pozostać bez sponsora
- Możemy stać się mistrzostwami świata księgowych, bo po dwóch, trzech miesiącach od zakończenia sezonu okaże się, że ktoś przekroczył limity - stwierdził Helmut Marko w telewizji Servus TV.
Formuła 1 ma świadomość tego, że zespoły będą musiały się uczyć nowej rzeczywistości. Dlatego testowo wydatki kontrolowane będą już w roku 2020. Tyle że wydanie większej sumy niż 175 mln dolarów w sezonie 2020 nie będzie się wiązało z żadnymi konsekwencjami.
- Rok 2020 będzie procesem uczenia się dla wszystkich. Nie mamy, co do tego złudzeń. Na pewno będziemy udoskonalać strukturę kosztów, ale musimy od czegoś zacząć. Chcemy, by nasz sport stał się lepszy i bardziej konkurencyjny - powiedział Chase Carey, szef F1.
Biorąc pod uwagę, że Mercedes czy Ferrari wydają ponad 400 mln dolarów na swoje zespoły F1, firmy będą musiały zwolnić część personelu. Z tego względu Red Bull bierze pod uwagę rywalizację w wyścigach długodystansowych, aby część pracowników mogła zająć się tym projektem (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Robert Kubica czeka na Grand Prix Francji
- Szukamy innych opcji, jak chociażby hypercary i wyścigi długodystansowe. Możemy też zacząć korzystać z jednego tunelu aerodynamicznego dla Red Bulla i Toro Rosso - wyjaśnił Marko w austriackiej telewizji.