F1: Jan Przyrowski śladami Roberta Kubicy. 11-latek został trzecim kierowcą świata i ma ambitne plany

Jan Przyrowski został ostatnio trzecim kartingowcem świata podczas zawodów we Włoszech. Może to być początek wspaniałej podróży, która zaprowadzi 11-latka do Formuły 1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Jan Przyrowski Materiały prasowe / Na zdjęciu: Jan Przyrowski
W niedawno rozgrywanych kartingowych mistrzostwach świata mieliśmy spore grono zawodników z Polski. W kategorii Mini Rok błysnął Jan Przyrowski, który ma ledwie 11 lat, ale bardzo ambitne plany. Pewnego dnia chciałby on pójść śladami Roberta Kubicy i zaistnieć w świecie Formuły 1.

Biorąc pod uwagę wynik Przyrowskiego we Włoszech, nie jest to wykluczone. Z Kubicą łączy go fakt, że jest świadom konieczności rozwijania swojego talentu poza granicami Polski. Już teraz reprezentuje on barwy włoskiej ekipy AV Racing, a rok 2020 chce w głównej mierze spędzić na treningach w tym kraju.

Zaczęło się od płaczu

Przyrowski przygodę z kartingiem zaczął w wieku 5 lat, gdy ojciec zabrał go na jeden z torów halowych. Nie były to jednak łatwe początki. - Popłakałem się, bo żaden gokart nie pasował, ponieważ byłem za mały. Tata znalazł inny tor z mniejszymi wózkami. Od razu czułem, że chcę to robić - zdradza młody kierowca.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Niezwykły wyczyn wioślarki. Joanna Dorociak najlepsza w maratonie

Tamten moment zmienił życie Przyrowskiego, który wraz z wiekiem i godzinami spędzonymi na torze zaczął podnosić swój poziom umiejętności. Już w pierwszym pełnym sezonie zdobył tytuł mistrza Polski wśród młodzików i wicemistrza serii Rok Cup Poland.

Czytaj także: Orlen przed ogromną szansą w F1

Po trzech latach startów w Polsce zapadła decyzja, że talent Przyrowskiego należy rozwijać we Włoszech. - Tam jest wyższy poziom - zauważa 11-latek.

Prowadzenie kariery poza granicami Polski ma swoje konsekwencji w postaci... nieobecności w szkole. Tylko w tym roku Przyrowski brał udział w 23 weekendach wyścigowych. Zwykle zaczyna się on w czwartek, a to oznacza, że z Polski trzeba wyjechać już w środę.

- Na torze spędzamy ok. 90 dni w roku. Jeśli chodzi o szkołę i lekcje, to koledzy ze szkoły przesyłają co jest do zrobienia i nadrabiamy to wieczorami w hotelu. Mamy też wsparcie nauczycieli. Oni rozumieją pasję Janka i pozwalają zaliczyć materiał w późniejszych terminach, choć nie ma taryfy ulgowej - opowiada nam Marcin Przyrowski, ojciec Janka.

Pieniądze - temat rzeka

Motorsport nie jest tani, czego większość kibiców ma świadomość. W przypadku Przyrowskiego dochodzą dodatkowe wydatki w postaci konieczności wyjazdów za granicę, zakwaterowania. Nie mówiąc o spalonym paliwie, zużytych oponach i innych częściach w gokartach.

- Mowa o naprawdę ogromnych pieniądzach. To olbrzymie obciążenie dla budżetu. Niestety, wraz z rozwojem koszty rosną. I mówię tylko o startach. Nie mam na myśli transportu czy noclegów - dodaje Przyrowski senior.

Rok startów poza granicami Polski może pochłonąć nawet ponad 0,5 mln zł. Tymczasem wsparcie ze strony sponsorów bywa niewielkie. Zdarza się, że są oni w stanie zaoferować kwoty rzędu 2-3 tys. zł za sezon. To tylko kropla w morzu potrzeb. Dlatego nie dziwi, że chociażby Artur Kubica musiał zaciągać kredyty na rozwój kariery syna i nie miał pewności, czy Robert w ostateczności trafi do F1.

Państwo Przyrowscy nie żałują jednak inwestycji w syna, a takie momenty jak przed paroma dniami we Włoszech pokazały, że jego kariera ma sens. W końcu Jan został trzecim kierowcą świata w swojej kategorii wiekowej.

- Pracowaliśmy na to bardzo długo i już wcześniej Jan pokazywał swój potencjał i prędkość. Brakowało trochę szczęścia. Teraz praktycznie wszystko zagrało i udało się uzyskać tak wysoki wynik. Zapracował na to latami treningów i wyrzeczeń. Od 6 lat praktycznie co drugi weekend jest na torze. Poza torem też trenuje - siłownia, basen, itd. Żyje praktycznie tylko tym - zdradza ojciec kierowcy.

Śladami Kubicy

Rozwój we Włoszech to większe nadzieje na sukces. Rodzice Jana chcieliby, aby ich syn w sezonie 2020 wystartował w pełnym sezonie mistrzostw Włoch. Będzie to jednak uzależnione od zgromadzonego budżetu. W tej chwili przesądzone są występy w lidze WSK, która skupia najlepszych kartingowców na świecie. Prawdopodobnie Przyrowski odpuści za to rywalizację w Polsce.

- Wszyscy kibicujemy Kubicy. Marzeniem Janka jest, aby dostać się do F1, tak jak to udało się Robertowi przed laty - dodaje ojciec Przyrowskiego, którego idolem jest jednak… Kimi Raikkonen. - Ma specyficzne poczucie humoru - tłumaczy 11-latek.

Czytaj także: Polski karting potrzebuje pomocy Roberta Kubicy

- Mamy naprawdę dużą jakość i sporo umiejętności wśród tych chłopaków. Miejmy nadzieję, że pewnego dnia będziecie jeździć na moich gokartach, bo kiedyś zacząłem się bawić w ich produkcję. Miałem nawet swój zespół, który dobrze sobie radził, ale musiałem poświęcić swój czas F1 - powiedział Kubica podczas Verva Street Racing w sierpniu, gdy na własne oczy oglądał polskich kartingowców w akcji.

Za sprawą Kubicy i zainteresowania Orlenu motorsportem jest nadzieja, że talenty Przyrowskiego i kilku innych młodych chłopaków nie przepadną. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że znajdą się odpowiednie środki na ich rozwój.

Czy Jan Przyrowski pewnego dnia trafi do F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×