F1: GP Abu Zabi. Znamy decyzję sędziów. Charles Leclerc zachował miejsce na podium. Surowa kara dla Ferrari

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
zdjęcie autora artykułu

Charles Leclerc może odetchnąć z ulgą. Sędziowie po przeanalizowaniu sytuacji nie zdyskwalifikowali Monakijczyka z GP Abu Zabi. Ukarane zostało za to Ferrari, które otrzymało dość wysoką grzywnę w wysokości 50 tys. euro.

Jeszcze przed startem GP Abu Zabi pojawiła się informacja, że kontrola poziomu paliwa w samochodzie Charlesa Leclerca wykazała nieprawidłowości. Monakijczyk rozpoczął wyścig, ale wisiało nad nim widmo kary i dyskwalifikacji (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Zgodnie z regulaminem F1, zespoły muszą podać, ile paliwa znajdowało się w samochodzie w momencie wyjazdu na pola startowe, podczas okrążenia formującego, startu i podczas powrotu do alei serwisowej po zakończeniu rywalizacji.

Czytaj także: Giovinazzi wjechał w Kubicę i uniknął kary

Raport sędziego wykazał, że w przypadku samochodu Leclerca różnica między podanymi danymi a stanem faktycznym wynosiła aż 4,88 kg.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"

Ferrari zostało za to ukarane grzywną w wysokości 50 tys. euro, ale Leclerc zachował miejsce na podium, po tym jak ukończył GP Abu Zabi na trzeciej pozycji.

Czytaj także: George Russell przeszedł do historii

- Nie sądzę, aby było wiele do wyjaśniania. Między pomiarami wystąpiła pewna rozbieżność. Uważam, że nasze są prawidłowe. Trzeba zatem ocenić który z nich jest niewłaściwy. Będziemy zadowoleni, jeśli uda się to ustalić, bo zyskamy wiedzę na przyszłość - mówił "Motorsportowi" Mattia Binotto jeszcze przed ogłoszeniem decyzji sędziów.

Źródło artykułu: