F1. Robert Kubica może pojechać w wyścigu. Wszystko za sprawą koronawirusa

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
zdjęcie autora artykułu

Robert Kubica może w roku 2020 wystąpić w wyścigu F1. To efekt decyzji Formuły 1, która postanowiła, że nawet wykrycie koronawirusa u jednego z kierowców nie odwoła Grand Prix. W takiej sytuacji szansę dostawać będzie rezerwowy.

Zapomniana instytucja rezerwowego

W Formule 1 instytucja rezerwowego funkcjonuje od lat, ale została nieco zapomniana przez spore grono kibiców, bo ekipy bardzo rzadko sięgają po trzeciego kierowcę w wyścigu. Jest to podyktowane tym, że poziom bezpieczeństwa w F1 wzrósł i kierowcy rzadko odnotowują poważniejsze urazy.

Dodatkowo, nawet jeśli zmagają się z chorobą, to za wszelką cenę nie chcą oddać miejsca w kokpicie. Kimi Raikkonen w sierpniu 2019 roku, mimo kontuzji nogi, postanowił wystąpić w Grand Prix Belgii, choć Alfa Romeo sprowadziła na tor rezerwowego w postaci Marcusa Ericssona.

Gdy przed Grand Prix Abu Zabi George Russell miał gorączkę i biegunkę, Williams zaczął nawet rozmowy z Siergiejem Sirotkinem, aby ten wskoczył za kierownicę samochodu na torze Yas Marina. Russell przyjął jednak sporą dawkę leków i pojechał w ostatnim wyścigu sezonu 2019.

Efekt jest taki, że po raz ostatni kierowca rezerwowy jechał w wyścigu F1 w połowie 2017 roku, gdy Felipe Massa nie czuł się na siłach, by wystąpić w Grand Prix Węgier. Wtedy w Williamsie zastąpił go Paul di Resta. Brazylijczyk robił jednak wszystko, by nie oddać mu samochodu. Mimo wyraźnego osłabienia, próbował jeszcze wystąpić w treningach i dopiero po nich zapadła decyzja o opuszczeniu weekendu F1.

Czytaj także: Wyścigi F1 możliwe tylko w Europie, ale i tak wyłonią mistrza świata

Koronawirus u kierowcy nie odwoła wyścigu

COVID-19 sprawił, że w sezonie 2020 instytucja rezerwowego stanie się ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Niczym w piłce nożnej, trzeci gracz będzie wskakiwać do samochodu, jeśli tylko koronawirus zostanie wykryty u któregoś z kierowców.

- Jeśli kierowca zostanie zakażony, to są przecież inni dostępni. To tak, jakby zawodnik złapał zatrucie pokarmowe albo doszło do czegoś nieoczekiwanego - powiedział w ostatni piątek w rozmowie z F1 Chase Carey, tłumacząc dlaczego wykrycie koronawirusa u kierowcy nie odwoła wyścigu F1.

Kubica, zgodnie z kontraktem, ma być na każdym wyścigu F1 w garażu Alfy Romeo, o ile ten nie będzie kolidować z weekendem DTM.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni

Rezerwowy na torze czy w fabryce?

Część zespołów zwykła wykorzystywać rezerwowych do pracy w symulatorze. Zwykle w piątek siadają oni do wirtualnej maszyny w fabryce i szukają optymalnych ustawień samochodu na dany tor, bazując na danych zgromadzonych w treningach.

Koronawirus sprawił, że wykorzystywanie rezerwowych do pracy w symulatorze może być utrudnione. Wszystko z tego względu, że Formuła 1 w sezonie 2020 ma żyć w specjalnej "bańce". Kierowca, aby móc otrzymać zgodę na wejście do padoku, musi otrzymać negatywny wynik testu na koronawirusa. Dodatkowo nie może mieć kontaktu ze światem zewnętrznym, aby przypadkowo nie zarazić innych osób.

Jako że obecnie połączenia lotnicze w Europie są mocno okrojone, rezerwowym nie będzie tak łatwo po skończeniu pracy w fabryce wskoczyć do samolotu i dotrzeć na miejsce wyścigu F1. Może się zatem okazać, że jeden kierowca pracować będzie w symulatorze, a rezerwowy będzie razem z ekipą na torze.

W przypadku Alfy Romeo Kubica na takie wsparcie będzie mógł liczyć od Tatiany Calderon, która oficjalnie jest kierowcą rozwojowym stajni z Hinwil i miała już okazję poznać tamtejszy symulator. Z ekipą w luźnych relacjach pozostaje też Marcus Ericsson.

Kubica ważny dla Alfy Romeo

Jako że Kubica jest rezerwowym Alfy Romeo, to może otrzymać szansę jazdy w wyścigu F1 w roku 2020 w przypadku, gdyby koronawirusa wykryto u Kimiego Raikkonena albo Antonio Giovinazziego.

Na dodatek Giovinazzi, choć jest kierowcą Alfy Romeo, to równocześnie pełni rolę rezerwowego w Ferrari. Gdyby zatem COVID-19 wykryto u Sebastiana Vettela czy Charlesa Leclerca, to Giovinazzi wsiadłby za kierownicę czerwonego samochodu. Zwolnione przez niego miejsce w Alfie Romeo zająłby właśnie Kubica.

Czytaj także: DTM. Samochód Roberta Kubicy już gotowy

Sytuacja w innych zespołach

Mercedes w roli rezerwowego zatrudnił Stoffela Vandoorne'a, który po raz ostatni ścigał się w F1 dla McLarena w roku 2018. Belg ściga się też w Formule E, więc gdyby nie był dostępny w któryś z weekendów, mógłby go zastąpić Esteban Gutierrez. Meksykanin od pewnego czasu pomaga Mercedesowi w symulatorze.

Co więcej, McLaren podpisał umowę z niemiecką ekipą, na podstawie której może korzystać z jej kierowców. Na podobnej zasadzie z Mercedesem współpracuje też Racing Point.

Red Bull Racing i Alpha Tauri zakontraktowały Sergio Sette Camarę w roli rezerwowego, ale Brazylijczyk ma spędzić sezon 2020 w Japonii i ścigać się w Super Formule. Biorąc pod uwagę ograniczenia w lotach, jego dostępność może być wątpliwa. W tej sytuacji z pomocą może przyjść Sebastien Buemi - etatowy tester Red Bulla w ostatnich latach.

Renault w roli rezerwowego posiada Guanyu Zhou, ale Chińczyk nie ma superlicencji. Nie mógłby zatem pojechać w wyścigu F1, gdyby któryś z etatowych kierowców zakaził się koronawirusem. W podobnej sytuacji znajduje się Haas, który zakontraktował Louisa Deletraza i Pietro Fittipaldiego.

W Williamsie rezerwowym jest Jack Aitken. Były członek akademii talentów Renault ma superlicencję, więc mógłby wskoczyć do samochodu stajni z Grove w razie potrzeby.

Kto jeszcze?

W chwili próby zespoły F1 mogą też sięgnąć po kierowców, którzy obecnie znajdują się poza światem Formuły 1. Mowa chociażby o Fernando Alonso, Nico Hulkenbergu czy Siergieju Sirotkinie.

Alonso ciągle jest dobrze znany w McLarenie, z którym wspólnie zamierza startować w IndyCar w tym roku. Hulkenberg jeszcze przed rokiem był kierowcą Renault w F1. Z kolei Sirotkin dobrze znany jest w Williamsie, a dodatkowo był rezerwowym Renault i McLarena w sezonie 2019.

Źródło artykułu: