F1. GP Belgii. Wygrani i przegrani. Lewis Hamilton kroczy po tytuł. Ferrari musi myśleć o gruntownych zmianach

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
zdjęcie autora artykułu

Lewis Hamilton wygrał GP Belgii i jedną ręką trzyma już puchar za mistrzostwo świata Formuły 1 sezonu 2020. Po drugiej stronie barykady znajduje się pogrążone w chaosie Ferrari. Włosi wrócą do wygrywania najwcześniej za dwa lata.

Wygrany: Lewis Hamilton 

Brytyjczyk dołożył w GP Belgii kolejną wygraną w tym sezonie F1 i tylko kataklizm może mu odebrać siódme w karierze mistrzostwo świata oraz wyrównanie rekordu Michaela Schumachera. Hamilton na Spa-Francorchamps nie dał się zaskoczyć na starcie, a później umiejętnie dyktował tempa, dbając równocześnie o opony.

Czytaj także: Ferrari w środku burzy. "Nie jesteśmy w fazie kryzysu"

Przegrany: Ferrari 

Kompromitacja - to słowo, które najlepiej oddaje występ Włochów w GP Belgii. Na katastrofę zanosiło się już od piątkowych treningów F1, w których zespół plasował się poza czołową dziesiątką. Kwalifikacje i wyścig nie przyniosły przełamania, a w Maranello mają nad czym myśleć. Zwłaszcza że kolejne tory w kalendarzu F1 (Monza i Mugello) mają podobną charakterystykę do Spa-Francorchamps.

Do tego tradycją stały się już problemy Ferrari ze strategią, a w GP Belgii doszły do tego dodatkowo fatalne pit-stopy. Pierwsza wymiana kół u Charlesa Leclerca trwała ponad 10 s., druga - ponad 5 s.

Ferrari nie należy do biednych w F1, ale na pewno ekipie wiatr wieje w oczy. Pandemia koronawirusa sprawiła, że zamrożono szereg prac rozwojowych. Oznacza to, że Włosi zostaną z obecnym bolidem aż do końca 2021 roku. Dlatego Ferrari w formie zobaczymy najwcześniej w sezonie 2022. Dla fanów tej ekipy to fatalna wiadomość.

Wygrany: Daniel Ricciardo 

Australijczyk założył się z Cyrilem Abiteboulem, że jeśli zdobędzie podium dla Renault w tym sezonie, to szef francuskiej ekipy będzie musiał sobie zrobić tatuaż. I po GP Belgii trzeba przyznać, że już wkrótce Abiteboul być może będzie musiał się rozglądać za studiem tatuażu. Ricciardo dojechał do mety jako czwarty w stawce i był to jego jeden z najlepszych występów w barwach Renault.

Przegrany: Carlos Sainz 

Hiszpan może mówić o sporym pechu. Tuż przed startem wyścigu, po wyjechaniu z garażu, mechanicy McLarena wykryli usterkę w jego układzie wydechowym. Sprawiła ona, że Sainz nawet nie pojawił się na polach startowych. Tymczasem kierowca z Madrytu miał ruszać do GP Belgii z siódmej pozycji i miał spore szanse na punkty.

Wygrany: Pierre Gasly  Dla Francuza był to niezwykle ważny wyścig - przed rokiem na Spa-Francorchamps zginął jego przyjaciel, Anthoine Hubert. Należy przyznać, że Gasly, który do GP Belgii przystąpił w kasku z fotografiami zmarłego kompana, w piękny sposób oddał hołd rodakowi. Kierowca Alpha Tauri popisał się kilkoma ciekawymi manewrami i dojechał do mety jako ósmy. Zasłużenie przy tym zgarnął tytuł kierowcy dnia.

Przegrany: Antonio Giovinazzi 

Być może Włoch występem w GP Belgii pogrzebał swoje szanse na dalsze starty w Alfie Romeo. Na 10. okrążeniu Giovinazzi popełnił bardzo kosztowny błąd, który nie tylko doprowadził do kompletnego zniszczenia bolidu, ale też wymusił na George'u Russellu uderzenie w bandę. Brytyjczyk musiał się bowiem ratować przed trafieniem w kolegę.

W sezonie 2020, niezwykle intensywnym z powodu koronawirusa, jakiekolwiek błędy są niemile widziane. Tymczasem Giovinazzi sprawił, że jego ekipa ma tylko kilka dni na odbudowanie jego maszyny.

Czytaj także: FIA reaguje po wypadku Antonio Giovinazziego

Wygrany: Kimi Raikkonen 

Nawet jeśli Fin stwierdził po GP Belgii, że pokonanie obu kierowców Ferrari nic dla niego nie znaczy, bo nie przyniosło punktów w GP Belgii, to należy odnotować fakt, że to właśnie Raikkonen był najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem korzystającym z jednostki napędowej Ferrari.

Do tego kibicom na długo w pamięci pozostanie moment, w którym kierowca Alfy Romeo z dziecinną łatwością wyprzedza Sebastiana Vettela.

Przegrany: Racing Point 

W przeszłości tor Spa-Francorchamps szczególnie służył Racing Point (wcześniej Force India). Przed sezonem 2020 ekipa dość mocno zmieniła jednak koncepcję bolidu, kopiując rozwiązania Mercedesa… i akurat w przypadku GP Belgii mocno sobie zaszkodziła. Z dawnej konkurencyjności na pięknie położonym torze niewiele zostało. Trudno bowiem, aby w Silverstone byli zadowoleni z 9. i 10. miejsca, skoro w tym roku Racing Point co chwilę bywa trzecią siłą w F1.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Miłości między Stalą i Apatorem nie ma. Sprawa Jacka Holdera to umocni

Źródło artykułu:
Czy Ferrari wyjdzie z kryzysu w roku 2022?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)