F1. Lewis Hamilton porównuje się do Ayrtona Senny. Kontrowersyjne słowa Brytyjczyka

- Sam napotkał na swojej drodze system, który nie był dla niego łaskawy - mówi Lewis Hamilton o Ayrtonie Sennie. Zdaniem Brytyjczyka, z legendą F1 łączy go wiele wspólnych cech. Słowa Hamiltona wywołują kontrowersje.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Lewis Hamilton Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Lewis Hamilton od dawna nie ukrywa, że jest wielkim fanem Ayrtona Senny i śledził jego wyścigi mając ledwie kilka lat. W rozmowie z "La Gazetta dello Sport" aktualny mistrz świata Formuły 1 zdradził, że Brazylijczyk zainspirował go "sposobem, w jaki prowadził bolid, kolorami kasku, pasją z jaką przemawiał i zwycięstwami".

Zdaniem Hamiltona, ma on wiele wspólnych cech z Senną. Brytyjczyk uważa, że obaj musieli sporo wycierpieć w swoim życiu, aby dostać się do F1. - On sam napotkał na swojej drodze system, który nie był dla niego łaskawy. Też tego doświadczyłem w swojej karierze, choć w inny sposób - dodał 36-latek.

Słowa Hamiltona wywołują jednak kontrowersje wśród zagorzałych fanów zmarłego przed ponad 20 laty Brazylijczyka. Senna w trakcie kariery kilkukrotnie miał na pieńku z sędziami i szefami Formuły 1. Tak było chociażby w roku 1989, gdy na torze Suzuka w Japonii zderzył się z Alainem Prostem, za co został zdyskwalifikowany. Kosztowało go to utratę tytułu mistrzowskiego.

ZOBACZ WIDEO: Czy Iga Świątek zagra na igrzyskach olimpijskich w Tokio? Psycholog zdradza szczegóły

Tymczasem Hamilton w wielu przypadkach w trakcie swojej kariery był łagodnie traktowany przez sędziów. Gdy debiutował w F1, pobłażliwie spoglądano na jego ataki na pograniczu faulu. - Powiedziałem sobie, że chcę zostać takim kierowcą jak on i dostać się do F1 - powiedział Hamilton o tym, jak Senna zmotywował go do zostania kierowcą.

Brytyjczyk odniósł się też do kampanii Black Lives Matter, której stał się wielkim orędownikiem. - Emocje, które pojawiły się po zabójstwie George'a Floyda w Stanach Zjednoczonych, przypomniały mi, że ja również doświadczyłem w przeszłości podobnego rodzaju niesprawiedliwości i przemocy. To było dla mnie paliwo, by znów się ścigać. Dodało mi to dodatkowej motywacji - stwierdził kierowca Mercedesa.

- Dałem z siebie wszystko, by wygrać i ciężko pracuję, by wywalczyć sprawiedliwość społeczną, by zwalczyć rasizm. Skupienie się na tych kwestiach, wyróżnienie tych tematów wśród opinii publicznej dało mi dodatkowy impuls, gdy ścigałem się na torze. Nie chodziło tylko o to, by odnieść kolejną wygraną, ale zrobić to w wyższym celu - podsumował Hamilton.

Krytycy Hamiltona w tym przypadku znów mogą podnieść głos. Wprawdzie Brytyjczyk w pierwszej szkole miał być prześladowany przez kolegów ze względu na kolor skóry, ale w następstwie tych wydarzeń ojciec zapisał go do placówki prywatnej, gdzie mógł liczyć na większą dozę tolerancji.

Czytaj także:
Ekolodzy wygrali z F1
Mercedes ma bolid, ale nie ma kierowcy

Czy Lewis Hamilton powinien angażować się w sprawy polityczne?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×