F1. Zmiana warty. Alfa Romeo ma nowego lidera
- Giovinazzi nie potrzebuje już Raikkonena jako punktu odniesienia - mówi Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo. Zdaniem Francuza, włoski kierowca ma wszystko, aby stać się liderem zespołu F1.
Zdaniem szefa Alfy Romeo, ostatnie wydarzenia są potwierdzeniem tego, że Giovinazzi dorósł już do roli lidera zespołu.
- Opinie przekazywane przez Antonio są dość solidne. Prawdopodobnie jednym z problemów, jakie miał w przeszłości, było to, że zbyt mocno skupiał się na Kimim. On był dla niego punktem odniesienia, nie skupiał się na sobie - powiedział w rozmowie z motorsport.com Frederic Vasseur.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"- Największa zmiana u Antonio w ostatnich 12 miesiącach to wykonanie ruchu naprzód, powiedzenie "ok, teraz myślę o sobie, mam tu pracę do wykonania". Zmienił swoje podejście i to daje efekty. To nigdy nie jest łatwe, bo zespołowy partner zawsze jest punktem odniesienia. Teraz Antonio wypracował sobie własną pozycję w ekipie - dodał Vasseur.
Po sezonie 2021 wygasają umowy Raikkonena i Giovinazziego. Biorąc pod uwagę, że 42-latek z Finlandii może zakończyć karierę, to progres wykonany przez kierowcę z Włoch może cieszyć szefa Alfy Romeo. Giovinazzi pracuje bowiem na pozostanie w zespole.
- Wyraźnie zrobił krok naprzód, ale to już było widać w drugiej części sezonu 2020. Ma przyzwoite wyniki w kwalifikacjach. Z wyjątkiem Imoli, to on jest liderem Alfy Romeo w czasówkach. Antonio dorasta, poprawia się - stwierdził Vasseur.
Zdaniem szefa Alfy Romeo, gdyby nie pech, to Giovinazzi mógłby już wcześniej zapisać punkty na swoim koncie. - Nie wiem, czy pech to właściwe słowo. Jednak mieliśmy trochę problemów podczas wyścigów, przez które Antonio nie punktował. Jednak sezon ma 23 wyścigi. Jeśli będziemy mieć odpowiednie tempo w kolejnych, to Antonio będzie zdobywać następne punkty - podsumował Francuz.
Czytaj także:
To mógł być głośny transfer w F1. Szczegóły wychodzą na jaw
Wojna o tytuł w F1 trwa także poza torem