To już jest wojna! Red Bull sięgnie po tajną broń przeciwko Lewisowi Hamiltonowi?

Red Bull bierze pod uwagę złożenie odwołania od kary dla Lewisa Hamiltona w GP Wielkiej Brytanii. Zespół musiałby jednak przedstawić nowe dowody ws. incydentu z Maxem Verstappenem. Okazuje się, że ekipa nie jest na straconej pozycji.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
wypadek Maxa Verstappena Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: wypadek Maxa Verstappena
Już w niedzielę Red Bull Racing sygnalizował możliwość złożenia protestu ws. kary dla Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk za zderzenie z Maxem Verstappenem otrzymał tylko 10 sekund postoju w alei serwisowej i nie przeszkodziło mu to w wygranej na Silverstone, podczas gdy jego główny rywal do tytułu w F1 został wykluczony z wyścigu i trafił do szpitala.

"Czerwone byki" chciałyby zawieszenia Hamiltona, ale mają ograniczone pole manewru. Regulamin Formuły 1 nie przewiduje możliwości odwołania od kary czasowej w wyścigu, a właśnie taką otrzymał Hamilton. Wyjściem jest jedynie znalezienie nowego dowodu i poproszenie FIA o ponowne zbadanie sprawy.

Zdaniem Martina Brundle'a, byłego kierowcy F1, a obecnie eksperta Sky Sports, Red Bull może znaleźć dowody, które zagrałyby przeciwko Hamiltonowi. Determinacja w tej sprawie w zespole z Milton Keynes ma być spora.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Podolski odwiedził wyjątkową fankę. Kibicuje Górnikowi od... 1948 roku

- Red Bull uznał, że to był umyślny faul ze strony Hamiltona. Ich potencjalny mistrz świata został poobijany w wypadku, samochód został zniszczony, a mamy przecież erę limitu kosztów w F1. Do tego Verstappen może otrzymać kary związane z wymianą uszkodzonych elementów silnika - przekazał Brundle w swoim felietonie.

- Ludzie z Red Bulla powiedzieli mi, że istnieją dane, które dowodzą, że Lewis był znacznie szybszy w zakręcie Copse w momencie wypadku, niż w jakimkolwiek innym momencie wyścigu i nie ma możliwości, by przejechał ten zakręt bez kontaktu z Maxem - dodał Brytyjczyk.

Brundle stwierdził, że "prawdopodobnie te dane zostaną upublicznione" i jeśli Red Bull uzna, że są to "nowe dowody", to odwoła się do FIA ws. kary dla Lewisa Hamiltona.

Brytyjczyk ocenił też, że kara 10 s dla Hamiltona oznacza, że sędziowie ocenili, że kierowca Mercedesa ponosi ok. 70 proc. odpowiedzialności za zdarzenie z Copse. - Obserwując Lewisa przez lata, oczywistym jest, że nie mamy do czynienia z brutalnie jeżdżącym kierowcą. Chociaż w ostatnim okresie miał on kilka kolizji tego typu, chociażby z Alexandrem Albonem z Red Bulla - przypomniał Brundle.

- Max był dotąd bardziej agresywny i za to go kochamy. Lewis postanowił, że zareaguje na tę agresję. Dlatego ten incydent między nimi był kwestią czasu. Niestety, stało się to akurat w Copse, więc w jednym z najszybszych zakrętów na świecie. Przez dziesięciolecia widzieliśmy tu wiele kluczowych manewrów, zawsze wymagających odwagi, umiejętności i ryzyka - podsumował Brundle.

Ekspert przypomniał też, że właśnie w Copse kierowca Mercedesa na dwa okrążenia przed metą wyprzedził Charlesa Leclerca, co jest dowodem na to, że nawet w tak trudnych sekcjach toru można przeprowadzać skuteczne manewry.

Czytaj także:
Dyskwalifikacja dla Lewisa Hamiltona?
Skąd tak niska kara dla Lewisa Hamiltona?

Czy kara dla Lewisa Hamiltona w GP Wielkiej Brytanii była zbyt łagodna?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×