"Milczenie Hamiltona elementem strategii". Brudne gierki w F1

W F1 trwa zakulisowa gra, która ma doprowadzić do zmian korzystnych dla Mercedesa. Niemiecki zespół ma umiejętnie podsycać plotki dotyczące Lewisa Hamiltona, by doprowadzić do dymisji kilku osób. FIA nie zamierza jednak ustępować Niemcom.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Lewis Hamilton Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Od kilku tygodni trwają spekulacje dotyczące przyszłości Lewisa Hamiltona w Formule 1. W ostatnich godzinach zostały one podsycone informacjami z brytyjskich mediów, jakoby kierowca Mercedesa miał być rozczarowany tempem prac FIA w wyjaśnianiu zdarzeń, które miały miejsce w GP Abu Zabi i pozbawiły go tytułu mistrzowskiego.

Oliwy do ognia dolały ostatnie zmiany na stronie internetowej FIA, gdzie ze struktury zarządzającej zniknęły nazwiska Michaela Masiego i Nikolasa Tombazisa. To właśnie ich dymisji oczekiwać ma Mercedes w zamian za rezygnację z walki o tytuł dla swojej gwiazdy w procesie sądowym.

Jednak włoski "Motorsport" ustalił, że Masi i Tombazis nadal pracują w federacji i na tę chwilę nikt nie zamierza ich zwalniać. Ich nazwiska zostały usunięte ze struktury organizacyjnej na stronie FIA, aby chronić Australijczyka i Greka przed opinią publiczną. "Ci, którzy zaczęli komentować zmiany w strukturze FIA, wyciągnęli wysoce błędne wnioski" - napisał dziennikarz Franco Nugnes.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

To właśnie Nugnes, jeszcze w grudniu, informował, że Hamilton nie zakończy kariery w F1. Włoski dziennikarz podtrzymuje teraz te ustalenia, a zachowanie Mercedesa i brytyjskich mediów określa częścią specjalnego planu. "Milczenie Lewisa jest elementem strategii, którą nakreślono w Brackley" - skomentował sytuację ekspert "Motorsportu".

Gdyby Hamilton zdecydował się zakończyć karierę w F1, Mercedes miałby nie lada problem, bo znalazłby się bez doświadczonego kierowcy u progu nowego sezonu, który przynosi rewolucję techniczną. O takim scenariuszu w Mercedesie nikt nie chce słyszeć. Tym bardziej że siedmiokrotny mistrz świata ma ważną umowę do końca 2023 roku.

Z informacji Nugnesa wynika, że nowy prezydent FIA Mohammed ben Sulayem będzie chciał uchronić Michaela Masiego przed utratą stanowiska dyrektora wyścigowego F1, pomimo nacisków ze strony Mercedesa. Zwolnienie Australijczyka zostałoby źle odebrane w wyścigowym świecie, bo dałoby sygnał, że zespoły mogą wpływać na obsadę kluczowych pozycji w FIA i F1.

"Mamy do czynienia z próbą wywarcia presji na FIA, by pozbawiono głowy dyrektora wyścigowego, ale to bardziej próba medialna niż rzeczywista strategia" - napisał Nugnes.

Dziennikarz "Motorsportu" dotarł też do ciekawych informacji z wewnątrz Mercedesa. Jeśli śledztwo prowadzone przez FIA wykaże, że w GP Abu Zabi popełniono błędy i zadecydowały one o utracie tytułu mistrzowskiego Hamiltona, to firma może skierować do sądu cywilnego proces o wielomilionowe odszkodowanie. Zespół z Brackley tłumaczyłby to stratami wynikającymi m.in. z umów sponsorskich.

Czytaj także:
Lewis Hamilton doczeka się odpowiedzi? Burzliwe dyskusje w FIA
To on zastąpi Hamiltona? Blisko sensacji!

Czy jesteś rozczarowany zachowaniem Lewisa Hamiltona i Mercedesa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×