Putin wezwał do siebie oligarchę. I pozbawił go marzeń

Władimir Putin pozwolił Dmitrijowi Mazepinowi budować chemiczne imperium, czyniąc z niego miliardera. Następnie oligarcha, dzięki swojemu majątkowi, zapewnił synowi miejsce w F1. Wojna wszczęta przez Putina ma pozbawić go jednak okazji do ścigania.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
od lewej Nikita Mazepin, Dmitrij Mazepin i ostatni po prawej - Władimir Putin Instagram / nikita_mazepin / Na zdjęciu: od lewej Nikita Mazepin, Dmitrij Mazepin i ostatni po prawej - Władimir Putin
Był 13 stycznia 2022 roku. Tego dnia Władimir Putin wezwał na spotkanie Dmitrija Mazepina. Być może była to ostatnia rozmowa prezydenta Rosji z właścicielem firmy Uralkali, potentata chemicznego i jednego z największych producentów nawozów sztucznych na świecie. Panowie rozmawiali o sytuacji na rynku środków chemicznych, wzroście kosztów produkcji, wpływie coraz wyższych cen surowców na kwoty, jakie trzeba zapłacić w sklepach.

We wtorek (22 lutego), nieco ponad miesiąc po rozmowie na Kremlu, Mazepin pojawił się w Barcelonie. Na dzień przed rozpoczęciem zimowych testów Formuły 1, odbył rozmowę z Stefano Domenicalim. Już wtedy Zachód mówił o sankcjach dla Rosji i Putina za działania względem Ukrainy.

W środę Mazepin poleciał do Moskwy. To właśnie w stolicy Rosji zastała go wiadomość o rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Jeśli kilkanaście godzin wcześniej rosyjski oligarcha zapewniał szefa F1, że Putin nie wyda rozkazu o zaatakowaniu sąsiada, to został zdradzony przez przywódcę swojego państwa.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Putin zniszczył marzenia o rosyjskiej potędze w F1?

Rosyjski miliarder, który zbił fortunę za pozwoleniem Putina, we wtorek próbował ratować karierę syna Nikity w królowej motorsportu. Nie wiadomo, jakie były konkluzje po jego spotkaniu z szefem F1. Jednak decyzja władcy Kremla, by zaatakować Ukrainę w nocy ze środy na czwartek i rozpocząć wojnę, wydaje się kończyć marzenie Rosjanina o podboju świata wyścigów.

Wspierany finansowo przez Mazepina zespół Haas zareagował natychmiast. Podjął decyzję, by usunąć barwy Rosji ze swoich bolidów. Do historii przejdą sceny z padoku toru w Barcelonie, gdzie pracownicy amerykańskiej ekipy pod osłoną nocy zrywali ze wszelkich widocznych miejsc logotypy Uralkali. Tak, aby team nie był kojarzony z rosyjską firmą.

Putin inwazją na Ukrainę zniszczył marzenie Mazepina, by Rosja posiadała swój zespół F1. Rosyjski miliarder czynił starania w tym kierunku od kilku lat. Rozmawiał o przejęciu Renault, Williamsa, chciał nabyć upadające Force India. Był nawet gotów wytoczyć proces innemu miliarderowi, Lawrence'owi Strollowi, po tym jak brytyjski syndyk i sąd uznały ofertę Kanadyjczyka za korzystniejszą i jemu sprzedały ekipę z Silverstone.

"Administratorzy w trakcie tego procesu nie zadbali o najlepszy interes wierzycieli i innych akcjonariuszy. Nie zadbano o interes sportu w ogóle" - twierdziło Uralkali w połowie 2018 roku.
Aż przed sezonem 2021 amerykański Haas spadł Mazepinowi niczym manna z nieba. Zespół został doświadczony przez kryzys wywołany pandemią koronawirusa, a rosyjski oligarcha zapewnił mu 25-30 mln dolarów. To uratowało ekipę należącą do Genego Haasa przed bankructwem. W zamian syn miliardera otrzymał miejsce w F1, nawet jeśli w niższych seriach nie osiągał najlepszych wyników. Formuła 1 widziała jednak wielu podobnych kierowców płacących za starty.

Sankcje na Mazepina kwestią czasu?

W roku 2022 miliarder znów miał wyłożyć ok. 25-30 mln dolarów na rzecz Haasa. Szefowie amerykańskiego zespołu w związku z tym zgadzali się na wszystko - włącznie z pomalowaniem bolidów w kontrowersyjne, rosyjskie barwy. W padoku F1 coraz częściej spekulowano, że Mazepin może przejąć ekipę, by samemu decydować o kierunku jej rozwoju i pomóc w rozwoju kariery syna. Tak już zrobił w niższych kategoriach, gdy nabył mały zespół Hitech, a później ściągał do niego cenionych inżynierów.

Skąd Mazepin ma na to środki? Jego majątek jest trudno oszacować. Niektóre źródła twierdzą, iż Rosjanin dysponuje ok. 1,5 mld dolarów. "Forbes" swego czasu podawał, iż fortuna właściciela Uralkali warta jest nawet ponad 7 mld dolarów.
Nikita Mazepin jest bliski utraty miejsca w F1 Nikita Mazepin jest bliski utraty miejsca w F1
Jak to bywa w przypadku Rosji, Mazepin nie wzbogaciłby się gdyby nie zgoda i bliskie relacje z Putinem. Zaczął od pracy jako urzędnik państwowy na początku XXI w. i wdał się w kilka konfliktów prawnych. Nie bał się zablokować prywatyzacji Wschodniej Kompanii Paliwowej, co było sprzeczne z interesem prywatnej firmy TNK. Wykonywał jednak wytyczne Kremla.

Pomógł też Gazpromowi. Gdy w roku 2002 Nikołaj Gornowskij, ówczesny dyrektor generalny spółki-córki Mezhregiongaz, zablokował część aktywów bez wiedzy i zgody kierownictwa firmy, do akcji wkroczył Mazepin. Rosjanin zdołał je przejąć, czym uspokoił nastroje na Kremlu.

W 2007 roku Mazepin zaczął działać w firmie Uralchem, a po sześciu latach przejął też Uralkali. Stworzył tym samym giganta, który zajmuje się produkcją i sprzedażą nawozów używanych w rolnictwie. Jak wynika z wyliczeń "Forbesa", tylko w latach 2016-2017 jego fortuna wzrosła niemal sześciokrotnie. Od tego czasu jest regularnie powiększana.

Kolos na glinianych nogach?

Zdaniem niektórych źródeł z Rosji, Mazepin jest kolosem na glinianych nogach. Jego kolejne inwestycje były możliwe dzięki ogromnym pożyczkom, które otrzymywał za zgodą Putina i Kremla. W 2013 roku bank VTB, objęty sankcjami po ataku Rosji na Ukrainę, wsparł przedsiębiorcę kwotą 4,5 mld dolarów na zakup Uralkali.

W przejęciu Uralkali nie było zresztą przypadku. Firma tworzyła kartel ze swoim odpowiednikiem z Białorusi, firmą Belaruskali. Doszło jednak do konfliktu pomiędzy jej szefami, aż w końcu wymagał on rozwiązania na szczeblu międzynarodowym. Putin założył, że zmiana właściciela Uralkali pomoże w przywróceniu stosunków z Białorusinami. Istnieją nawet podstawy, by sądzić, że Mazepin przepłacił za Uralkali, by zrekompensować utratę przedsiębiorstwa Sulejmanowi Kerimowowi, poprzedniemu właścicielowi.

Problem polega na tym, że Uralkali już w momencie zmiany właściciela miało 676 mln dolarów długu. Spadek wartości rubla, powiązany z nałożeniem na Rosję sankcji przez Unię Europejską i USA w roku 2014 po aneksji Krymu, doprowadził do tego, że zadłużenie wzrosło. Aż trzykrotnie spadła też wartość samego przedsiębiorstwa - do poziomu 1,2 mld dolarów.

Mazepin już po roku od przejęcia Uralkali miał nie spłacać na bieżąco kredytu zaciągniętego w VTB. Ze względu na sytuację polityczną i wsparcie Putina, bank nie wywierał jednak zbyt dużej presji na rosyjskim przedsiębiorcy. Ten z kolei nie wchodzi w drogę prezydentowi Rosji.

Podejrzane transakcje i układy

Przejęcie Uralkali nie jest jedyną dziwną transakcją Mazepina. W roku 2008 zakupił on firmę Woskriesiensk Mineral Fertilizers, zajmującą się nawozami sztucznymi, choć ledwie rok wcześniej jej ówczesne władze zalecały jej zamknięcie ze względu na "ekstremalne zużycie linii produkcyjnych".

Rok po przejęciu WMF przez Mazepina, zamknięto kilka działów w firmie i zrezygnowano z produkcji niektórych nawozów, co doprowadziło do masowych zwolnień. W wyniku tych działań straty firmy wyniosły 1,5 mld rubli. Kto oczekiwał, że miliarder przejął upadającą firmę, by dać jej nowe życie, był w błędzie. Z czasem aktywa zaczęły być przekazywane do Uralkali. Drogi dojazdowe, oczyszczalnie ścieków, działki wokół fabryki znalazły się w posiadaniu cypryjskiej Assethill Holdings Ltd, powiązanej z Mazepinem.
Dmitrij Mazepin (po prawej) wraz z synem mogą zniknąć z F1 Dmitrij Mazepin (po prawej) wraz z synem mogą zniknąć z F1
Do przejęcia WMF nie doszłoby, gdyby nie osoba burmistrza Jurija Slepstowa. Po kilku latach został on skazany przez moskiewski sąd za przekupstwo i korupcję. W 2016 roku Mazepin ogłosił nowy plan dla fabryki w Woskriesiensku. Początkowo wykorzystywała ona tylko 50 proc. mocy produkcyjnej. Spadek popytu na nawozy sztuczne wpędził ją w perturbacje, z których ostatecznie udało się wyjść.

Służby pomogły Mazepinowi?

Mazepin przez ponad dekadę wmieszany był w konflikt z właścicielami firmy TogliattiAzot. W latach 2008-2011 przedsiębiorstwo miało sprzedawać amoniak i karbamid poza granicami Rosji po zaniżonych cenach. Proces w tej sprawie toczył się przed sądem w Moskwie, a władze firmy otrzymały azyl w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

Siergiej Maklaij, wieloletni dyrektor generalny TOAZ, twierdził nawet, że Mazepin mu groził. Miliarder miał szantażować szefa konkurencyjnej firmy i twierdzić, że rosyjskie służby rozpoczną postępowanie przeciwko niemu, jeśli nie zgodzi się na sprzedaż TogliattiAzot.

Czy mówił prawdę? Za odpowiedź niech posłuży decyzja sądu, który w lipcu 2019 roku zajął ruchomości i nieruchomości Maklaija, a także kilku innych kluczowych osób w TOAZ. Wydał też nakaz zatrzymania przedsiębiorcy. Rosjanin może być względnie spokojny, bo sąd w Londynie nie wydał zgody na jego ekstradycję do Rosji.

Natomiast w grudniu 2021 roku Federalna Służba Antymonopolowa zgodziła się, by Mazepin poprzez jedną ze swoich spółek nabył 83,7 proc. akcji TogliattiAzot. Łącznie do oligarchy należy w tej chwili aż 93,7 proc. udziałów TOAZ. Miesiąc później syndyk sprzedał majątek Maklaija za 31 mld rubli (obecnie ok. 0,37 mld dolarów).

Czarną robotę dla Mazepina w TogliattiAzot miał wykonywać Jewgienij Sedykin. Uczestniczył on w 2015 roku w zgromadzeniu akcjonariuszy, które doprowadziło jego samego do objęcia funkcji szefa rady nadzorczej firmy.

Na początku 2018 roku w Rosji doszło do zatrzymania Siergieja Sokołowa, który był szefem ochrony Borisa Bieriezowskiego, będącego przez lata w konflikcie z Putinem. Rosyjskie służby podejrzewają Sokołowa o nielegalny handel bronią, a pomagać w tym miał mu Oleg Antoszin, były szef ochrony w TogliattiAzot.

Czytaj także:
Syn rosyjskiego miliardera zabrał głos. Ani słowa o Ukrainie
"Rosjanie muszą się zebrać i pozbyć się Putina"

Czy Dmitrij Mazepin wraz z synem powinien pożegnać się z F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×