Przyjaciel Putina ma problemy. Może stracić mnóstwo pieniędzy
Dmitrij Mazepin w opałach. Haas nie chce zwrócić oligarsze pieniędzy, jakie ten wpłacił na początku sezonu 2022. Równocześnie ekipa F1 domaga się odszkodowania. Nawet rosyjscy prawnicy nie wykluczają, że Haas wygra ewentualny proces.
W czwartek stało się jasne, że Haas nie zamierza zwracać Mazepinowi 13 mln dolarów. Co więcej, zespół przeszedł do kontrofensywy i zażądał 8,6 mln dolarów odszkodowania.
Miliarder z Rosji ma nad czym myśleć, bo nawet tamtejsi prawnicy nie wykluczają, że Haas uzyska korzystny dla siebie wyrok sądowy. - W tej sytuacji wiele zależy od obowiązującego prawa i miejsca, w którym rozstrzygany będzie spór. Podejrzewam, że sprawa trafi do sądu w Wielkiej Brytanii albo USA - powiedziała "Championat" mecenas Anna Anseliowicz, która zajmuje się prawem sportowym.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiejChociaż w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, Zachód potępił Władimira Putina i żyjących blisko niego oligarchów, to sąd powinien zachować neutralność. - Sądy gospodarcze nie orzekają w oparciu o kontekst polityczny, najczęściej skupiają się na postanowieniach umowy. W innym przypadku naraziłoby to na szwank cały światowy system stosunków gospodarczych - stwierdziła Anseliowicz.
Co dokładnie znalazło się w umowie pomiędzy Haasem a firmą Mazepina? Amerykanie powołali się na klauzulę, która pozwala na zakończenie współpracy w momencie, gdy działanie Uralkali wpływa negatywnie na wizerunek zespołu. Ich zdaniem, szkodliwe dla Haasa są powiązania oligarchy z Putinem, niepotępienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę i znalezienie się Mazepina na liście podmiotów objętych sankcjami Zachodu.
Haas domaga się 8,6 mln dolarów odszkodowania od Mazepina, bo taką kwotę miał jeszcze otrzymać od rosyjskiego oligarchy w ramach drugiej transzy sponsorskiej w sezonie 2022. Pierwsza, w wysokości 13 mln dolarów, została już opłacona na początku roku.
- Ważne jest to, że nie firma podlega sankcjom, a jej właściciel. Umowa sponsorska Haasa nie została zawarta z Mazepinem, dlatego nie wszystko jest w tym przypadku takie proste - oceniła rosyjska mecenas.
- Czy roszczenia Haasa względem Uralkali mają podstawy? Wszystko zależy od warunków umowy. Trudno to komentować, bo jej nie widziałam. Jednak potencjalnie tak. Jeśli w dokumentach jest odpowiedni zapis, a sąd uzna, że Haas miał prawo rozwiązać kontrakt sponsorski w tej sytuacji, to wówczas można zasądzić odszkodowanie. Tyle że Haas musiałby się o nie ubiegać w osobnym procesie, zdobywając najpierw korzystny dla siebie wyrok ws. zerwania umowy - podsumowała Anseliowicz.
Dmitrij Mazepin został sponsorem Haasa w roku 2021, zapewniając w ten sposób miejsce w F1 swojemu synowi - Nikicie. Rosyjski miliarder przelał na konta amerykańskiej ekipy w pierwszym sezonie współpracy ok. 25-30 mln dolarów, ratując ją przed bankructwem. Na podobną kwotę opiewała umowa sponsorska w tegorocznej kampanii.
Wskutek inwazji Rosji na Ukrainę, Haas nie tylko zerwał współpracę z Uralkali, ale też wyrzucił ze swoich szeregów 23-letniego kierowcę z Moskwy. Nikita Mazepin wierzy jednak w powrót do F1. Gdyby okazało się to niemożliwe, jego plan B polega na rozpoczęciu kariery w rajdach terenowych.
Czytaj także:
Zaczyna płacić za znajomość z Putinem. Tego nie przewidział
Ekipa spod Warszawy chce podbić wyścigi