Na zwycięstwo zapracowała cała drużyna - rozmowa z Przemysławem Odrobnym, bramkarzem Energi Stoczniowca Gdańsk

Przemysław Odrobny, golkiper gdańskiego Stoczniowca, poprowadził swoich kolegów do wyjazdowego zwycięstwa nad Aksam Unią Oświęcim. Decydujący mecz zostanie rozegrany w Gdańsku. - Na zwycięstwo zapracowała cała drużyna - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bramkarz "Stoczni".

Radosław Kozłowski
Radosław Kozłowski

Radosław Kozłowski: Stoczniowiec rozkręcił się dopiero w play-offach. O sezonie regularnym pewnie chcecie jak najszybciej zapomnieć?

Przemysław Odrobny: Jestem przekonany, że w play-off pokazaliśmy wszystkim, iż gra w mocniejszej szóstce należała nam się już po pierwszym etapie. Kilka pechowych spotkań zadecydowało o tym, że musieliśmy zagrać w grupie B. Mamy bardzo młody zespół, który na początku rozgrywek nie błyszczał, bo musiał się ograć i nabrać doświadczenia. Do tego złapaliśmy plagę kontuzji. Przez spory czas brakowało nam dziewięciu podstawowych zawodników.

Trener Słowakiewicz zapewniał, że każdą drużynę w play-off mieliście dokładnie rozpracowaną. Unię pokonaliście małym nakładem sił.

- Rzeczywiście. Wiedzieliśmy jak gra każdy rywal, w jakich elementach hokejowego rzemiosła jest groźny, a Unię znaliśmy najlepiej. Przyszło nam mierzyć się z nią wielokrotnie podczas spotkań grupy B.

Zachował pan czyste konto i zdaniem trenera zasłużył pan na miano zawodnika meczu...

- Muszę podziękować trenerowi za wyróżnienie. Na pewno nie zaliczyłbym tego shutoutu, gdyby nie pomoc kolegów, którzy zagrali dzisiaj naprawdę niezłe spotkanie. W kilku sytuacjach udało mi się wyczuć intencje strzelających, ale na zwycięstwo zapracowała cała drużyna.

Ciężar zdobywania bramek spoczął na barkach młodego Arona Chmielewskiego.

- Był dzisiaj znakomity. Dwukrotnie pomógł drużynie, zdobywając dwie naprawdę ładne bramki. Ten chłopak świetnie się zapowiada, oby dalej czynił postępy, a klub i reprezentacja będą miały z niego ogromny pożytek.

Martin Buczek miał patent na waszą drużynę. Strzelił wam sześć bramek, a cztery razy znalazł na pana sposób. Dzisiaj to pan był górą w bezpośrednich pojedynkach.

- Szczerze powiedziawszy, to nawet o tym nie wiedziałem. Dzisiaj Martinowi zabrakło szczęścia. Wiedziałem jakie są jego ulubione zagrania i to, że często kiwa na backhand.

W jednym spotkaniu, które zakończyło się zwycięstwem Aksam Unii po karnych to właśnie Buczek wykonał decydujący rzut...

- Faktycznie. Krążek po jego strzale odbił się od słupka, później od mojej odbijaczki i wpadł do siatki.

Sposobu na pana nie znaleźli też Maciej Szewczyk i Mateusz Adamus. Zwłaszcza Maciek ma czego żałować. Próbował strzałów z klepy, próbował kiwać pod bramką, ale nic z tego...

- Starałem się spojrzeć mu w oczy, obserwować jak się porusza i przewidzieć jego intencje. Udało się. Instynktownie interweniowałem i zapobiegłem utracie bramki. Pomogło mi doświadczenie.

Graliście prosty hokej. Każdą akcję kończyliście strzałem. Unia starała się grać kombinacyjnie, lecz na niewiele jej się to zdało...

- Takie były nasze założenia taktyczne. Staraliśmy się nie holować zbyt długo krążka, grać na jeden kontakt. Udało nam się to tylko częściowo, ale to wystarczyło na Unię. "Unici" są drużyną bardzo doświadczoną. W tym składzie grają zawodnicy, którzy wielokrotnie zdobyli tytuł mistrza Polski. Wiedzą skąd kaczka wodę pije. Oddali dzisiaj więcej strzałów, ale to my zagraliśmy skuteczniej.

Jaki był kluczowy moment meczu?

- Tych kluczowych momentów było co najmniej kilka. O wyniku meczu na pewno przesądziła druga tercja. Zdobyliśmy dwie bramki, wykonywaliśmy założenia taktyczne i przede wszystkim nie straciliśmy gola. Gdyby rywale złapali kontakt, mogłoby być nieciekawie.

Nieciekawie dla Stoczniowca. Kibice na pewno nie zaliczą tego spotkania do kategorii miłych dla oka.

- Wydaje mi się, że nie było tak źle.

Kolejne spotkanie w niedzielę. Zagracie z takim zaangażowaniem jak w piątek?

- Będziemy starali się zagrać z jeszcze większym zaangażowaniem. Będzie to ostatnie spotkanie w tym sezonie, więc nie będziemy się oszczędzać. Rzucimy wszystkie siły do ataku, by kibice zapamiętali nas jak najlepiej.

Sezon wielkimi krokami zbliża się do końca. Ma pan jeszcze ważny kontrakt ze Stoczniowcem. Co dalej?

- Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało. Mam jeszcze ważny kontrakt na rok, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by go anulować. Oczywiście najpierw musi pojawić się bardzo kusząca oferta.

Zatem myśli pan o przeprowadzce?

- Kontaktowało się ze mną sześć klubów ekstraligowych, ale nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×