Pasy lepsze po karnych - relacja z meczu Aksam Unia Oświęcim - Comarch Cracovia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W meczu na szczycie PLH Aksam Unia Oświęcim przegrała po rzutach karnych z Comarch Cracovią 2:3. Bardzo dobre zawody rozegrali obaj bramkarze, których rywalizacja dostarczyła dodatkowego smaczku.

W tym artykule dowiesz się o:

Cracovia od samego początku była lepiej zorganizowana, jej akcje były szybsze i płynniejsze. Podopieczni Rudolfa Rohacka lepiej rozgrywali też przewagi, co udokumentowali w 9. minucie meczu. Gdy na ławce kar odpoczywał Paweł Dronia, akcję braci Laszkiewiczów wykończył Grzegorz Pasiut, który sprytnym strzałem po lodzie zaskoczył Krzysztofa Zborowskiego, i zdobył swoją pierwszą bramkę w tegorocznych rozgrywkach. Oświęcimianie wyrównali osiem minut później, a w roli głównej wystąpił Wojciech Wojtarowicz. 30-letni skrzydłowy doskonale zamarkował podanie do Petera Tabacka i strzałem z ostrego kąta nie dał szans Rafałowi Radziszewskiemu.

Po przerwie kolejny celny cios zadali goście. Pasiut wykorzystał niefrasobliwość oświęcimskich obrońców i posłał krążek w samo okienko. - Defensorzy Unii zamiast na mnie, skupili się na Krzyśku Zborowskim, któremu zasłonili pole widzenia, a to w znacznym stopniu ułatwiło mi zadanie - powiedział zadowolony Grzegorz Pasiut.

Trener Spisiak od razu zareagował, wprowadzając do gry czwarty atak. Dał także odpocząć Grzegorzowi Piekarskiemu, który w piątek miał słabszy dzień. - Musiałem podjąć taką decyzję, bo postawa Grześka pozostawiała wiele do życzenia - argumentował swoją decyzję trener Spisiak.

Efekt był natychmiastowy. Oświęcimianie zaczęli łapać wiatr w żagle, a w 30. minucie wyśmienitej szansy na wyrównanie nie wykorzystał Wojciech Wojtarowicz, który zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Szczęścia i precyzji zabrakło też Lukasowi Risze i Peterowi Tabackowi. Krążek po strzale Czecha przeleciał nad poprzeczką, a uderzenie Tabacka minęło lewy słupek bramki. Źle nastawiony celownik miał także najlepszy snajper PLH, Robert Krajci. Słowacki skrzydłowy doskonale przejął krążek, lecz w sytuacji sam na sam z Rafałem Radziszewskim fatalnie spudłował.

Bramkarz Cracovii rozgrywał bardzo dobre zawody. Imponował świetnym refleksem i dobrą grą na parkanach, jednak w 49. minucie musiał wyciągnąć gumę z siatki. Oświęcimskich kibiców w ekstazę wprawił Adrian Kowalówka, który kropnął z linii niebieskiej, a lecący z zawrotną prędkością krążek zatrzepotał w siatce. Warto jednak zaznaczyć, że czarną robotę przy tym golu wykonali Lukas Riha do spółki z Peterem Tabackiem. Obaj doskonale ściągnęli na siebie obrońców i zasłonili pole widzenia "Radzikowi".

"Unici" postawili wszystko na jedną kartę. Ofiarnie zagrali w defensywie i odważnie ruszyli do ataku. W 54. minucie pięknym rajdem popisał się Jakub Radwan. Popularny "Radek" przejechał z krążkiem ponad dwadzieścia metrów, ale został nieprawidłowo zatrzymany przez Filipa Simkę. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - rzut karny. Do ustawionego na środku tafli krążka podjechał sam poszkodowany, ale nie potrafił znaleźć sposobu na Radziszewskiego.

Później w doskonałej sytuacji spudłował Robert Krajci. Słowak po kapitalnym zagraniu Lukasa Rihy przestrzelił z najbliższej odległości. O tym, że po takiej akcji powinien paść gol, wiedział nawet sędzia bramkowy, który omyłkowo zapalił czerwone światło. - Szkoda tych okazji, gdybyśmy wykorzystali swoje szansę, zwycięstwo byłoby nasze - żałował Ladislav Spisiak, trener gospodarzy.

W końcówce spotkania przycisnęła Cracovia, która zepchnęła oświęcimian do głębokiej defensywy. Na przeszkodzie "Pasom" stawał świetnie dysponowany Krzysztof Zborowski. Wychowanek nowotarskiego Podhala zwijał się jak w ukropie, broniąc lawinę strzałów. Owację od kibiców zebrał zwłaszcza za ekwilibrystyczną interwencję po strzale Pasiuta. - Dla bramkarza najważniejsze jest to, żeby złapać rytm, podbudować się kilkoma udanymi interwencjami, a potem jest już łatwiej. Ze swojej postawy w tym meczu jestem zadowolony, ale nie pokazałem jeszcze pełni swoich umiejętności - stwierdził 28-letni golkiper.

Rozstrzygnięcia nie przyniosła także dogrywka, a zwycięzce miały wyłonić rzuty karne. Najazdy na bramkę lepiej wykonywali goście, którzy dzięki trafieniu Michała Piotrowskiego wywieźli z Oświęcimia dwa punkty. - Krakowianie byli od nas szybsi, bardziej agresywni, ale to wcale nie znaczy, że nie mogliśmy zgarnąć pełnej puli - powiedział po meczu opiekun gospodarzy. - Na pewno ten mecz nie ułożył się nam tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Jeszcze w tym sezonie nie wygraliśmy po karnych, dlatego musimy szukać zwycięstw w regulaminowym czasie lub ewentualnie w dogrywce - dodał z kolei Adrian Kowalówka.

- Z dwóch punktów jestem zadowolony, ale mam jeszcze kilka zastrzeżeń do swoich zawodników. Muszą przede wszystkim więcej strzelać, bo bez tego nie można przecież myśleć o zdobywaniu bramek - zwrócił uwagę Rudolf Rohacek, trener "Pasów". - Oświęcimianie dochodzili do okazji strzeleckich, ponieważ swoich zadań na lodzie nie zrealizowała nasza trzecia formacja, a wszystkie gole straciliśmy po własnych błędach - dodał trener gości.

Aksam Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 2:3 k. (1:1, 0:1, 1:0, d.0:0, k.0:1)

0:1- Grzegorz Pasiut (Leszek Laszkiewicz, Daniel) Laszkiewicz 9', 5/4

1:1 - Wojciech Wojtarowicz (Waldemar Klisiak) 17'

1:2 - Grzegorz Pasiut (Daniel Laszkiewicz) 23'

2:2 - Adrian Kowalówka (Lukas Riha, Peter Tabacek) 49'

2:3 - Michał Piotrowski - decydujący karny

Składy:

Aksam Unia: Zborowski - Piekarski, Gabryś (2); Krajci, Modrzejewski, Riha (2) - Gallo (2), A. Kowalówka; Wojtarowicz, Tabacek, Klisiak - Połącarz, Dronia (2); Radwan, S. Kowalówka, Stachura oraz Wilczek, Adamus, Jakubik i Sękowski.

Trener: Ladislav Spisiak

Comarch Cracovia: Radziszewski - Wajda, Kłys; L. Laszkiewicz (2), Pasiut, D. Laszkiewicz - Noworyta, Landowski; Łopuski, Biela, Piotrowski - Simka (4), Dulęba; Kostuch, Słaboń, Martynowski oraz Hoda (2), Rutkowski, Dvorak (2), Witowski.

Trener: Rudolf Rohacek

Sędziowali: Pachucki - Cudek, Adamoszek

Kary: 8-10

Widzów: 1500

Źródło artykułu: