Sensacja na zakończenie dnia - relacja z meczu Wielka Brytania - Ukraina

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Takiego rozwiązania chyba nikt nie przewidywał. Ukraińcy - faworyci do zwycięstwa w całym turnieju, wspierani przez liczną rzeszę fanów ulegli niespodziewanie Wielkiej Brytanii 3:5. Należy przyznać, że ten wynik to nie tylko efekt słabej gry Ukraińców, ale przede wszystkim świetnej i walecznej postawy ich rywali, którzy dwukrotnie przegrywając, zdołali podnieść się i wygrać.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem zapewne nikt, oprócz Brytyjczyków, nie brał pod uwagę innego rozwiązania, niż pewny triumf gospodarzy. Początkowe fragmenty meczu zdawały się potwierdzać przedmeczowe plany i założenia naszych sąsiadów. Dalsza część spotkania okazała się jednak bardzo przykra dla spragnionych awansu do światowej elity kibiców, którzy zgromadzili się na lodowisku w Kijowie.

Od pierwszych minut Ukraińcy starali się przejąć inicjatywę. Wskutek tego nie ustrzegli się kar, związanych głównie z nadmierną ostrością w grze. Jako pierwszy na dwuminutowy "odpoczynek" musiał wybrać się Kostyantyn Kasyanchuk. Po chwili jednak gospodarze nieco uspokoili grę i zaczęli stwarzać coraz groźniejsze sytuacje pod bramką Brytyjczyków. Zaowocowało to kilkoma z rzędu przewinieniami gości. Początkowo gra w przewadze nie wychodziła Ukraińcom i okazji do strzelenia premierowej bramki było niewiele. Jednak gdy w połowie odsłony, w przeciągu kilkudziesięciu sekund na ławkę kar powędrowali Jeff Hutchins oraz Russell Cowley, niesieni dopingiem gospodarze wreszcie trafili. Olexander Pobyedonostsev wykorzystał podanie od Witalija Lyutkevicha i wprawił w euforię trybuny w Kijowie. Wydawało się, że po tej akcji Ukraińcy pójdą za ciosem i jeszcze w pierwszej tercji powiększą przewagę. Nic bardziej mylnego. Stracony gol tylko zmotywował Brytyjczyków, który nie dość, że nie pozwolili na utratę kolejnego gola, to sami o mało nie wyrównali stanu rywalizacji. Do końca pierwszej odsłony wynik się jednak nie zmienił.

Druga tercja to o wiele lepsza gra gości, którzy od samego początku chcieli zdobyć bramkę na 1:1. Należy zauważyć, iż pomagała im w tym postawa ekipy ukraińskiej, która najprawdopodobniej po strzelonym golu za bardzo uwierzyła, że ten mecz będzie szybki, łatwy i przyjemny. Pięć minut po rozpoczęciu drugiej części potyczki na tablicy widniał już remis. David Clarke dołożył kij do krążka zagranego przez Grega Owena i zrobiło się 1:1. Radość gości nie trwała jednak długo, gdyż chwilę później dwie minuty kary nałożone na Marka Richardsona poskutkowały drugą bramką dla Ukrainy. Oleg Tymchenko świetnie wykorzystał zagranie partnera i faworyci znów byli na prowadzeniu. Tym prowadzeniem cieszyli się niespełna pięć minut, bowiem heroicznie walczący Brytyjczycy wyrównali za sprawą trafienia Roberta Dowda - gracza Sheffield Steelers. Zaszokowani fani w Kijowie chwilę później przeżyli kolejny "wstrząs". Otóż stawiani w roli absolutnego faworyta Ukraińcy stracili trzecią bramkę! Jej autorem był ponownie Clarke, który zagrał naprawdę kapitalne spotkanie. Rozwścieczeni gospodarze nie dali za wygraną i na dwie minuty przed zakończeniem tercji na listę strzelców wpisał się znów Pobyedonostsev i było 3:3. Taki wynik utrzymał się do końca drugiej odsłony.

Przed ostatnią częścią meczu większość kibiców zadawała sobie zapewne pytanie, czy ambitni Brytyjczycy wytrzymają trudy meczu i nadal będą stanowić taką przeszkodę dla ich pupili. Goście nie dość, że wytrzymali, to jeszcze byli w tej tercji stroną dominującą. Od pierwszych minut gra się Ukraińcom wybitnie nie układała. Czterominutową karę za grę wysokim kijem otrzymał bowiem Oleg Shafarenko i stało się jasne, że zwycięstwo coraz bardziej się oddala, mimo iż wydawało się tylko formalnością. Triumf oddalił się już bardzo od gospodarzy w 44. minucie, kiedy to Colin Shields wyprowadził swój zespół na prowadzenie 4:3. Ukraińcy kompletnie się pogubili, nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia dla Brytyjczyków, a na domiar złego "łapali" jeszcze głupie kary. W 53. minucie marzenia o odwróceniu losów meczu prysły definitywnie. Cowley zagrał do Jonathana Phillipsa, a ten nie zmarnował swojej szansy i podwyższył na 5:3. W tym momencie na trybunach zapanowała konsternacja. Ukraińcy co prawda nie poddali się, zdjęli pod koniec bramkarza, ale nic to nie dało. W ostatniej minucie Shafarenko "popisał" się jeszcze niesportowym zachowaniem i skończył mecz szybciej, niż miał to w planach. Sensacyjne zwycięstwo Brytyjczyków stało się faktem.

Wielka Brytania - Ukraina 5:3 (0:1, 3:2, 2:0)

0:1 - Olexander Pobyedonostsev (Vitaliy Lyutkevych) 12’ 5/3

1:1 - David Clarke (Greg Owen) 25’ 5/5

1:2 - Oleg Tymchenko (Oleg Shafarenko, Olexander Materukhin) 27’ 5/4

2:2 - Robert Dowd (Ashley Tait, Jason Hewitt) 32’ 5/5

3:2 - David Clarke (Jeff Hutchins, Greg Owen) 37’ 5/5

3:3 - Olexander Pobyedonostsev (Olexander Materukhin, Oleg Tymchenko) 39’ 5/5

4:3 - Colin Shields (Jonathan Weaver, David Longstaff) 44’ 5/4

5:3 - Jonathan Phillips (Russell Cowley, Matthew Myers) 53’ 5/5

Składy:

Wielka Brytania: Murphy (Craze) - Phillips D., Weaver, Hewitt, Dowd, Tait - Meyers, Neilson, Clarke, Owen, Hutchins - Richardson, Cowley, Shields, Longstaff, Hill - Thomas, O’ Connor, Myers, Lachowicz, Phillips J.

trener: Paul Thompson

Ukraina: Simchuk (Fedorov) - Pobyedonostsev, Lyutkevych, Shafarenko, Tymchenko, Materukhin - Sryubko, Navarenko, Mikhnov, Shakhraichuk, Kasyanchuk -Klymentsev, Ostroushko, Nimenko, Tsyrul, Gnidenko - Isayenko Denis, Sherbatyuk, Donika, Isayenko Dymytro, Chernenko

trener: Dave Lewis

Źródło artykułu: