AAA Olimpijczyka kupię

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Bez wstydu

Obie koreańskie reprezentacje hokejowe zajmują w światowym rankingu dwudzieste trzecie miejsca. I żadna z nich olimpijskiego turnieju nie podbije. Sami zainteresowani między wierszami przyznają, że chodzi raczej o uniknięcie grubej wpadki. - Rywale dysponują czołgami, a my drewnianymi kijkami - mówi bez ogródek Donku Lee, w kadrze kobiet specjalistka od obrony.

Więcej obcy mogą dać gospodarzom igrzysk w innych dyscyplinach. Biathlonistka Anna Frolina wygrała kiedyś bieg pościgowy Pucharu Świata, a jej kolega po karabinie Timofiej Łapszyn na podium sprintu stawał trzy razy. Jakby tego było mało, najlepsza koreańska saneczkarka Aileen Frisch - jak samo nazwisko wskazuje - z pochodzenia jest Niemką.

Korea Południowa medali na zimowych IO w przeszłości zdobywała sporo, ale tylko w łyżwiarstwie figurowym i szybkim. Pozostałe sporty to czarne dziury. Perspektywa "Pjongczang 2018" zmobilizowała ich więc do poczynienia wzmocnień. Pomogły zmiany prawne, do których doszło w 2011 roku. Dziś otrzymanie obywatelstwa - jeszcze kilka lat temu skrajnie trudne - idzie jak z płatka.

Zwłaszcza, gdy sprawa dotyczy utalentowanych obcokrajowców, którzy mogą pomóc w rozwoju kraju.

Świat na głowie

Koreańskie transfery pokazują, że sport na poziomie reprezentacji narodowych jest dziś chory, stoi na głowie. A choroba ta na poważnie zaczęła się - jakie to logiczne - od Kataru.

Kiedyś przygarnianie pod skrzydła sportowców zza granicy było sprawą wyjątkową. Czynem osobliwym, ekscentrycznym. Łykiem egzotyki - bardziej (prawie nigdy) lub mniej (zazwyczaj) uzasadnionym.

Polska do Europy pukała niosąc na sztandarach Emmanuela Olisadebe, później mieliśmy Rogera Guerreiro, Dardana Berishę, czy A.J. Slaughtera. Dziś naszą męską kadrę na mistrzostwa świata w łyżwiarstwie figurowym stanowią Maksym Spodyriev, Jeremie Flemin i Igor Rzezniczenko, a na igrzyskach olimpijskich przy tenisowym stole stawialiśmy Quian Li oraz Zengiyego Wanga.

Kto więc bez winy, niech pierwszy rzuca kamieniem.

Przy wspomnianej akcji Katarczyków były to jednak niewinne igraszki. Szejkowie kilka lat temu sięgnęli bowiem do mieszka ze złotem i model narodowej rywalizacji zmieszali z błotem. Wicemistrzostwo świata w piłce ręcznej w 2015 roku zdobyli dla nich Francuz, Kubańczyk, Bośniak, Hiszpan oraz Czarnogórcy. Opadła kurtyna, Rubikon został przekroczony.

Otwarte drzwi

Później - chociażby podczas IO w Rio de Janeiro - oglądaliśmy już lekkoatletyczne biegi niemalże w całości złożone z Jamajczyków startujących pod różnymi banderami. Byli też Kenijczycy zdobywający pierwsze w historii medale dla Bahrajnu oraz - choć to chyba temat na jeszcze inną historię - mistrzostwa Azji w tenisie stołowym.

Koreańczycy nie wyważają żadnych drzwi. Wrota już wcześniej zostały szeroko otwarte. A za nimi czeka tylko zjazd po równi pochyłej.

Czy rywalizacja międzynarodowa z "farbowanymi lisami" ma jeszcze sens?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×