Joanna Mucha: Zatraciliśmy cel

Joanna Mucha spotkała się z różnymi środowiskami na trzynastym kongresie sportu powszechnego. W Szczecinie nie zabrakło odważnych diagnoz i krytycznych ocen.

Patryk Neumann
Patryk Neumann

W poniedziałkowe przedpołudnie w auli Uniwersytetu Szczecińskiego odbył się Zachodniopomorski Kongres Sportu Powszechnego. Spotkanie, które organizowane jest we wszystkich województwach. Minister sportu i turystyki, Joanna Mucha odwiedziła Szczecin, jako trzynaste miasto w Polsce, choć pierwotnie właśnie na Pomorzu Zachodnim miała się odbyć inauguracja tego cyklu. W połowie listopada ubiegłego roku przeszkodziła jednak pogoda. - Wiem, że wiele osób przyjechało z daleka, żeby spotkać się razem ze mną na tej Sali i porozmawiać o sporcie powszechnym. Jeszcze raz bardzo serdecznie wszystkich przepraszam. Gdybym wiedziała, że tak często odwołuje się loty z Warszawy do Szczecina to na pewno zorganizowałabym tę podróż inaczej - przyznała na wstępie Mucha.

Na poniedziałkowe spotkanie przybyli przedstawiciele różnych środowisk. Nie zabrakło polityków, z władzami województwa i parlamentarzystami na czele, samorządowców, nauczycieli, trenerów i działaczy sportowych. Wszyscy zebrali się, by debatować nad poprawą kondycji sportu. Nie tylko tego wyczynowego, ale przede wszystkim uprawianego dla zdrowia. Jak przyznała minister, często sport nie jest wykorzystywany, jako narzędzie do krzewienia wielu pożytecznych wartości.

Joanna Mucha przyznała, że dotychczasowe działania ministerstwa nie były zadowalające. - Pracujemy nad zmianami. Sposób, w jaki ministerstwo sportu i turystyki zajmowało się tym obszarem do tej pory nie był dobry - zaznaczyła. - Jesteśmy w takim miejscu, że tylko wspólnym wysiłkiem, który będzie dotyczył różnych środowisk możemy dla sportu powszechnego coś zrobić. Kwestią oczywistą wydaje mi się, że coś zrobić musimy. Wiem, że wiele osób przyjeżdżających na kongresy oczekuje ode mnie przedstawienia już gotowych planów. Nie do końca po to jest takie spotkanie. Pracujemy nad zmianami w sporcie powszechnym. Spotkania w województwach są po to, żeby usłyszeć diagnozę. Chcemy usłyszeć z państwa strony, jakie są problemy na dole tam, gdzie sport powszechny jest organizowany. Jakie znaleźliście rozwiązania, albo, jakich nie znaleźliście i która instytucja nie chciała współpracować - dodała.

Największym problemem zdaniem Joanny Muchy jest obecnie nieadekwatny rozdział funduszy na podmioty uczestniczące w kształtowaniu sportu powszechnego. - Wydaje mi się, że w większości miejsc, które decydują o dystrybucji środków finansowych na sport opieramy się na budżetach historycznych. Nie tworzymy diagnozy sytuacji i programu, który jest odpowiedzią na diagnozę, tylko historycznie przeznaczamy podobne budżety. Czasem trochę mniejsze lub większe na podobne podmioty, które wcześniej otrzymywały środki finansowe, w dodatku nie wyznaczając im określonych celów i przez nas zaprojektowanych, oczekiwanych wyników - oceniła. Jednocześnie minister sportu i turystyki wyjaśniła, że w sporcie powszechnym sytuacja różni się od wyczynowego uprawiania dyscyplin. - Naszym głównym celem nie jest ten najlepszy, tak jak w sporcie wyczynowym. Tu naszym oczkiem w głowie powinien być najsłabszy, bo to właśnie całe grupy tych słabszych musimy włączać w aktywność sportową.

Kolejnym poruszonym tematem było właściwe wykorzystanie budowanych obiektów sportowych. - Zatraciliśmy trochę cel. Nie jest nim istnienie Sali widowiskowo-sportowej, czy basenu. Celem są zajęcia, które tam się odbywają - tłumaczyła Mucha. - Zbudowaliśmy 2600 orlików i setki obiektów w każdym województwie. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ta infrastruktura została zbudowana w odpowiedzi na lokalne potrzeby. Powiem mocno, ale mam w pamięci wiele przykładów infrastruktury powstającej, jako pomnik dla burmistrza, a nie jako rzeczywiście potrzebna infrastruktura sportowa - kontynuowała swoją analizę.

Ostatnią, choć równie istotną sprawą było poszukiwanie sponsorów. To w wielu przypadkach problem, również na najwyższym szczeblu, czego efektem są upadki zasłużonych klubów, czy zaskakujące zmiany w trakcie sezonu. Jakie rady udzieliła działaczom minister sportu? - Sponsoring to nie jest działalność charytatywna. To działalność polegająca na wymianie. Wcale nie musi polegać na dawaniu pieniędzy. Dobrze zorganizowana sieć sponsorska opiera się na dawaniu usług zdrowotnych, transportowych, czy produkcji gadżetów reklamowych, gdzie są inni sponsorzy - powiedziała.

Najbardziej krytyczne i dobitne było jednak podsumowanie wygłoszone przez Muchę. - Powinniśmy sobie w Prost powiedzieć, że nie potrafimy zarządzać sportem powszechnym i w sposób optymalny wykorzystać zasobów. Nie potrafimy tworzyć wolontariatu, sponsoringu i poszukiwać środków finansowych. Nie szkolimy kadr w sporcie powszechnym. Żyjemy w świecie, w którym ustawiczne kształcenie stało się normą, ale w sporcie powszechnym dotyczy to kilku wąskich grup. Tej koniecznej zmiany nie da się przeprowadzić tylko siłami ministerstwa Sportu i Turystyki. Sami odgórnie nie stworzymy systemu, który nagle wszystko zmieni na korzyść - zakończyła swoje wystąpienie.

Krótko do niedawnych zmian w finansowaniu sportu zawodowego odniósł się natomiast Witold Roman. Siatkarz świetnie znany w Szczecinie z gry dla Morza Bałtyk obecnie doradza ministerstwu sportu. - Budzi to oczywiście emocje. Najmniejsze wśród tych, którzy znajdują się w grupie złotej. Tak naprawdę w tych grupach nikt nie znajduje się na stałe. Jest szansa, aby awansować. Trzeba to jednak pokazać działaniami. Tego rodzaju sprawdzenie jak sport się rozwija będzie na bieżąco dokonywane przez ministerstwo. Przez wiele lat nie zrobiliśmy niczego ważnego, co zmieniłoby obraz naszego sportu. Wszyscy chcielibyśmy, aby na kolejnych igrzyskach medali było więcej. Mamy pewną stagnację. Zdobywamy tą samą ilość medali, w większości w sportach indywidualnych - argumentował.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×