Nie lubię obściskiwać się w parterze - rozmowa ze Stefanem Penkiem, kickboxerem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Stefan Penk to świetnie zapowiadający się kickboxer. Na gali Sport's Day walczył dzielnie, ale nie udało mu się pokonać świetnie dysponowanego przeciwnika. Po walce był jednak wygadany i pełen werwy.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: Na początek proszę o parę słów na twój temat. Stefan Penk

: Nazywam się Stefan Penk i startuję w kategorii wagowej do 87 kg. Czy jest to twoja naturalna waga, czy musisz się solidnie napracować aby ją utrzymać?

- Nie, to tak naprawdę to moja stała waga od ponad roku. Z jaką drużyną czy klubem jesteś związany?

- Trenuję w PowerPit Gym w Gdańsku.

Jakie dyscypliny trenujesz?

- Typowo stójkę, K-1, chociaż bardziej to idzie w stronę tajskiego boksu, no ale startuję w formule K-1. Nigdy nie myślałeś o przekwalifikowaniu się i startach w coraz popularniejszym MMA?

- Oglądałem kiedyś MMA, byłem na turnieju w Gdyni, ale stwierdziłem, że jednak wolę stójkę. Parter nie jest dla mnie, nie lubię się obściskiwać z kolegami. Moi idole, którymi się inspiruję, tacy jak Melvin Manhoef często przechodzą do MMA, bo wiadomo, lepsze pieniądze, ale ja uważam, że K-1 jest bardziej efektowne. Jeżeli miałbym się jednak bardziej rozwinąć zawodowo, to mógłbym walczyć w MMA. Stójka jest w moim mniemaniu najlepsza, najefektowniejsza na świecie, ale gdybym miał oferty z MMA, zastanowiłbym się nad tym. Jakie są twoje dotychczasowe doświadczenia i osiągnięcia w twojej dyscyplinie?

- Byłem dwa razy na turniejach. Pierwszy był w Pucku, gdzie udało mi się wygrać, pierwsze miejsce i Puchar Pomorza, drugi zaś niedawno odbył się w Gdyni. Zająłem tam drugie miejsce i zostałem wicemistrzem, no i w sumie to tyle. Od czego zaczynałeś?

- Zaczynałem od K-1. Były zajęcia prowadzone przez Izu Ugonoha. On mnie zainspirował. Zacząłem w sumie dość późno, bo mając 20 lat, teraz mam 22, więc w sumie trenuję dwa lata... Izu też późno zaczął.

- ... No właśnie i stwierdziłem, że też mogę powalczyć. Jakie są twoje największe marzenia i plany zarówno na najbliższą przyszłość, jak i te długofalowe?

- Na pewno chciałbym zdobyć mistrzostwo Polski do końca tego roku, a poza tym marzę o pojawieniu się w karcie gali K-1 Max. Może kiedyś się uda, zobaczymy. Jest takie przysłowie: "Powiedz Panu Bogu o swoich planach, to cię wyśmieje". Ja nie mam planów, ja mam cele. Chciałbym jeszcze raz zawalczyć z Kryspinem Kalskim. Mam nadzieję, że osiągnę te cele. Czy po walce zmieniła się twoja opinia na temat twojego oponenta?

- Jest naprawdę dobry. Ja go znam od dłuższego czasu, już z nim walczyłem w Gdyni, zdobył Puchar Polski. Dosyć późno dowiedziałem się z kim walczę, a on jest dobrym zawodnikiem. Na pewno nie jestem nieszczęśliwy z powodu porażki. Miałeś spore poparcie ze strony publiczności. Pomaga ci to, czy raczej dekoncentruje?

- Szczerze mówiąc nawet nie słyszałem tych ludzi. Dobrze jest wiedzieć, że ci ludzie są i są ze mną, to mnie dopinguje, ale nie wyłapałem konkretnych krzyków, słyszałem jedynie, że coś się działo. Dobrze, że ktoś tu był i nas dopingował. Czy coś przegapiłeś w trakcie walki, coś, co mogło dać ci zwycięstwo?

- Trener mi mówił, że za bardzo trzymałem dystans, a powinienem bardziej wchodzić w przeciwnika, bo wtedy sobie lepiej radziłem. Gdybym mógł, to chciałbym to poprawić. Mam mocne low kicki, mam mocne kopnięcia, to mogłoby mi pomóc w tej walce. Czy tego typu imprezy są dobrą promocją sztuk walki?

- Myślę, że są doskonałą promocją. Ludzie przekonują się do sportu właśnie dzięki takim imprezom, nie jest to zwykła napier....nka dla chuliganów, ale prawdziwy sport. I to się ludziom podoba. Jakie wartości niesie ze sobą uprawianie sportów walki?

- Sporty walki stabilizują i zmieniają ludzi na lepsze. Ja sam wiem jaki kiedyś byłem, a jaki jestem teraz. Wszystko we mnie jest pozytywne, czuję się o wiele lepiej, jestem pewniejszy siebie. A jak było kiedyś?

- Ciężko powiedzieć. Czułem się jakiś taki niedowartościowany. Kiedy człowiek trenuje i ma jakąś pasję bardzo się rozwija i czuje, że może dużo osiągnąć. W przyszłości, nieważne czy to w pracy, czy po prostu w życiu, czuje się dobrze.

Źródło artykułu: