Ministerstwo uderzyło pięścią w stół! Nie ma zgody na zatrudnienie tego człowieka
Kiedy ujawniliśmy, że kandydat na jedno z najważniejszych stanowisk w PZKol został w przeszłości skazany za udział w aferze dopingowej, Ministerstwo Sportu poczuło się najwyraźniej oszukane. W efekcie zablokowano wypłatę pensji dla Marka Rutkiewicza.
Nie do końca. Okazuje się, że nowy dyrektor sportowy nie otrzymał ostatecznie z ministerstwa kierowanego przez Kamila Bortniczuka styczniowej pensji. I nie otrzyma jej także w kolejnych miesiącach.
"Arkadiusz Czartoryski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, nie wyraził zgody na zatrudnienie i wynagrodzenie p. Marka Rutkiewicza w ramach programu dofinansowania ze środków budżetu państwa zadań związanych z przygotowaniem zawodników kadry narodowej do udziału w igrzyskach olimpijskich oraz przygotowaniem i udziałem w mistrzostwach świata i Europy w sportach olimpijskich w 2023 roku" - otrzymaliśmy informację z Biura Komunikacji ministerstwa.
Ciemna strona życiorysu
Co się stało? Skąd taka decyzja? Na początku grudnia 2022 roku (jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursu) opublikowaliśmy artykuł p.t. "Policja znalazła w jego domu zakazane środki. Teraz ma objąć ważne stanowisko" (TUTAJ przeczytasz całość >>), w którym przypomnieliśmy o ciemnej stronie życiorysu Rutkiewicza.
Po latach udało nam się dotrzeć do wyroku francuskiego sądu, który w 2007 roku skazał ówczesnego kolarza na sześć miesięcy pozbawienia wolności (w zawieszeniu) za "naruszenia przepisów dotyczących handlu lub stosowania substancji trujących, czyny zostały popełnione w latach 2001, 2002, 2003 i do 12 stycznia 2004 w Chatenay-Malabry (Hauts-de-Seine), Hyères (Var) i innych miejscach (...)".
Artykuł wywołał spore zamieszanie. Ówczesny prezes związku Grzegorz Botwina tłumaczył, że... "o sprawie nie wiedział". W ministerstwie też zapanowała konsternacja. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że m.in. dlatego Botwina nie jest już prezesem PZKol.
"Podczas rozpoznania skierowanego wniosku o zatrudnienie i dofinansowanie wynagrodzenia p. Marka Rutkiewicza (...) brane pod uwagę były wszystkie posiadane informacje w przedmiotowej sprawie" - z odpowiedzi ministerstwa można wnioskować, że przeszłość Rutkiewicza nie była jednak bez znaczenia.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczuMieszkanie jak apteka
Przypomnijmy fragment naszego artykułu sprzed kilku tygodni.
Polski kolarz został zatrzymany na francuskim lotnisku 12 stycznia 2004 roku. Z akt wynika, że w jego bagażu zabezpieczono siedem fiolek EPO, preparat zawierający somatropinę (to zakazana substancja powodująca przyrost masy mięśniowej) oraz dwie ampułki bliżej nieokreślonego leku. Później policjanci przeszukali mieszkanie, które Rutkiewicz wynajmował w miejscowości Hyeres.
"Odkryli tam dużą liczbę produktów, strzykawek oraz sprzętu do infuzji i inhalacji, a także różne produkty medyczne. (...) Ekspertyza produktów odkrytych w rezydencji Marka Rutkiewicza wskazała na obecność: czterech kapsułek zawierających kofeinę, (...) dwóch tabletek zawierających kofeinę i trinitrynę (lub nitroglicerynę,) (...) inhalator marki qvar autohaler zawierający dipropionian beklometazonu, kortykosteroid, (...) pakiet ośmiu tabletek marki spiropent zawierających klenbuterol, (...) opakowanie 3 tabletek marki optalidon zawierających kofeinę, (...) dwa blistry zawierające łącznie 16 kapsułek zawierających dekstropropofyksen" - czytam w aktach sprawy.
To wygląda na opis całej apteki, a nie mieszkania sportowca. Większość z wymienionych środków była wówczas wpisana na listę środków zakazanych dla sportowców ze względu na przepisy antydopingowe. Dodatkowo klenbuterol (lub clenbutelor) to środek stosowany w leczeniu zwierząt, w weterynarii.
Kto finansuje dyrektora?
Mimo takich faktów i decyzji o tym, że ministerstwo nie akceptuje go na tym stanowisku i nie zamierza mu płacić pensji (sytuacja finansowa związku jest tak fatalna, dług wynosi kilkanaście milionów złotych, że od kilku lat to właśnie z pieniędzy publicznych są finansowane przygotowania kadr narodowych, ale i także wypłacana pensja dyrektora sportowego), PZKol nie zmienił zdania.
- Potwierdzam, pan Marek Rutkiewicz zajmuje stanowisko dyrektora sportowego Polskiego Związku Kolarskiego - powiedział nam Rafał Makowski, nowy prezes kolarskiej federacji.
Makowski nie zdradził nam, kto finansuje pensję Rutkiewicza (trudno zakładać, że pracuje społecznie). Zasłonił się ochroną danych osobowych. Wynagrodzenie z pewnością nie płynie z kont związkowych. Te są zablokowane od ponad pięciu lat przez komornika.
"Ludzie czasami popełniają błędy"
Czy Makowskiemu nie przeszkadza przeszłość Rutkiewicza?
- Ludzie czasami popełniają błędy, a czasami są uwikłani w sprawy przez to, że byli w jakimś miejscu i czasie. Marek Rutkiewicz przez ponad 20 lat reprezentował Polskę w światowym peletonie, nigdy nie był zawieszony, jest doświadczoną i kompetentną osobą, bardzo zaangażowaną w działalność naszego związku - powiedział nam prezes w rozmowie telefonicznej.
I dodał: - Jest też człowiekiem, który potrafi zjednywać ludzi i doskonale znajduje się w rozmowach z naszymi potencjalnymi sponsorami. Bardzo bym chciał, aby zarówno dyrektor sportowy jak i cały zespół byli rozliczani za to co zrobimy, a nie za to czego jeszcze nie zdążyliśmy zrobić.
Makowski najwyraźniej nie widzi nic złego w tym, że człowiek, u którego w mieszkaniu znaleziono całą gamę niedozwolonych środków dopingujących, ma teraz decydować o strategii polskiego kolarstwa. Ma być przewodnikiem, drogowskazem dla młodych zawodników, którzy są na początku kariery.
Próbowaliśmy skontaktować się z Markiem Rutkiewiczem. Bezskutecznie.
Czytaj także: Ministerstwo sportu żąda wyjaśnień. Chodzi o spore pieniądze z budżetu państwa >>