MŚ w kolarstwie: Sukces czy porażka?
Polscy kolarze zajęli szóste miejsce w klasyfikacji drużynowej mistrzostw świata w Richmond. - Stajemy się potęgą - ocenił Czesław Lang. Biało-Czerwoni potwierdzili, że na świecie trzeba się z nimi liczyć. Niedosyt jednak pozostał.
Jeden medal indywidualny, trzy krążki drużynowe. Do tego sześć miejsc w pierwszej "dziesiątce". Imprezy tak udanej w najnowszej historii polskiego kolarstwa nie było.
- Kierowanie tą reprezentacją było dla mnie zaszczytem - nie kryje dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego Andrzej Piątek. - Całą imprezę w naszym wykonaniu oceniam na czwórkę z plusem - dodaje były mistrz kraju i zwycięzca Tour de Pologne Cezary Zamana. Biało-Czerwoni potwierdzili, że są w światowym peletonie wschodzącą potęgą. Do pełni szczęścia zabrakło kropki nad "i".
Mistrzostwa świata w Richmond przeszły do historii. Nasi zawodnicy wywalczyli 1 medal i zajęli jeszcze 6 miejsc w...
Posted by Andrzej Piątek on 27 września 2015
Wyzwanie niemożliwe
Zmagania w Richmond miały być dla Michała Kwiatkowskiego walką o własną legendę. Polak przeciętny sezon mógł podsumować wyczynem zasługującym na pomnik trwalszy niż ze spiżu.Obrona tęczowej koszulki mistrza świata to prawdopodobnie największe wyzwanie we współczesnym kolarstwie. Dokonało tego tylko pięciu zawodników. Czterech - Georges Ronsse (1928/29), Rick van Steenbergen (1956/57), Rik van Looy (1960/61) oraz Gianni Bugno (1991/92) - jeszcze w erze kolarstwa archaicznego. Ostatni, w 2007 roku, był Paolo Bettini.
Kwiatkowski bez szczęścia
Wyścig w Richmond pokazał polską siłę. Zespół poświęcił się dla lidera, co dziś w reprezentacyjnym kolarstwie wcale oczywiste nie jest. To efekt dojrzałości zawodników i solidnej pracy selekcjonera Piotra Wadeckiego. Biało-Czerwoni godzinami kontrolowali wyścig. Kwiatkowski zamienił ich pracę w ósme miejsce. Od czasu Bettiniego żaden urzędujący mistrz globu nie był tak blisko obrony tytułu.
- Obok dobrego przygotowania fizycznego i taktycznego w takim wyścigu potrzeba też łutu szczęścia - nie kryje wicemistrz olimpijski i organizator Tour de Pologne, Lang. - Rok temu Michał też atakował, jechał aktywnie. Nie zawsze taka sama taktyka daje jednak efekt - dodaje Zamana.- Zabrakło odrobiny szczęścia i intuicji - mówi Zamana. - Oczekiwania były bardzo duże. Polacy generalnie zaprezentowali się z dobrej strony. Pokazaliśmy, że mamy zgraną drużynę - dodaje mistrz świata z 1985 roku, Lech Piasecki.
Olimpijscy "czasowcy"
Kilka dni wcześniej panowie rywalizowali o medale w jeździe indywidualnej na czas. Maciej Bodnar był ósmy, Marcin Białobłocki dziewiąty. Do podium zabrakło minuty. Obaj na mecie podkreślali, że mogli spisać się jeszcze lepiej. - Ci, który jeżdżą na czas, po wyścigu zawsze są niezadowoleni - przyznaje z uśmiechem Lang. Dla obu to życiowe wyniki. Cel - pozycja w czołowej "dziesiątce" i dodatkowe miejsce na Igrzyskach Olimpijskich - został zrealizowany.Brązowy medal zdobyła juniorka Agnieszka Skalniak. Siódma w wyścigu ze startu wspólnego elity była Katarzyna Niewiadoma. To samo miejsce w "czasówce" juniorek zajęła Daria Pikulik. Dziewiąta w tej specjalności była Skalniak. Polski dorobek uzupełniły medale Niewiadomej, Kwiatkowskiego i Katarzyny Pawłowskiej z wyścigu drużynowego.
Polska piramida
- Jesteśmy na dobrej drodze, aby zacząć dyktować warunki w zawodowym peletonie. Cały czas notujemy progres - podkreśla w rozmowie z WP SportoweFakty Piasecki.
Kamil Kołsut