Dookoła Kalifornii: Leipheimer jedzie jak po swoje

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drugi etap Tour of California wygrał w poniedziałek Thomas Peterson (Garmin). Amerykanin na ostatnich kilometrach trzymał się koła Levi Leipheimera, który pozwolił rodakowi przejechać linię metę jako pierwszemu. Lider Astany przejął natomiast koszulkę lidera wyścigu.

W tym artykule dowiesz się o:

35-letni Leipheimer wygrywał największy kolarski wyścig w Ameryce Płn. przez dwa ostatnie lata. W poniedziałek został liderem klasyfikacji generalnej potwierdzając swoją osobę do miana największego faworyta do końcowego triumfu. Ma jeden wielki atut: złożoną z gwiazd ekipę Astana.

Wyczyn Leipheimera

Trasa z Sausalito do Santa Cruz była miejscem wielu akcji, w tym decydującej, na ponad 20 km przed metą. To tam przed szczytem Bonny Doon do przodu odważnie ruszył Leipheimer, dobił do dwójki Peterson - Jason McCartney, wjechał z nimi na premię górską a potem został już tylko z zawodnikiem Garmin. Leipheimer cały czas nadawał tempo, aż do ostatnich metrów, kiedy zza jego pleców wyskoczył szczęśliwy, 22-letni Peterson.

Ten odniósł pierwsze zwycięstwo w profesjonalnej karierze. W zeszłym roku był drugim najlepszym młodym zawodnikiem Tour of California.

- Myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, że spotkaliśmy kibiców, którzy przyszli nas oglądać mimo pogody. Oni cierpieli z powodu deszczu tak samo jak my - mówił Leipheimer na konferencji prasowej. - Kiedy jedziemy myślimy sobie, że oni zasługują na widowisko i zobaczenie tego, na co nas stać. Byłem dzisiaj poruszony widokiem tych wszystkich ludzi stojących w przejmującym, zimnym deszczu w Santa Rosa.

Leipheimer, brązowy medalista olimpijski, nie ma za złe młodszemu koledze, że ten odebrał mu wygraną. - Rozumiem jego pozycję. Jest nisko w klasyfikacji generalnej. Zabriskie, jego lider, był za plecami. Można zrozumieć to, że nie pracował. Tak właśnie działa kolarstwo - tłumaczył po dekoracji Leipheimer. - Wybił się do przodu, poszedł ze mną kiedy inni zostali. Jeśli rozpatrywać to w kategoriach poszanowania się nazwajem to można by powiedzieć, że zasłużył na zwycięstwo. Ktoś powie, że ja też na nie zasłużyłem, ale stało się inaczej. Nie mam żadnych złych odczuć - zakończył sprawę.

Bohater z niedzieli i dotychczasowy lider, Hiszpan Francisco Mancebo (Rock Racing) przyjechał w kolejnej grupie i w klasyfikacji generalnej wypadł poza czołową dziesiątkę ze stratą prawie minuty do Leipheimera.

Znów pada

- Włączcie prysznic, ustawicie zimną wodę i stójcie pod nią przez cztery godziny - w taki plastyczny sposób Leipheimer opisał uczucie, które towarzyszyło zawodnikom przez całą trasę.

Upadków w siąpiącym deszczu nie brakowało. Na szosie leżał Lance Armstrong (Astana), który zderzył się z motocyklem, z którego go fotografowano. Do szpitala natomiast odwieziony został Andy Jacques-Maynes (Bissell), bliźniak Bena, niewątpliwie ważnej postaci wyścigu.

Ben Jacques-Maynes współpracował z organizatorem przy wytyczaniu trasy. 30-letni zawodnik kontynentalnej grupy Bissell mieszka w Watsonville, stan Kalifornia. - Znam każdy cal każdej drogi na tej trasie - mówi dla Cyclingnews. - Pracowałem z lokalnym komitetem organizacyjnym tutaj, w Santa Cruz. Spektakuralne jest zobaczyć sukces tego etapu: tych wszystkich ludzi, którzy zebrali się masowo - przyznaje.

Leipheimer, mały motocykl

A trasa biegła malowniczo, choć z pewnością wszyskie krajobrazy piękniej obserwowałoby się, i widzom, i zawodnikom, gdy nie opady. 10 zawodników wyskoczyło z peletonu na początku etapu, gdy zawodnicy przejechali przez Golden Gate, symbol San Francisco.

Był w ucieczce, a jakże, Jacques-Maynes. Gdy rozpoczął się lekki jeszcze podjazd zdecydowanie zaatakował Carlos Barredo. Kolarza Quick Step gonili Peterson i McCartney. Wkrótce jednak wszystkich zdystansował Leipheimer, który na pościg za czołówką ruszył z peletonu, bo w pierwszej grupie go nie było. - Czułem się jakby minął mnie motocykl. Taki mały motocykl... - opisywał moment minięcia się z Leipheimer Ben Jacques-Maynes.

W klasyfikacji generalnej Leipheimer ma 24 sekundy przewagi nad Australijczykiem Michaelem Rogersem, trzykrotnym mistrzem świata, który przyprowadził w poniedziałek na metę grupę pościgową. Do pół minuty straty mają Amerykanie: Davis Zabriskie (Garmin) i Armstrong.

4. Tour of California, Stany Zjednoczone, kategoria 2.HC

2. etap: Sausalito - Santa Cruz, 186,6 km

poniedziałek, 16 lutego 2009

wyniki:

1. Thomas Peterson (USA, Garmin - Slipstream) 5:06,20 godz. (śr. )

2. Levi Leipheimer (USA, Astana)

3. Michael Rogers (Australia, Columbia - Highroad) + 21 s

4. Christopher Horner (USA, Astana)

5. Oscar Sevilla (Hiszpania, Rock Racing)

6. Kevin Seeldraeyers (Belgia, Quick Step)

7. Thomas Danielson (USA, Garmin - Slipstream)

8. Robert Gesink (Holandia, Rabobank)

9. Grischa Niermann (Niemcy, Rabobank)

10. David Zabriskie (USA, Garmin - Slipstream)

klasyfikacja generalna (po 2/8 etapów):

1. Levi Leipheimer (USA, Astana) 9:23,02 godz. (śr. )

2. Michael Rogers (Australia, Columbia - Highroad) + 24 s

3. David Zabriskie (USA, Garmin - Slipstream) + 28

4. Lance Armstrong (USA, Astana) + 30

5. Christopher Horner (USA, Astana) + 34

6. Janez Brajkovic (Słowenia, Astana) + 38

7. Thomas Lövkvist (Szwecja, Columbia - Highroad)

8. José Luis Rubiera (Hiszpania, Astana)

9. Vincenzo Nibali (Włochy, Liquigas) wszyscy ten sam czas

10. Robert Gesink (Holandia, Rabobank) + 39

program:

wtorek, 17 lutego: San José - Modesto, 167,7 km

środa, 18 lutego: Merced - Clovis, 187,7 km

czwartek, 19 lutego: Visalia - Paso Robles, 216,1 km

piątek, 20 lutego: Solvang (jazda indywidualna na czas), 24 km

sobota, 21 lutego: Santa Clarita - Pasadena, 143 km

niedziela, 22 lutego: Rancho Bernardo - Escondido, 155,8 km

Źródło artykułu:
Komentarze (0)