Michał Kwiatkowski: Cieszę się jak dziecko, kiedy mogę wsiąść na rower

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Czy ranking UCI ma jakiekolwiek znaczenie w peletonie? Rozmawiacie o nim, dyskutujecie, zwracacie uwagę? Czy to taka zabawa dla kibiców?

- Dla mnie ten ranking jest bardzo ważny, ale pod kątem klasyfikacji narodowej. Przecież od niego zależy, czy pojedziemy na mistrzostwa świata w pełnym składzie, czy będziemy musieli sobie radzić w mniejszej grupie. Dlatego warto zdobywać punkty podczas kolejnych startów.

Po udanym starcie w Portugalii awansował pan z 97. na 73. miejsce. Ma pan 155 punktów więcej niż tydzień wcześniej.

- Właśnie o tych punktach mówię.

Jako kraj awansowaliśmy o jedno "oczko", na 15. miejsce. Wyprzedziliśmy Czechów.

- Spokojnie, to dopiero początek sezonu. Jeszcze sporo się zmieni, oby się przełożyło na jak najwyższą pozycję Polski przez MŚ w Bergen.

Kilkanaście dni temu wywołał pan spore poruszenie, wrzucając na Facebooku zdjęcie z Robertem Kubicą. Zdjęcie, które jasno pokazuje, że nasz były kierowca Formuły 1 jeździ na szosówce.

- Robert to bardzo dobry kolarz. Jak na tak niewielką ilość wolnego czasu, jaką dysponuje, jest zadziwiająco dobry. Lubi jeździć na rowerze i czerpie z tego radość, a to najważniejsze. Spotkaliśmy się ostatnio i rzeczywiście trochę potrenowaliśmy. Stąd to zdjęcie.

W jakim elemencie kolarstwa Kubica jest naprawdę dobry?

- Świetnie czuje się podczas dynamicznych zjazdów. Widać, że po prostu uwielbia prędkość, co nie powinno dziwić (śmiech). To po prostu jego żywioł i czuje się wtedy jak ryba w wodzie. Dodam przy okazji, że Robert nie jest jedyny. Znam wielu kierowców Formuły 1 i innych serii wyścigowych i rajdowych, którzy dbają o formę fizyczną właśnie na rowerze. To fajne środowisko, fajni ludzie.

W jakim języku porozumiewacie się w Teamie Sky?

- Wiem do czego pan "pije" (śmiech). Słyszałem o artykule w brytyjskim magazynie "Roleur" i tym, że nazwano nas "polską mafią" (więcej szczegółów tutaj). Rzeczywiście razem z Michałem Gołasiem, Łukaszem Wiśniowskim, masażystami: Markiem Sawickim i Jackiem Walczakiem, stanowimy mocną grupę. Językiem urzędowym jest oczywiście angielski, ale muszę powiedzieć, że ekipa zna i rozumie pojedyncze słowa i zwroty po polsku.

Pewnie nie tylko te cenzuralne?

- Zwłaszcza te niecenzuralne. Oczywiście żartuję, ale wiadomo, że tam, gdzie rywalizacja, tam często puszczają emocje.

W światowym peletonie od wielu miesięcy dyskutuje się na temat pozwolenia na stosowanie hamulców tarczowych w rowerach. Część ekip je stosuje, część nie. Jakie jest pańskie zdanie?

- Jestem otwarty na nowości, ale nie może być taki bałagan, jaki mamy obecnie. Fakt, że część peletonu stosuje tarczówki, a np. my jako Team Sky - nie, wprowadza spore zamieszanie. Zamieszanie i niebezpieczeństwo. Inaczej hamuje się na tarczówkach, inaczej na tradycyjnym sprzęcie. Szczególnie na mokrym asfalcie. To rodzi zagrożenie kraks, wypadków, poważnych kontuzji. Przy podejmowaniu takich decyzji powinno być jak w Formule 1. Działacze wprowadzają przepis w życie i teamy są zobligowane do stosowania. Nie ma miejsca na okresy przejściowe, półśrodki. Przy prędkościach, jakie osiągamy, to po prostu jest niebezpieczne.

Co Michał Kwiatkowski robi podczas wielotygodniowych zgrupowań, treningów, wyścigów? Jak zabija czas?

- Wydaje się, że tego czasu kolarz ma dużo, ale to nie jest prawda. Biorąc na tapetę taki przeciętny dzień podczas zgrupowania, to mamy 5-6 godzin na rowerze, kolejne dwie spędzone u masażysty, rozmowa z dziewczyną, rodziną, posiłki, kilka chwil z kolegami z zespołu, analiza dnia z trenerami, itp. Okazuje się, że zostaje nam osiem godzin na sen. A proszę uwierzyć, że organizm tego snu się domaga. Jeżeli jednak już coś "wykroję" z tego codziennego planu, to ostatnio wciągnąłem się w Netfliksa.

Na koniec pytanie o przyszłość. Czym będzie zajmował się Michał Kwiatkowski za 20 lat?

- O ile kolarstwo mi nie zbrzydnie, to pozostanę w środowisku.

Jako trener?

- Skąd taki pomysł?

W Toruniu prowadzi pan akademię kolarską.

- To forma pomocy dzieciakom, które chcą bawić się w kolarstwo. Umówmy się, że kiedy dziecko chce trenować piłkę nożną, to potrzebuje pary butów i może się zapisać do klubu. Kolarstwo to jednak o wiele droższy sport, w którym sprzęt gra rolę. Dlatego staramy się - jako akademia - pomagać. Mam poczucie, że z tych dzieciaków będziemy mieli za kilkanaście lat pociechę. Jako polscy kibice. Wracając do pytania: nie, na razie nie planuję kariery szkoleniowej. To chyba nie dla mnie.

To może masażysta?

- Ha, ha, ha. Po pierwsze, nie mam takich umiejętności, jak choćby Marek Sawicki, który właśnie podczas rozmowy z panem mnie masuje. Po drugie, nie chcę spędzać 250 i więcej dni poza domem, jak już przejdę na emeryturę. Masażysta, jak kolarz, jest gościem w swoim domu. Jak ostatnio obliczyłem, rocznie w Toruniu spędzam około 30 dni w sezonie i dodatkowo 60 dni poza sezonem. To o wiele za mało. Nie wyobrażam sobie, aby tak funkcjonować przez całe życie.

Rozmawiał Marek Bobakowski

Czy Michał Kwiatkowski wygra przynajmniej jeden z ardeńskich klasyków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×