Wypadek podczas Tour de Pologne. Były mistrz świata pokazał wymowny film

Alex Rasmussen - czterokrotny mistrz świata w kolarstwie torowym, srebrny medalista olimpijski, były kolarz szosowy - pokazał porównanie zabezpieczenia podczas Tour de France i Tour de Pologne. Robi wrażenie.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
akcja ratunkowa na mecie 1 etapie Tour de Pologne PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: akcja ratunkowa na mecie 1. etapie Tour de Pologne
Ten wypadek na długo pozostanie w głowach kibiców Tour de Pologne. Tuż przed linią mety pierwszego etapu, w Katowicach, doszło do makabrycznej kraksy. Dylan Groenewegen zajechał drogę Fabio Jakobsenowi, wystawił jeszcze łokieć i tym samym "wbił" go w barierki zabezpieczające trasę. W efekcie kolarz grupy Deceuninck-Quick Step wylądował w szpitalu. Lekarze musieli wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej. Walczyli o jego życie.

Ostatnie sygnały pochodzące od organizatorów uspokajają. Stan holenderskiego kolarza jest ciężki, ale stabilny. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo (TUTAJ przeczytasz więcej >>).

Wypadek tuż przy katowickim "Spodku" rozpoczął gorącą dyskusję w social mediach dotyczącą zabezpieczenia trasy. Jedni zastanawiali się, czy żelaznych barierek nie powinno się zastąpić dmuchanymi bandami - jak w żużlu.

Jeszcze inni zwrócili uwagę, że "spięte ze sobą" barierki nie wytrzymały siły uderzenia. Nie zatrzymały kolarza w torze jazdy, a "wystrzeliły" go w powietrze?

Alex Rasmussen - czterokrotny mistrz świata na torze, srebrny medalista olimpijski, który przez kilka lat jeździł w zawodowym peletonie - zamieścił na Twitterze wymowny film.

Zobacz:

"To najlepiej ilustruje różnicę między barierami Tour de Pologne a Tour de France" - napisał.

Na powyższym filmie z lewej strony widać wypadek sprzed trzech lat z TdF - w którym ucierpiał Mark Cavendish. Z prawej - środowy wypadek z Katowic. Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka jest diametralna różnica w tym, jak "zachowały się" bariery ochronne.

Niektórzy zwrócili uwagę, że nie da się do końca porównać tych sytuacji. Podczas TdF tuż za barierkami stali ludzie, którzy swoim ciężarem "trzymali" stalową konstrukcję. W Polsce - z powodu epidemii koronawirusa - nie wpuszczono kibiców na metę. Stąd barierki nie były do końca ustabilizowane.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×