Nie ma miejsca na pomyłkę. Kadra walczy o marzenia
Reprezentacja Polski koszykarzy w czwartek wraca do walki w eliminacjach do mistrzostw świata - w Lublinie zagra z Izraelem. Sytuacja w grupie jest bardzo trudna. Biało-Czerwoni przegrać nie mogą. Trener Igor Milicić wie o tym doskonale.
Igor Milicić zdążył już złapać oddech po nieudanym sezonie w klubie. Jak sam przyznał, na zgrupowanie kadry przybył z wyczyszczoną głową i nową energią.
PZKosz zapewnił dłuższe przygotowania do meczów, a do kadry wrócili Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter. Milicić przekonuje jednak, że... znowu ma nowy skład.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski- Mamy dwa kluczowe mecze. Mamy nowy skład, a niektórzy dołączyli do niego później. Wielkie rzeczy rodzą się jednak w bólach - przyznał w jednym z materiałów KoszKadry Milicić.
Wygrana z Izraelem to cel nadrzędny. I z takim nastawieniem od początku pracuje cała drużyna. W porównaniu z wcześniejszymi meczami trener kadry liczy na poprawę jakości gry w ataku. To klucz, żeby kadra pod jego wodzą w końcu zaczęła wygrywać.
Z czterech dotychczas rozegranych spotkań Polacy wygrali tylko jedno - w Lublinie z Estonią, ale to rywale mają lepszy bilans "małych punktów" w dwumeczu.
W kadrze są Ponitka czy Slaughter, ale lista braków jest zdecydowanie dłuższa. Nie ma m.in. Aleksandra Dziewy, który ma za sobą znakomity sezon. Jego z gry w tym okienku wyeliminował uraz. - Bardzo by nam pomógł, szczególnie, że na pozycji 4-5 brakuje nam takiego zawodnika, który może połączyć pozycje. Miałby dużą rolę - przyznał Łukasz Koszarek, dyrektor kadry.
Nie ma też Michała Michalaka, Marcela Ponitki czy wybranego w niedawnym drafcie do NBA Jeremy'ego Sochana.
Na liście brakuje też Damiana Kuliga, ale przy okazji meczu z Izraelem w Lublinie się pojawi. - Zrezygnował z gry w reprezentacji i mamy tutaj miłą informację, że godnie go pożegnamy podczas spotkania z Izraelem - zapewnił Koszarek.
W pierwszym meczu z Izraelem Polacy przegrali 61:69 (pamiętne 0/12 zza łuku Jakuba Garbacza) i nie trzeba nikomu mówić, że najlepiej byłoby pokonać rywali różnicą minimum dziewięciu "oczek".
el. MŚ 2023 w koszykówce mężczyzn
Zobacz także:
Transferowy hit w Energa Basket Lidze
Najlepsi chcieli go u siebie. Taką podjął decyzję