Łańcucka hala nadal nie odczarowana - relacja ze spotkania PTG Sokół Łańcut - Siarka Tarnobrzeg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Inauguracja sezonu 2009/2010 na hali w Łańcucie przebiegła bez zarzutu. Po ciężkim i chwilowo nerwowym spotkaniu Sokół Łańcut pokonał Siarkę Tarnobrzeg 81:74. Drużynie znad Wisły po raz kolejny nie udało się odczarować miejscowej hali na swoją korzyść.

Spotkanie od mocnego i zdecydowanego uderzenia rozpoczęły obydwie ekipy i po niecałej minucie na tablicy świetlnej widniał remis 5:5. Dla swoich zespołów punktowali wówczas Piotr Miś i Rafał Glapiński. Po tych rzutach rozpoczęła się walka punkt za punkt, strata za stratę, z której obronną ręką wychodzili goście. Właśnie na ich korzyść w dalszym ciągu "oczka" zbierał Miś. Sokół jednak nie odpuszczał i deptał Siarce "po piętach", a po rzucie z półdystansu Wojciecha Pisarczyka wyszedł na prowadzenie, którego nie oddawał bardzo długo. Tarnobrzeżanie wówczas jakby stanęli. Nie wychodziło im praktycznie nic. Niemoc rywali skrzętnie wykorzystali gospodarze, którzy za sprawą rzutów Tomasza Fortuny i Pisarczyka powiększyli jeszcze bardziej swą przewagę i umocnili się na prowadzeniu. Siarka Tarnobrzeg "obudziła się" dopiero pod koniec kwarty, którą rzutem za dwa punkty zakończył Miś. Łańcucianie prowadzili wówczas 25:16.

Druga kwarta to nerwowa i chwilami brutalna walka na boisku. Od samego początku podopieczni Zbigniewa Pyszniaka zabrali się za odrabianie strat. Przez półtorej minuty wychodziło im to bardzo dobrze. Punkty dla przyjezdnych zdobył wówczas Miś, do którego dołączyli Michał Marciniak i Karol Szpyrka. Zaczęło się robić nerwowo, gdy tarnobrzeżanie zniwelowali przewagę gospodarzy do dwóch punktów(29:31). Podziałało to na miejscowych jak płachta na byka. Sokół zabrał się szybko do pracy i nie pozwolił drużynie znad Wisły odrobić strat do końca. Po raz kolejny dał o sobie znać Pisarczyk, który nie mylił się w rzutach z półdystansu. Bardzo szybko dołączyli do niego Łukasz Paul i Bartosz Dubiel, którym ręka nie zadrżała zarówno na linii rzutów osobistych jak i w sytuacjach podkoszowych. Błyskawicznie zrobiło się 41:31 dla podopiecznych Dariusza Kaszowskiego. Końcówka pierwszej połowy spotkania to festiwal niecelnych rzutów i strat po obydwu stornach parkietu. Zakończyła się ona remisem 18:18.

Jeżeli ktoś myślał, że po pierwszej połowie emocje się skończyły był w błędzie. Po długiej przerwie na boisko wyszły dwie zupełnie odmienione drużyny. Ekipa Siarki Tarnobrzeg od razu zabrała się do pracy i z dużo lepszym skutkiem aniżeli w drugiej kwarcie zaczęła niwelować straty. Gospodarze wręcz przeciwnie. Tym razem to im nic nie wychodziło i jedyne, czym mogli się popisać to faule. Niemoc miejscowych wykorzystali byli gracze Sokoła- Bartosz Krupa i Michał Baran. Krupa wiódł prym w trafieniach z półdystansu, natomiast Baran nie mylił się w rzutach zarówno zza linii 6,25 jak i linii rzutów osobistych. Po sześciu minutach drugiej połowy spotkania i dwóch "oczkach" Misia Siarka po raz ostatni tego wieczoru wyszła na prowadzenie(51:50). Wówczas ocknęli się gospodarze. Na linii rzutów osobistych ręka nie zadrżała Mateuszowi Nitsche, a za dwa po raz kolejny nie pomylił się Pisarczyk. Kwartę rzutem z dystansu zakończył Glapiński. Łańcucianie prowadzili wtedy 64:54.

Ostatnia odsłona spotkania to jedyna kwarta wygrana przez przyjezdnych. Dobrze rozpoczęli ją jednak gracze Sokoła dopisując na konto drużyny siedem punktów. Wszystko za sprawą Fortuny, Pisarczyka i Dubiela, którzy nie odpuszczali ani na chwilę aż do ostatniego gwizdka. Ekipa z Tarnobrzega nie spoczęła jednak na przysłowiowych laurach i stwierdziła, że skoro nie może wygrać, to zniweluje straty do minimum. Do wykonania tego zadania zabrali się Adrian Czerwonka i Marciniak- zdobywcy większości punktów w tej kwarcie. Szybko dołączył do nich Szpyrka i znów zrobiło się nerwowo. Przewinienie goniło przewinienie, błąd gonił błąd. Na minutę przed końcem meczu po faulach Barana rzuty osobiste wykorzystali Fortuna i Glapiński. Było już wówczas pewne, ze nikt nie odbierze zwycięstwa łańcucianom. Spotkanie rzutem za trzy punkty zakończył Baran. Siarka Tarnobrzeg musiała uznać wyższość sąsiadów "zza miedzy" i po raz kolejny przełknąć gorycz porażki na hali w Łańcucie.

PTG SOKÓŁ ŁAŃCUT- SIARKA TARNOBRZEG: 81:74 (25:16; 18:18; 22:20; 16:20)

Sokół: R. Glapiński 17 (1x3), W. Pisarczyk 15 (3x3), T. Fortuna 12 (1x3), B. Dubiel 10, M. Nitsche 9, Ł. Paul 7, J. Szurlej 7 (1x3), J. Chromicz 4 (1x3).

Siarka: P. Miś 15, A. Czerwonka 15 (3x3), M. Baran 14 (1x3), M. Marciniak 13 (2x3), B. Krupa 8 (2x3), K. Szpyrka 8, Z. Marculewicz 1, M. Woźniak 0, K. Uriasz 0, M. Rabka 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)