Przemysław Frasunkiewicz: Sanders jeszcze lepszy, Garbacz przejmie rolę Greene'a [WYWIAD]

- Widać, że ci, którzy nie płacą, mają problemy z zatrudnianiem graczy pierwszego wyboru. Nasza sytuacja - finansowo-organizacyjna - bardzo mocno się poprawiła w ciągu dwóch ostatnich lat. Nie można na nic narzekać - mówi Przemysław Frasunkiewicz.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Przemysław Frasunkiewicz i Victor Sanders WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Przemysław Frasunkiewicz i Victor Sanders
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty: Czy pozycja Anwilu Włocławek na rynku transferowym znacząco się poprawiła po triumfie w FIBA Europe Cup?

Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu Włocławek, triumfatora rozgrywek FIBA Europe Cup w sezonie 2022/2023: Na pewno ma to znaczenie, choć są też tacy agenci, którzy w ogóle nie mają pojęcia, że wygraliśmy FIBA Europe Cup. Są jednak też tacy, którzy chcieli nam dać zawodników właśnie ze względu na triumf w tych rozgrywkach.

Aż trudno uwierzyć w to, że agent, który siedzi na co dzień w koszykówce, może nie wiedzieć, który zespół triumfował w rozgrywkach międzynarodowych FIBA Europe Cup.

Mam na myśli niektórych amerykańskich agentów, którzy dopiero zaczynają działać w Europie. W środowisku są też agenci, z którymi prowadzimy rozmowy niemal każdego lata, a mimo to nie zrobiliśmy z nimi jeszcze żadnej transakcji. Różne są tego powody. Nie ukrywam, że nie lubię sytuacji, gdy agent stosuje tanie sztuczki. Wtedy takie rozmowy szybko się kończą.

Co ma pan na myśli? Może pan podać konkretny przykład?

Jeżeli ktoś proponuje nam gracza za 150 procent kwoty X, którą proponuje innemu klubowi w Polsce, to z taką osobą nie ma sensu dalej rozmawiać i negocjować.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

To taki agent trafia na "czarną listę"?

Nie mam takiej listy, bo w tym biznesie nie można się obrażać. Po prostu nie będę zainteresowany dalszą rozmową na temat tego zawodnika.

To pana trzeci sezon, gdy buduje zespół od zera. Najpierw był brązowy medal i zwycięstwo w ENBL, ostatnio triumf w FIBA Europe Cup. Czy nie jest trochę tak, że z roku z rok pozycja Anwilu Włocławek rośnie na rynku transferowym? Pan to też tak odczuwa? Łatwiej jest - po tych sukcesach - pozyskać zawodników do zespołu?

Na pewno łatwiej jest pozyskać zawodników po udanych sezonach, ale trzeba też zaznaczyć, że cała organizacja klubu też jest coraz lepsza i jest to doceniane przez środowisko. Dobrym przykładem na to jest osoba Luke'a Petraska, którego bardzo ciężko było namówić na przyjazd do Polski, a teraz będzie to już jego trzeci sezon w Anwilu. Uważam, że np. nakłonienie Petraska do związania się z Polską i Włocławkiem (może niedługo będzie Polakiem) jest dużym sukcesem klubu.

I pana.

Ja jestem osobą zatrudnioną przez klub. Zależy mi na tym, by cała organizacja była postrzegana w ten sposób.

Skąd taka skromność?

Bo prawda jest taka, że ja lubię swoją pracę, robić wynik, a nie lubię tego wszystkiego, co jest dookoła. Ten dzisiejszy wywiad jest wyjątkiem od reguły.

Dlaczego nie lubi pan wywiadów?

Bo nie do końca można powiedzieć wszystko, całą prawdę. Gdyby mówiło się wszystko, zawsze kogoś by się uraziło i przez to byłyby tylko niepotrzebne problemy. Wolę unikać takich niezręcznych sytuacji.

W ligach zagranicznych funkcjonuje stanowisko generalnego menedżera. U nas w kraju można na palcach jednej ręki wymieniać takie osoby. W Polsce przyjął się model, że to trener łączy dwie funkcje. W Anwilu jest podobnie. Panu się to podoba? Czy tak można funkcjonować na dłuższą metę?

Ja lubię swoją pracę i mi to w żaden sposób nie przeszkadza, choć należy dodać, że nieco odbija się to na życiu rodzinnym. Uważam jednak, że model funkcjonuje bardzo dobrze. Na przykładzie Wojciecha Kamińskiego, który od wielu lat pracuje z sukcesami, widać, że to działa i taką funkcję można pełnić i to z powodzeniem. Ale to też nie jest tak, że trener robi wszystko sam. Razem z nim są w klubie ludzie, którzy też wykonują bardzo ciężką pracę. Może tego nie widać, ale na sukces zespołu pracuje mnóstwo sposób, którzy na co dzień ostro harują.

Na sukces Anwilu Włocławek pracuje m.in. prezes Łukasz Pszczółkowski. Ludzie ze środowiska mówią, że przez ostatnie miesiące wykonał dużo dobrej pracy. Jak to pan ocenia?

Mi ciężko jest oceniać działania prezesa, bo w hierarchii jestem przecież pod nim. Mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Łukaszem Pszczółkowskim. Prowadzi ten klub bardzo rozsądnie, ma plan długofalowy, niezależnie od tego, czy trzeba będzie zmienić trenera czy zawodników. To jest człowiek z wizją. Ten klub - pod jego ręką - będzie szedł w górę.
Przemysław Frasunkiewicz wygrał FIBA Europe Cup Przemysław Frasunkiewicz wygrał FIBA Europe Cup
W trakcie sezonu - gdy Anwilowi nie szło najlepiej w PLK - prezes Pszczółkowski w wywiadzie wziął pana w obronę, jasno deklarując, że "Frasunkiewicz to odpowiedni człowiek na tym miejscu". Czy takie słowa wzmocniły, dodały otuchy w trudnym momencie?

Uważam, że jedną z kluczowych funkcji prezesa - człowieka, który stoi na szczycie piramidy - jest kontrolowanie i wspieranie ludzi, których wybrał i pracują dla niego. W mojej karierze były różne sytuacje - podobne też do tej - i mogę dodać, że prezes Pszczółkowski zachował się bardzo profesjonalnie. Z tego można wywnioskować, że rozumie, iż sezon jest długi i należy zachować cierpliwość. Wie, o co w tym biznesie chodzi. Może też dlatego wygraliśmy rozgrywki FIBA Europe Cup?

Rozmawiałem z agentami, zawodnikami i ci za każdym razem podkreślają, że Anwil - pod rządami Pszczółkowskiego - stał się klubem jeszcze bardziej wiarygodnym, co też wpływa na pozyskiwanie coraz to lepszych graczy. Czy tak faktycznie jest?

Prawda jest taka, że "poczta pantoflowa" bardzo mocno działa wśród zawodników. Rozmawiają ze sobą, analizują poszczególne kluby i widać, że ci, którzy nie płacą, mają problemy z zatrudnianiem graczy pierwszego wyboru. Nasza sytuacja - finansowo-organizacyjna - bardzo mocno się poprawiła w ciągu dwóch ostatnich lat. Nie można na nic narzekać. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, dzięki pracy osób zatrudnionych w klubie, ale też bardzo dużym wsparciu naszych sponsorów, w tym sponsora strategicznego ANWIL S.A. Warto też dodać, że prezes Pszczółkowski nie ma problemów z rozmową twarz w twarz, co też jest cenione przez trenerów i zawodników

Przejdźmy do tematu konstruowania zespołu na sezon 2023/2024. Uchylmy rąbka tajemnicy. Pan - jeszcze przed rozpoczęciem tego procesu - ma przygotowane warianty z rozpisanymi składami. Ile teraz było takich wariantów?

Nie ukrywam, że prowadzę takie zapiski już od kilku lat, bo później patrzę, jacy byli to gracze i za jakie pieniądze można było ich pozyskać. Często wracam do sprawdzonych koszykarzy. Generalnie tych kombinacji jest bardzo dużo, choć to trochę trzeba traktować z przymrużeniem oka. Bo niektóre składy są nieco fantazyjne. Wpisuję bowiem - do niektórych wariantów - zawodników, na których pewnie nigdy nie będzie nas stać. Ale w wielu kombinacjach są gracze równorzędni. Latem - w tym samym czasie - złożyliśmy propozycje dwóm zawodnikom z tej samej pozycji. To byli gracze kluczowi. Kto pierwszy się zdecydował, to poszliśmy tą nitką budowy zespołu.

W II części wywiadu trener Przemysław Frasunkiewicz zdradza, jak wyglądały negocjacje z Victorem Sandersem, czy chciał pozyskać Adriana Boguckiego i czy ma w głowie pomysł wdrożenia modelu "9 Polaków i 3 obcokrajowców".

Czy Anwil Włocławek zdobędzie mistrzostwo Polski w sezonie 2023/2024?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×