Co za historia! Miał być lekarstwem dla Śląska, a... uciekł po jednym meczu

Z tym ruchem koszykarski wicemistrz Polski wiązał nadzieję z lepszym jutrem. Frankie Ferrari zadebiutował w Śląsku Wrocław w niedzielę i... uciekł. Klub wydał oświadczenie w tej sprawie.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Frankie Ferrari WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Frankie Ferrari
Gdy drużynę prowadzoną przez Olivera Vidina dotknęła plaga kontuzji na pozycji rozgrywającego (Javun Evans, Łukasz Kolenda, Aleksander Wiśniewski) we Wrocławiu zdecydowano się na ruch.

I tak do Śląska trafił 27-letni Frankie Ferrari. Swój debiut zaliczył w niedzielę. W przegranym meczu we Włocławku z Anwil Włocławek (74:80).

Więcej o meczu pisaliśmy tutaj -->> Mają bilans 5:0. Jako jedyna drużyna w lidze!

Amerykański zawodnik zaliczył 5 punktów, osiem zbiórek i trzy asysty. Miał problemy ze skutecznością (2/12 z gry), ale było widać, że drużyna zyskała jakości na jego transferze.

Zyskała, ale... na jeden mecz. Ferrari zaliczył szybki pit-stop we Wrocławiu niczym bolid Formuły 1 podczas wyścigu Grand Prix. "Po debiucie w meczu z Anwilem Włocławek Frankie Ferrari nie stawił się na poniedziałkowym treningu i nie zagra w jutrzejszym meczu z Arisem Saloniki" - napisano w klubowym komunikacie.

Okazuje się, że 27-latka we Wrocławiu już nie ma. Spakował się i wyleciał. Powód? "Zawodnik poinformował klub i sztab szkoleniowy o zakończeniu sportowej kariery. Zarząd klubu jest w kontakcie z agencją zawodnika i pracuje nad rozwiązaniem zaistniałej sytuacji" - czytamy w dalszej części komunikatu.

Dodano w nim również, że wicemistrzowie Polski wywiązali się ze wszystkich zapisów kontraktowych względem zawodnika.

Ale to już było...


To nie pierwszy taki numer, jaki wywinął Ferrari. Wystarczy cofnąć się w czasie o dwa lata. Wtedy miał być ważną częścią niemieckiego klubu Brose Baskets Bamberg, ale...

"Frankie Ferrari poprosił o rozwiązanie kontraktu. Ze względów zdrowotnych zakończy karierę ze skutkiem natychmiastowym" - takie oświadczenie pojawiło się na stronie klubu po zaledwie czterech spotkaniach sezonu 2021/2022.

"Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału w moim życiu. Życzę wszystkim wielu sukcesów w przyszłości" - cytowano też słowa samego zawodnika, który dla Brose rozegrał trzy mecze - po jednym w lidze, pucharze i kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.

Jak się później okazało tym "nowym rozdziałem życia" Ferrariego nie była sportowa emerytura. Co prawda przerwał karierę, ale zaledwie na trzy miesiące. Potem zagrał w G League dla Santa Cruz Warriors (filialna drużyna Golden State Warriors), a końcówkę rozgrywek spędził w hiszpańskiej ACB.

Pytanie brzmi, na ile dni, tygodni czy miesięcy teraz Ferrari "zakończy" swoją karierę? Jedno jest pewne. Śląsk ponownie ma problem i znowu musi przejrzeć rynek w poszukiwaniu "jedynki".

Wrocławianie w tym sezonie mają bilans 2:3 w Orlen Basket Lidze i 0:3 w EuroCupie. W środę zagrają we własnej hali z Arisem Midea Saloniki, a w piątek w Lublinie z drużyną Polski Cukier Start.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty





Zobacz także:
Spurs przedłużyli umowę Sochana!
Jest przełom! Milwaukee Bucks namówili Giannisa Antetokounmpo

Czy Śląsk powinien wnioskować o zawieszenie Ferrariego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×