Najlepsze trzy kwarty, ale zwycięstwa brak - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Trefl Sopot

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po dwóch kolejnych wygranych, Sportino tym razem nie dało rady Treflowi Sopot. Przegrało, bo słabo zaprezentowało się w czwartej kwarcie, w której zdobyło tylko osiem punktów. <i> - Zagraliśmy w niej tak, jak nie powinno się tego robić. Przed nami jeszcze wiele pracy - </i> podsumował kapitan inowrocławian Grzegorz Arabas.

- Na tym poziomie ulec tak dużą różnicą w ostatniej części po prostu nie wypada - ocenił z kolei szkoleniowiec gospodarzy Andrzej Kowalczyk. - Wcześniej nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Przez trzy kwarty mój zespół grał najlepszą koszykówkę, odkąd go objąłem. Później coś się zacięło - dodał.

W drugiej połowie tylko dwa punkty zdobył wicelider strzelców ligi Ted Scott. Amerykanin już po piętnastu minutach miał na koncie 15, ale po przerwie, pod naciskiem obrońców rywala, na dziewięć rzutów z gry trafił tylko raz. - Kiedy Trefl agresywną obroną wyłączył Scotta, pogubiła się cała nasza drużyna. Przestała konsekwentnie grać w ataku, popełniała proste błędy - powiedział trener Sportino. Również tylko o dwa oczka swój dorobek z pierwszych dwudziestu minut poprawił Sani Ibrahim. Nigeryjczyk na początku meczu notorycznie ogrywał pod koszem przeciwników, w tym także czołowego gracza PLK Sauliusa Kuzminskasa. Gdy w piątej minucie Sportino prowadziło 13:2, aż 8 oczek było autorstwa Ibrahima. Od tego momentu gospodarze zatracili skuteczność, przez trzy kolejne minuty nie trafili ani razu. Trefl odrobił za to w tym czasie większość strat. Pierwsze prowadzenie w meczu objął dopiero w połowie trzeciej kwarty. Jednak swoją przewagę zaczął wypracowywać nieco później. Pięć pierwszych minut ostatniej części wygrał 10:2, trzy następne 8:2.

- Mimo niskiej pozycji w tabeli, Sportino to dobry zespół. Pokazał to w pierwszej połowie. My zagraliśmy w niej źle, przez co musieliśmy go gonić. Dobrze w ostatnich dziesięciu minutach zagrał nasz rozgrywający Cliff Hawkins. Należą się mu szczególne podziękowania - chwalił swojego gracza opiekun sopocian Karlis Muiznieks. Dla prowadzonej przez niego ekipy sobotnia wygrana była już piątą z rzędu. Drugim obwodowym zawodnikiem Trefla, który umiejętnie kierował grą i dostrzegł partnerów nawet w trudnych sytuacjach, był Iwo Kitzinger, który rozdał siedem kluczowych podań, wyrównując tym samym swój rekord tego sezonu w tym elemencie. - Dobrze zagrała wtedy cała ekipa, nie tylko ja. Rozumieli się niscy oraz wysocy gracze i to zaprocentowało - powiedział skromnie. - W drugiej połowie zagraliśmy zespołowo. Poprawiliśmy naszą grę w defensywie, bowiem wcześniej nie wyglądała ona najlepiej. Graliśmy z silnym rywalem, a że tak jest, pokazała choćby dwie pierwsze odsłony, kiedy miał on nad nami przewagę. Tym bardziej cieszy więc to zwycięstwo - wyjawił Cliff Hawkins, dla którego 17 punktów rzuconych Sportino, to jego najlepszy pod tym względem wynik w sezonie.

Sportino Inowrocław - Trefl Sopot 69:81 (19:15, 26:26, 16:20, 8:20)

Sportino: Ted Scott 17, Sani Ibrahim 13, Maciej Raczyński 10, Anthony Anderson 8, Vitalijus Stanevicius 7, Przemysław Łuszczewski 6, Łukasz Żytko 4, Grzegorz Arabas 2, Daryl Greene 2, Rafał Bigus 0, Slavisa Bogavac 0.

Trefl: Cliff Hawkins 17, Gintaras Kadziulis 16, Iwo Kitzinger 15, Saulius Kuzminskas 14, Marcin Stefański 11, Lewrance Kinnard 4, Paweł Kowalczuk 2, Łukasz Ratajczak 2.

Źródło artykułu: