Po porażce Lotosu: Zadecydowała nieskuteczność

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lotos Gdynia przegrał swój czwarty mecz w Eurolidze Koszykarek. Tym razem Mistrzynie Polski musiały uznać wyższość tureckiego zespołu Fenerbahce Stambuł, który już drugi raz znalazł patent na ogranie podopiecznych Jacka Winnickiego. Porażka ta mocno komplikuje sytuację w grupie Lotosu, gdyż pierwsza trójka ma już o 2 punkty więcej w porównaniu z ekipą z Trójmiasta, a goniące zespoły będą gościć Lotos we własnych halach.

W tym artykule dowiesz się o:

- Z taką skutecznością, jaką miałyśmy my dzisiaj, nie da się wygrać spotkania na takim poziomie - powiedziała kapitan gdyńskiego Lotosu Paulina Pawlak. Gdynianki co prawda trafiły aż 9 razy zza linii 6,25, ale potrzebowały na to aż 24 prób. Najwięcej, bo osiem razy, próbowała Shameka Christon, która trafiła tylko dwukrotnie. Trzy na trzy miała natomiast Erin Phillips.

- To było niezwykle ciężkie spotkanie, koszykarki walczyły niezwykle mocno fizycznie - powiedział Jacek Winnicki, szkoleniowiec Lotosu. - Zawodniczki Fenerbahce miały 100 procent skuteczności w rzutach wolnych, podczas gdy mieliśmy tylko cztery takie rzuty w całym spotkaniu. Faktycznie koszykarki obu zespołów nie spudłowały ani jednego rzutu wolnego, przy czym Fenerbahce miało ich 14, a gdynianki tylko 4. Wydaje się jednak, że w tym nie można szukać przyczyn porażki z tureckim zespołem.

Problemem Lotosu wydaje się być rozgrywanie końcówek spotkań. Bo bardzo podobny przebieg miało spotkanie w Brnie, gdzie gdynianki przegrały z Frisco Siką. Tam również końcowe fragmenty meczu zadecydowały o przegranej. - Nie grałyśmy dobrej koszykówki w czwartej kwarcie, szczególnie w samej końcówce meczu, w decydujących minutach - zauważa Pawlak, która w całym meczu spędziła na parkiecie 33 minuty i wywalczyła 5 punktów, 2 asysty i 2 zbiórki.

W wyraźnie lepszych nastrojach były po meczu koszykarki Fenerbahce, które doceniły klasę rywala i rangę tej wygranej. - Lotos jest bardzo dobrym zespołem, dlatego jesteśmy bardzo zadowolone z odniesionej wygranej - powiedziała po meczu Nicole Powell, która jednak pojedynku w Trójmieście nie może zaliczyć do udanych. - Grałyśmy bardzo twardo w obronie, dlatego dziewczyny z Gdyni nie miały za dużo wolnego miejsca na parkiecie. To było kluczem do sukcesu - dodała amerykańska skrzydłowa, która w swoich statystykach zapisała 7 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty.

Kluczem do wygranej Fenerbahce była osoba Penny Taylor, która przez 29 minut i 42 sekundy była praktycznie niewidoczna na parkiecie. Taylor zagrała koncertowo w ostatnich dziesięciu minutach spotkania i zdobyła decydujące o wygranej punkty, gdy na niespełna 30 sekund przed końcem trafiła zza łuku.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)