Żubry odprawione z kwitkiem - relacja ze spotkania PTG Sokół Łańcut - Żubry Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zarówno zawodnicy obydwu drużyn, jak i kibice spodziewali się ciężkiego i wyrównanego spotkania. Nie zawiedli się ani jedni ani drudzy. Wszyscy zgromadzeni w łańcuckiej hali oczekiwali również, że podopieczni Dariusza Kaszowskiego zrehabilitują się za ostatnią porażkę. Tutaj też nie było niespodzianki. Ekipa Sokoła Łańcut po końcowej syrenie mogła spokojnie odetchnąć i zacząć świętować kolejne zwycięstwo.

Spotkanie mocnym i skutecznym uderzeniem otworzyły obydwie ekipy, a prowadzenie przez kilka minut przechodziło z rąk do rąk. Dopiero, gdy na tablicy pojawił się pierwszy tego wieczoru remis - 7:7 jedna z drużyn postanowiła odskoczyć rywalowi. Były to łańcuckie Sokoły. Najpierw z własnej połowy boiska "za trzy" trafił Rafał Glapiński, a w kolejnej akcji z półdystansu nie pomylił się Tomasz Fortuna. Było widać jak na dłoni, że sokół powoli zaczyna "rozwijać skrzydła" i chce się zrehabilitować za ostatnią porażkę. Goście w tym czasie jakby stanęli. Popełniali proste błędy i łapali faul za faulem. Niemoc przyjezdnych skrzętnie wykorzystywali gospodarze i dopisywali kolejne "oczka" na konto zespołu. Na parkiecie "pierwsze skrzypce" grał Bartosz Dubiel - jak się później okazało najskuteczniejszy zawodnik meczu. Na trzy minuty przed końcem kwarty ocknęli się białostoczanie i od razu przystąpili do niwelowania strat. Najpierw akcja po akcji cztery punkty zdobyli Piotr Brzozowski i Artur Bajer, a chwilę po nich, po faulu Fortuny trzy rzuty osobiste wykorzystał Tomasz Kujawa. Było to jednak za mało, by dogonić rywali. Końcówka kwarty to nietrafione rzuty po obydwu stronach parkietu i prowadzenie sokoła 27:20.

Druga kwarta od samego początku zapowiadała się na lustrzane odbicie pierwszej. Jedynym wyjątkiem była minimalna przewaga na boisku białostockich żubrów. Rozpoczęła ją jednak walka kosz za kosz, a każda z drużyn chciała jak najszybciej zdobyć kolejne punkty. Po stronie gości na boisku dominował Brzozowski, po stronie gospodarzy Glapiński wspomagany przez Dubiela i Pisarczyka. Owa walka trwała przed trzy minuty. Po tym czasie tym razem to łańcuckie sokoły osiadły na laurach, a ich chwilową ospałość postanowili wykorzystać przyjezdni. Sześć punktów Bajera i kolejne dwa Kulikowskiego wystarczyły, by doprowadzić do remisu 32:32, który na miejscowych podziałał jak "płachta na byka". Gospodarze nagle się ocknęli i zaczęli powiększać swoją przewagę. Wszystko za sprawą Glapińskiego i Fortuny, którzy dopisali na konto drużyny siedem "oczek". Goście nie zdołali już doprowadzić do wyrównania. Po pierwszej połowie sokół prowadził 44:41.

Po 15-minutowej przerwie obydwa zespoły wyszły na parkiet jeszcze bardziej zmotywowane i pragnące zwycięstwa. Trzecią kwartę po raz kolejny rozpoczęła walka kosz za kosz, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Wszystko za sprawą Glapińskiego i Kulikowskiego, którzy zdobywali kolejne "oczka" dla swoich zespołów. Zarówno gospodarze jak i goście walczyli o każdy punkt, a po rzucie "za trzy" Brzozowskiego Żubry wyszły na pierwsze i ostatnie tego wieczoru prowadzenie(51:50). Jednak nie na długo. Fortuna nie pomylił się zza linii 6,25 m a Pisarczyk z półdystansu. W kolejnych akcjach dał o sobie znać Dubiel i to wystarczyło, by łańcucianie mogli na nowo wyjść na prowadzenie, którego nie oddali do końca. Ekipa białostoczan cały czas nie odpuszczała i robiła co mogła byleby tylko na nowo dogonić rywali. Akcję 2+1 wykorzystał Arkadiusz Zabielski, a trzy punkty dorzucił Jędrzej Jankowiak. Nie wystarczyło to jednak by na nowo wyjść na prowadzenie. Po trzydziestu minutach łańcucianie prowadzili 68:63.

Kto myślał, że jest po emocjach był w ogromnym błędzie. Ostatnia odsłona meczu była bowiem chyba najbardziej wyrównaną ze wszystkich. Kwartę numer cztery otworzyły straty gości oraz kolejna "dwójka" Dubiela. Po minucie grano już jednak kosz za kosz, a żadna z drużyn nie spuszczała z tonu. Po dwa punkty dla swoich zespołów zdobyli Fortuna i Kulikowski, a Glapiński wykorzystał komplet osobistych. Po kolejnych rzutach Kulikowskiego i Bajera oraz przy stanie 76:72 goście poczuli, że mogą jeszcze to spotkanie wygrać i rozpoczęli pogoń za wynikiem. Na ich korzyść działał również fakt, że za pięć przewinień boisko zmuszony był opuścić Dubiel. Miejscowi mieli jednak zupełnie inne plany i postanowili, że nie oddadzą tak upragnionej Victorii. Osobiste wykorzystali Nitsche i Pisarczyk, a Ireneusz Chromicz dołożył kolejne dwa punkty na konto sokołów. Było już pewne, że tym razem łańcucianie nie oddadzą zwycięstwa przyjezdnym. Mecz zakończyły nietrafione rzuty osobiste Jankowiaka. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego wygrali z Żubrami Białystok 91:80.

PTG Sokół Łańcut- Żubry Białystok 91:80(27:20; 17:21; 25:22; 24:17)

Sokół: B. Dubiel 23, R. Glapiński 18 (3x3), W. Pisarczyk 15 (1x3), I. Chromicz 13 (2x3), T. Fortuna 11 (1x3), M. Nitsche 8 (2x3), Ł. Paul 2, J. Balawender 1, J. Szurlej 0.

Żubry: R. Kulikowski 18, A. Bajer 18 (1x3), T. Kujawa 11 (2x3), J. Jankowiak 10 (2x3), P. Brzozowski 8 (2x3), A. Zabielski 5, T .Szczepiński 1, M. Rapucha 0, M. Zalewski 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)