Puchar dla AZS - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - AZS Koszalin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze AZS Koszalin osiągnęli historyczny sukces. W finale Pucharu Polski pokonali w warszawskiej hali Torwar PGE Turów Zgorzelec 80:75. Ponadto klub z Koszalina zainkasował 70 tysięcy zł. Pokonanym przypadło 30 tysięcy zł.

Po środowym zwycięstwie w 1/2 finału Pucharu Polski nad Anwilem Włocławek 83:74 w Zgorzelcu przed finałowym meczem z AZS Koszalin byli pełni optymizmu. W swojej historii żadna ze stron trofeum jeszcze nie zdobyła. - Zdajemy sobie z tego sprawę i dlatego podejdziemy do meczu z pełnym zaangażowaniem. Wierzymy, że zagramy na miarę swoich możliwości i przywieziemy trofeum do Zgorzelca. Sprawilibyśmy tym samym radość zarówno sobie jak i naszym fanom. Zyskalibyśmy także pewność siebie, co byłoby dla nas bardzo ważne przed ostatnimi meczami sezonu zasadniczego PLK jak i play-offami - podkreślił gracz PGE Turowa Michał Chyliński. Ponadto "czarno-zieloni" mieli z AZS rachunki do wyrównania. - Póki co słabiej spisujemy się na wyjazdach niż we własnej hali. Musimy o tym jednak zapomnieć i wreszcie się przełamać. AZS nie będzie miał swojego atutu, jakim jest hala w Koszalinie. Nie zlekceważymy przeciwnika, z którym gra nam się bardzo ciężko. Ostatnio przykładowo doznaliśmy przykrej ligowej porażki w jego hali. Nadarza się zatem okazja do rewanżu - dodał obrońca zgorzelczan Bartosz Bochno. - Traktujemy to spotkanie jak każde inne. W każdym meczu interesuje nas bowiem zwycięstwo. Przede wszystkim musimy zagrać zespołowo w obronie. To będzie klucz do sukcesu. Jako Turów musimy powstrzymać cały zespół z Koszalina - zaznaczył szkoleniowiec PGE Turowa Andrej Urlep.

Początek należał do zgorzelczan. Konrad Wysocki i Michał Chyliński trafił z dystansu i PGE Turów prowadził 10:4. Później lepsze wrażenie sprawiał jednak AZS. Dzięki zdyscyplinowanej defensywie koszalinianie wrócili do gry i pierwszą kwartę wygrali 22:19. Zespół trenera Mariusza Karola nie zwalniał tempa i w 12. min wygrywał już 31:19. W miarę upływu czasu "czarno-zieloni" zaczęli odzyskiwać skuteczność. Pod koszem dobrze radził sobie Michael Wright, ale do szatni PGE Turów schodził przy prowadzeniu rywali 45:37.

Trzecią kwartę PGE Turów rozpoczął z animuszem. Zgorzelczanie twardo bronili, w ataku skutecznymi akcjami popisywali się Justin Gray, Michał Chyliński i Robert Witka. Po trzech minutach przewaga AZS stopniała do 3 pkt. (46:49). Pachniało wyrównaniem, a tymczasem kolejne 11 pkt. z rzędu zdobyli nakręcani przez swojego lidera Dante Swansona koszalinianie i sytuacja wróciła do stanu sprzed przerwy. Zespół z Dolnego Śląska nie potrafił się podnieść i po trzech kwartach przegrywał 50:68. Wicemistrzowie Polski mimo dramatycznej sytuacji jednak nie zamierzali rezygnować. Rozegrał się Justin Gray, zgorzelczanie ponadto grali twardo w obronie i na 5 min do końca przegrywali 64:75. Mimo że PGE Turów świetnie bronił w dalszej części ostatniej ćwiartki, to często mylił się w ataku i nie potrafił złapać bezpośredniego kontaktu z rywalem. Ostatecznie grający nierówno zgorzelczanie przegrali 75:80 i trofeum pojechało do Koszalina.

Najlepszymi graczami w zwycięskim zespole byli Dante Swanson (20 pkt., 6 asyst, 6 zbiórek), George Reese (17 pkt.) i Vladimir Tica (15 pkt.). W PGE Turowie 22 punkty i 6 asyst miał Justin Gray. 15 pkt. zdobył Michael Wright, który w czwartej kwarcie w ogóle nie pojawił się na placu boju.

PGE Turów Zgorzelec - AZS Koszalin 75:80 (19:22, 18:23, 13:23, 25:12)

PGE Turów: Gray 22 (2), Wright 15, Chyliński 11 (3), Wysocki 10 (1), Johnson 8, Wallace 5 (1), Witka 2, Wójcik 2, Loyd 0, Bochno 0, Roszyk 0.

AZS: Swanson 20 (2), Reese 17, Tica 15, Milicić 7, Kuebler 5, Balcerzak 5 (1), Surmacz 4, Arabas 3 (1), Metelski 2, Kovac 2.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)