NBA: Magic(zny) obwód w Dallas, a Gortat krótko i na zero

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dallas Mavericks bardzo chcieli powtórzyć wyczyn z 19 lutego, kiedy udało im się pokonać Magic w Orlando. Zespół, w którym występuje Marcin Gortat wziął sobie srogi rewanż za porażkę 85:95.

Po raz kolejny w tym sezonie o zwycięstwie drużyny z Florydy przesądziły dwa czynniki. Pierwszy to Dwight Howard, który zdominował strefę podkoszową w America Airlines Center. Środkowy Orlando zdobył 17 punktów, zebrał 20 piłek i pięciokrotnie blokował rzuty rywali. Gospodarze nie mogli poradzić sobie także z rzutami z dystansu. Magic trafili aż czternaście trójek (na 24 próby). Dla porównania Mavericks w tym samym elemencie mieli skuteczność na poziomie 28 procent (4/14).

- Wiemy, że jesteśmy dobrym zespołem. To nie jest żadne szarogęszenie się, czy niedocenianie rywali. Jeśli w każdym spotkaniu będziemy dobrze bronić i celnie rzucać, to jesteśmy w stanie pokonać każdego rywala w lidze - powiedział Jameer Nelson.

Dobrej defensywy nie zaprezentowali natomiast podopieczni Ricka Carlisle'a. Orlando praktycznie od samego początku przejęło inicjatywę, a Mavericks nie wiedzieli jak poradzić sobie ze wspomnianymi wcześniej trójkami koszykarzy z Florydy. Pomogły one im w pewnym momencie odskoczyć na 18 oczek.

- Wykończyli nas tymi trójkami. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby ograniczyć ich poczynania, ale momentami byliśmy bezradni - powiedział coach Mavs. W jego zespole najlepszym strzelcem (24pkt) był Dirk Nowitzki.

Po drugiej stronie taki sam dorobek miał Mickael Pietrus. Francuz na uzbieranie tylu oczek potrzebował 18 minut.

Marcin Gortat występu w Dallas nie zaliczy do udanych. W obliczu dobrej gry Howarda trener Van Gundy dał Polakowi pięć minut na parkiecie. Łodzianin nie zdobył punktu (0/1 z gry). Zanotował natomiast dwie zbiórki i przechwyt.

Koniec kryzysu w Denver? Trudno już teraz odpowiedzieć na to pytanie, ale wygrana z Portland z pewnością jest dobrym prognostykiem na końcówkę sezonu. Nuggets mają co gonić, ponieważ słabszy okres w ich wykonaniu sprawił, że na Zachodzie spadli z drugiej na piątą pozycję.

Do wygranej drużynę z Kolorado poprowadził Carmelo Anthony, który 13 ze swoich 25 punktów uzyskał w czwartej kwarcie. Oprócz niego dwóch innych zawodników Nuggets przekroczyło granicę 20 punktów. Byli to Nene (22) i Chauncey Billups (21).

Dla pokonanych najwięcej oczek (24) zdobył Andre Miller.

Dallas Mavericks - Orlando Magic 82:97 (16:18, 20:25, 20:29, 26:25)

(Nowitzki 24, Terry 16, Barea 16 - Pietrus 24, Carter 19 (7zb), Howard 17 (20zb))

Denver Nuggets - Portland Trail Blazers 109:92 (27:24, 29:31, 31:21, 22:16)

(Anthony 25, Nene 22, Billups 21 (6as) - Miller 24, Webster 17, Aldridge 16 (7zb))

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION

1. y-Boston 47 27 .635

2. Toronto 37 37 .500

3. NY Knicks 26 48 .351

4. Philadelphia 26 49 .347

5. New Jersey 10 65 .133

CENTRAL DIVISION

1. y-Cleveland 59 16 .787

2. Milwaukee 41 33 .554

3. Chicago 35 39 .473

4. Indiana 28 47 .373

5. Detroit 23 51 .311

SOUTHEAST DIVISION

1. x-Orlando 53 22 .707

2. x-Atlanta 48 26 .649

3. Miami 41 34 .547

4. Charlotte 39 35 .527

5. Washington 22 52 .297

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

1. x-Utah 50 26 .658

2. x-Denver 49 27 .645

3. Oklahoma City 46 28 .622

4. Portland 46 30 .605

5. Minnesota 15 60 .200

PACIFIC DIVISION

1. x-LA Lakers 54 21 .720

2. x-Phoenix 49 26 .653

3. LA Clippers 27 48 .360

4. Sacramento 24 52 .316

5. Golden State 21 53 .284

SOUTHWEST DIVISION

1. x-Dallas 50 26 .658

2. San Antonio 45 29 .608

3. Memphis 38 36 .514

4. Houston 37 37 .500

5. New Orleans 35 41 .461

Źródło artykułu: