Spadkowicz nie dał rady po raz 23 - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Polonia Azbud Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W swoim ostatnim w obecnych rozgrywkach spotkaniu w PLK, Sportino nie sprostało Polonii Azbud, przegrywając 70:80. Zespół z Inowrocławia, który zwyciężył tylko w 3 z 26 meczów w tym sezonie, opuszcza szeregi ekstraklasy po dwóch sezonach.

Podopiecznych Wojciecha Kamińskiego czeka teraz rywalizacja we wstępnej fazie play-off, do której przystąpią z siódmego miejsca. Zmierzą się w niej ze Zniczem Jarosław. - Naszym celem było utrzymanie. Osiągnęliśmy to już w połowie stycznia. Potem walczyliśmy już o jak najlepszą pozycję - powiedział szkoleniowiec drużyny z Warszawy. Wtórował mu młody rozgrywający Polonii, Marcin Nowakowski, który w środę był najlepiej asystującym graczem potyczki (6 asyst). - Zakładaliśmy sobie, aby wywalczyć utrzymanie, ale zapewne każdy z nas myślał o czymś więcej. Teraz może zdarzyć się już wszystko. My potrafimy grać dobrze, pokazaliśmy to zwłaszcza u siebie, kiedy zwycięsko wychodziliśmy z konfrontacji z Prokomem, Anwilem i Turowem - ocenił. - A co do meczu ze Sportino, nie należał on do najłatwiejszych. Ważne jest jednak to, że wygraliśmy, co musieliśmy zrobić, choć styl tego zwycięstwa, nie był dobry - przyznał Nowakowski.

Ekipa Polonii największe trudności miała z powstrzymaniem rozgrywającego gospodarzy Quintona Day’a. Amerykanin zdobył 27 punktów, po raz siódmy w swoim szesnastym występie przekroczył liczbę 20 oczek w meczu, ale po jego zakończeniu nie był zadowolony. - Co z tego, że tyle rzuciłem, skoro przegraliśmy. Niby indywidualnie zdobyłem najwięcej punktów, ale nie przyniosło to wygranej, a przecież o to się gra - powiedział Day, który w inauguracyjnej kwarcie "stoczył" strzelecki pojedynek na rzuty z dystansu z Eddiem Millerem. Zakończył się on remisem 3:3. Ten ostatni zawodnik jeszcze w zeszłym sezonie występował w Sportino, był idolem tamtejszych fanów. - Z chęcią przyjechałem na mecz do Inowrocławia. Tu zaczynałem swoją przygodę z polską ligą, dużo zawdzięczam Sportino - wyjawił najlepszy strzelec Polonii. W środę rzucił swojemu byłemu pracodawcy 21 punktów.

- Chcieliśmy wygrać ostatni mecz w tym sezonie. Nasza postawa na parkiecie wyglądała co prawda lepiej, niż podczas ostatniej potyczki we własnej hali z PBG Basketem Poznań, ale ponownie spotkanie zakończyliśmy porażką. Nie trafiliśmy zbyt dużej liczby rzutów z łatwych pozycji - podsumował Aleksander Krutikow, szkoleniowiec Sportino. Jego zawodnicy wygrali tylko jedną, pierwszą kwartę - 23:22. W pozostałych górą był ich rywal. - Słabo zagraliśmy w czwartej części. Nie trafialiśmy rzutów, nie broniliśmy dobrze w defensywie. Z taką postawą nie może myśleć o zwycięstwie - ocenił Wiaczesław Rosnowski, rzucający Sportino, który w ostatnich pięciu potyczkach sezonu zasadniczego, był słabo dysponowany rzutowo z dystansu. Na 24 próby zza linii 6.25 m., trafił cztery razy. A przed tą fatalną dla niego serią spotkań, miał w rzutach za trzy aż 57 proc. skuteczności. - Fakt, ostatnio w tym elemencie zawodziłem. Nie wiem dlaczego te rzuty nie wpadały - przyznał koszykarz, który oprócz polskiego, posada także kazachskie obywatelstwo.

Sportino Inowrocław - Polonia Azbud Warszawa 70:80 (23:22, 15:19, 14:16, 18:23)

Sportino: Quinton Day 27, Wiaczesław Rosnowski 10, Tomasz Kęsicki 9, Łukasz Żytko 9, Slavisa Bogavac 8, Artur Robak 4, Hubert Wierzbicki 3, Przemysław Łuszczewski 0.

Polonia: Eddie Miller 21, Brandun Hughes 13, Michał Przybylski 10, Harding Nana 10, Alan Czujkowski 8, Mariusz Bacik 8, Marcin Nowakowski 5,Michał Kuśmierz 2, Aleks Perka 2, Przemysław Frasunkiewicz 1, Miłosz Ludwin 0.

Źródło artykułu: