Cel osiągnięty, ale niedosyt pozostał - podsumowanie występów Stali Stalowa Wola w ekstraklasie

Stal Stalowa Wola zakończyła już rozgrywki ligowe. Beniaminek Tauron Basket Ligi osiągnął zamierzony cel i utrzymał się w ekstraklasie. Stalowcy wykonali więc plan zakładany przed sezonem. Pozostał jednak niedosyt, gdyż zielono-czarni mogli pokusić się o nieco lepszy wynik niż 11 miejsce.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Tegoroczne rozgrywki w koszykówce męskiej były udane dla Stali Stalowa Wola. Sukces, który osiągnęli zawodnicy Stalówki jest ogromny. Nie przyszedł on jednak łatwo. Zespół z Podkarpacia od samego początku borykał się z problemami. Po awansie do ekstraklasy pojawiły się kłopoty z uzyskaniem licencji na grę. Z pomocą przyszedł urząd miasta, który wsparł stalowowolski basket kwotą miliona złotych. To nie był jednak koniec.

Trudne kompletowanie składu

- Mieliśmy problem z budowaniem składu, gdyż do końca nie wiadomo było czy zagramy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce - powiedział szkoleniowiec Stalówki Bogdan Pamuła. - Udało nam się zebrać chłopaków, którzy chcieli pograć w koszykówkę a do tego walczyć o jak najlepsze miejsca dla Stali. Część z zawodników, którzy awansowali do ekstraklasy zostało w składzie. Wzmocniliśmy się graczami z doświadczeniem. To byli koszykarze, którzy ocierali się o grę w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale nie byli znaczącymi postaciami w swoich zespołach. Daliśmy im tą szansę. Stworzyliśmy zespół, w którym zafunkcjonowali zawodnicy z pierwszej ligi. Wydaje mi się, że naszą największą wartością było to, że byliśmy zespołem przez duże "Z". Nie było indywidualności tylko cała drużyna. Wszyscy zapracowali na ten fantastyczny wynik jakim jest utrzymanie - dodaje opiekun Stali.

"Z" jak zespół

Głównym atutem Stali w mijających rozgrywkach była zespołowość. O niej mówiło wielu trenerów, którzy doceniali to, że zielono-czarni nie mają wielki gwiazd czy indywidualności, ale tworzą jedność. Taką drużynę stworzył Bogdan Pamuła. - Naszą największą wartością było to, że byliśmy zespołem przez duże "Z". Nie było indywidualności tylko cała drużyna. Wszyscy zapracowali na ten fantastyczny wynik jakim jest utrzymanie - argumentuje trener beniaminka z Podkarpacia. - Grając 9-10 koszykarzami nie zdarzało się, żeby nie było w naszej ekipie w jakimś spotkaniu tego lidera. Raz był nim Marcin Malczyk, raz Michał Wołoszyn a innym razem Jarryd Loyd - ocenia sytuację trener Stali.

Bez Loyda ani rusz

Do 20. kolejki w drużynie Stali grał Jarryd Loyd. Do tego momentu Stalowcy prezentowali się bardzo dobrze. Legitymowali się wówczas bilansem ośmiu wygranych i dwunastu przegranych. Ten wynik z perspektywy czasu wydawał się być znakomitym rezultatem patrząc na zawirowania jakie miały miejsce w klubie przed sezonem. Po jego odejściu zielono-czarni przegrali osiem kolejnych pojedynków. Brak tego koszykarza był aż nadto widoczny. - Po odejściu Loyda trzeba było przewartościować naszą taktykę i szukać innych możliwości. Nie uważam jednak, że gra była układana pod niego. Miał on takie a nie inne predyspozycje, których nie mieliśmy u naszych małych rozgrywających. Był dynamicznym graczem, widział wiele na boisku a do tego miał sporą wiedzę na temat koszykówki. To wszystko decydowało o tym, że tak grał a nie inaczej. Nie oznacza to, że graliśmy pod niego. On potrafił uruchamiać w wielu sytuacjach taką grę, jaką chciałem żebyśmy grali - powiedział po zakończeniu sezonu trener Pamuła.

Nowy sezon szansą dla Wołoszyna?

Jedną z najważniejszych postaci w zespole Stali był Michał Wołoszyn. Wychowanek Stalówki w obecnych rozgrywkach pokazał jak cennym jest gracze w talii kart trenera Pamuły. - Michał Wołoszyn zrobił największy skok do przodu. Ten chłopak ma predyspozycje do rzucania. Ma dobrze ułożoną rękę i potrafi wykorzystywać ten atut. Wiadomo, że w koszykówce wygrywa się punktami. Niemniej jednak kluczem jest także dobra defensywa. Michał to zawodnik, który ma potencjał i atut w postaci tych rzutów. Przy dobrej pracy może w baskecie bardzo dobrze funkcjonować. Musi jednak włożyć trochę pracy tym bardziej, że to był jego pierwszy sezon w ekstraklasie, w którym pokazał się z bardzo dobrej strony - chwali swojego podopiecznego opiekun zielono-czarnych.

Teraz przerwa a co potem?

Z dniem 30 kwietnia skończyły się kontrakty wszystkim zawodnikom Stali. To nie oznacza, że na przyszły sezon trzeba będzie kompletować od nowa cały skład. - Gracze, którzy mieszkają w Stalowej Woli, takich jest pięciu, od początku maja będą nadal w treningu, mają do dyspozycji stadion, hale, siłownię. Pozostali wrócą do swoich domów i będą trenować indywidualnie. Tak to właściwie będzie do końca lipca. Wtedy rozpoczynają się przygotowania do nowego sezonu. Do tego czasu zawodnicy nie ze Stalowej Woli trenują w macierzystych klubach i czekają na oferty. Zanim wyjadą zostanę przeprowadzone rozmowy ze wszystkim koszykarzami na temat ich chęci do gry w Stalowej Woli w przyszłym sezonie. Nie wiem na razie jaka będzie koncepcja budowy drużyny na kolejny sezon. Może zostaną wszyscy, może dokonane zostaną jakieś korekty. Nie wiem czy będę o tym decydował, gdyż nie wiem czy nadal będę pełnił rolę pierwszego szkoleniowca Stalówki - zakończył Bogdan Pamuła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×