MŚ: Po meczu Litwa - Argentyna: Litwini zagrali niesamowitą obronę

Litwini na mistrzostwach świata w Turcji rozegrali 7 meczów i wszystkie rozstrzygnęli na swoją korzyść. Nie inaczej było w ćwierćfinale, gdzie rozegrali najlepszy mecz na turnieju i nie pozostawili złudzeń Argentyńczykom. Znakomita obrona, jeszcze lepsza selekcja rzutowa zza łuku i głębia składu - to trzy rzeczy, które przesądziły o łatwym triumfie i przepustce do półfinału.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Albicelestes przystępowali do pojedynku z Litwinami chyba jednak w roli faworytów, ale na parkiecie nie mieli najmniejszego planu, jak pokonać rywala. Starał się, jak tylko mógł Luis Scola, ale gdy tylko dostawał piłkę, zaraz miał obok siebie dwóch obrońców. Niewidoczny był Pabli Prigioni, a pojedyncze akcje Carlosa Delfino nie mogły uchronić Argentyny od porażki w tym meczu ze znakomicie zorganizowaną drużyną litewską.

- Litwini zagrali kapitalnie w defensywie - przyznał po meczu Fabricio Oberto, który na swoim koncie zdołał zapisać jedynie 4 punkty. - Staraliśmy się dostosować do jakości ich gry, ale to było poza naszym zasięgiem. Oni po prostu zagrali od nas lepiej.

Litwini grali koncertowo, na co zawodnicy z Ameryki Południowej nie byli w stanie się przeciwstawić. W połowie trzeciej kwarty wynik brzmiał 66:36 na korzyść podopiecznych Kestutisa Kemzury, co tylko potwierdza ich dominację w tym meczu. Porażka zasmuciła Argentyńczyków, ale nie załamała. - Naszą cechą z pewnością jest fakt, że wszyscy jesteśmy dumni z tego, że gramy dla narodowej reprezentacji. To dla nas nie koniec i nadal będziemy grać dla naszego kraju - dodał Oberto.

W obozie litewskim po wygranej zapanował szał jakże uzasadnionej radości. - Ciężko cokolwiek teraz powiedzieć pod wpływem takich emocji - zdołał wypowiedzieć z siebie jeden z bohaterów Martynas Pocius, zdobywca 16 punktów. - To wielka wygrana dla nas. To wszystko zasługa ogromnej pracy całego zespołu. Siedmiu koszykarzy wywalczyło dwucyfrowe zdobycze punktowe, to niesamowite!

Litwa miała to, czego zabrakło rywalom. Ktokolwiek nie pojawiłby się na parkiecie, ten wnosił nową świeżość, nową siłę i grał mądrze oraz skutecznie. Tego zabrakło w ekipie Sergio Hernandeza, który miał w zasadzie tylko podstawową piątkę koszykarzy i jeżeli któremuś z nich nie szło, tak jak w meczu przeciwko Litwie, to zakończyło się tak, jak się zakończyło.

- Myślę, że kluczem do wygranej był mocny początek spotkania. W poprzednich meczach byliśmy w sytuacjach, gdzie przegrywaliśmy już 10, a nawet 20 punktami, ale potrafiliśmy wrócić do gry. To było jednak bardzo trudne - dodał Pocius. - Z Argentyną zagraliśmy jednak kapitalnie od początku. Pierwsza połowa była znakomita. To był nasz wspólny wielki wysiłek, który dał nam sukces.

W półfinale dojdzie do starcia dwóch niepokonanych reprezentacji, gdyż Litwini zmierzą się z Amerykanami. Pierwsza porażka na turnieju zatem oznaczać będzie dla którejś z drużyn koniec marzeń i tytule mistrzowskim.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×