MŚ: Amerykanie zagrają o mistrzostwo!
Faworyt nie zawiódł. Reprezentanci USA pokazali, że nie przyjechali do Turcji na wycieczkę. Dynamiczna gra w szybkim tempie, wsparta popisami strzeleckimi Kevina Duranta dały pewną wygraną nad Litwą w pierwszym meczu półfinałowym. Rzucający Oklahoma City Thunder już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 17 punktów.
Krzysztof Kaczmarczyk
Amerykanie przystąpili do spotkania niezwykle skoncentrowani i zmobilizowani. - Już nie mogę się doczekać kolejnych meczów - mówił przed półfinałem lider USA Kevin Durant. Jak się później okazało zawodnik Oklahoma City Thunder okazał się katem Litwinów, którzy przystępowali do półfinałowego meczu z wielkimi nadziejami.
Pierwsza kwarta przypominała walkę z wiatrakami dla Litwinów. Wszystkie siły w defensywie podopiecznych Kestitusa Kemzury były skupione na Durancie, a ten zupełnie nic z tego sobie nie robił. Najskuteczniejszy koszykarz USA już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 17 punktów, a jego team prowadził 23:12.
Głównym problemem Litwinów, obok Duranta, był brak skuteczności w rzutach za trzy punkty, dlatego wszystkie piłki w ataku kierowali do Robertasa Javtokasa, który nie zawodził. Nadal jednak nie mylił się Durant, a po jego kolejnej "trójce" było 42:25. Litwinom nie pomogły nawet celne rzuty zza łuku Martynasa Pociusa, który jako jedyny przełamał niemoc w rzutach z dystansu.
Po zmianie stron obraz gry zupełnie nie uległ zmianie, a Amerykanie zdołali odskoczyć na 19 punktów. W trakcie kolejnych 60 sekund ekipa z Europy zanotowała run 8:0 wracając nieco do gry. Po trzydziestu minutach gry team Mike'a Krzyzewskiego prowadził 65:53 i ci fani Litwy, którzy pamiętają powrót do gry w meczu z Hiszpanią, dalej żyli nadzieją...
W decydującej części sprawy w swoje ręce wzięli jednak Durant i Lamar Odom, a przewaga USA rosła z każdą kolejną akcją. W końcówce, gdy zza łuku trafił Stephan Curry, osiągnęła nawet 20 punktów. W końcówce przełamał się jednak Simas Jasaitis, który zdobył 5 punktów z rzędu i ustalił wynik meczu. Cieszyć jednak nie miał się z czego, gdyż po 40 minutach gry Litwa była gorsza o 15 oczek od faworyzowanych Amerykanów.
Liderem i gwiazdą spotkania okazał się Durant, który na swoim koncie zapisał aż 38 punktów (dołożył też 9 zbiórek). Lider teamu Krzyzewskiego trafiał jak w transie i udowodnił, że to właśnie on jest liderem swojej drużyny. Duży wkład w wygraną miał również Lamar Odom. Wszyscy mocno obawiali się o dyspozycję koszykarza Los Angeles Lakers, gdyż ten prezentował "leniwy" styl gry podczas meczy fazy grupowej. W najważniejszych meczach turnieju pokazuje jednak, że jest solidnym punktem swojej reprezentacji. Przeciwko Litwie wywalczył double-double, a jego ruchliwość i zaangażowanie budziły szacunek.
Wśród pokonanych najskuteczniejszy okazał się Javtokas, który uzbierał 15 punktów. 13 punktów i 7 zbiórek dołożył Pocius, który o mały włos nie opuścił parkietu na noszach. Podczas próby zablokowania Duranta przeleciał przez swojego rywala i z dwóch metrów runął na parkiet. Po chwili jednak sam zdołał zejść na ławkę rezerwowych.