Dariusz Maciejewski: Na pewno ta kwarta będzie się śniła

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

KSSSE AZS PWSZ rozpoczął swoją przygodę w Eurolidze w tym sezonie od wyjazdowego spotkania do Bourges. Akademiczki uległy Francuzkom 50:57, co było efektem fatalnie zagranej czwartej kwarty.

Gorzowianki wyjeżdżając do Bourges zdawały sobie sprawę z tego, że rywalki są w ich zasięgu, ale jak przed meczem mówił Dariusz Maciejewski: - To najlepiej grający zespół w Europie. Zawodniczki Pierra Vincenta sezon ligowy rozpoczęły bardzo dobrze notując trzy zwycięstwa i prowadząc w tabeli. Mierząc swoje siły z rywalkami z Polski ich uwaga skupiała się przede wszystkim na wyeliminowaniu z gry jednej z najlepszych koszykarek świata Jeleny Leuczanki i nazwanej we francuskiej prasie wschodzącą gwiazdą Jo Leedham.

Od pierwszych minut spotkanie obrazowało jak trudni i wyrównani rywale stanęli na przeciwko siebie. Pierwszą kwartę wygrały koszykarki Bourges, ale w kolejnych dwóch ton rywalizacji nadawały akademiczki. Grały zespołowo w ataku i obronie, z poświęceniem, choć wiele z akcji pozostawiało dalekich od ideału. W pewnym momencie zawodniczki z Gorzowa Wielkopolskiego zdołały nawet objąć dziesięciopunktowe prowadzenie.

Po meczu Dariusz Maciejewski mówił na antenie gorzowskiej.tv: - Przegraliśmy bardzo dobre zawody. Przez trzy kwarty graliśmy bardzo dobrą defensywę. Właściwie realizowaliśmy wszystkie założenia, do których się przygotowywaliśmy. Graliśmy mądrze w ataku i stąd była ta nasza przewaga i kontrolowaliśmy grę.

Mijały jednak kolejne minuty a w trzech ostatnich trzeciej kwarty zawodniczki z Gorzowa zdołały zdobyć zaledwie jeden punkt. W kolejnych dziesięciu ostatniej odsłony zdobyły zaś tylko 4 punkty przy 17 rywalek. W drużynie KSSSE coś się zacięło, zabrakło skuteczności, a gra w obronie i ataku nie przypominała tej, do jakiej akademiczki przyzwyczaiły. - Problem zaczął się wtedy, kiedy musiała zejść Leuczanka łapiąc trzecie przewinienie. I tak naprawdę ona już nie wróciła do gry. Jej wejście w czwartej kwarcie było już słabe i nie wniosła tej wartości, którą wnosiła przez trzy kwarty.Trudno. Na pewno będzie mi się śniła ta kwarta. Jest to pierwszy mecz. Z jednej strony nie spodziewałem się, że zagramy tak dobrze te trzy kwarty, szczególnie w obronie, z drugiej strony atut własnej hali, kibice i ta otoczka na pewno zdeprymował nasze zawodniczki - mówił gorzowskiej.tv Dariusz Maciejewski.

Tak naprawdę jednak problem rozpoczął się nie wtedy gdy Jelena Leuczanka złapała kolejne przewinienie, ale w chwili, kiedy żadna z koleżanek nie mogła wystarczająco jej wesprzeć w ataku. Gorzowianki mając niemal pewne zwycięstwo na swoim koncie na skutek ogromnej niemocy jaka zawładnęła całą drużyną musiały uznać wyższość Francuzek w pierwszym meczu euroligowym tego sezonu.

- Widać, że drzemie w nas dużo możliwości. Mamy nad czym jeszcze pracować. Można to było wygrać - to jest taka prawda po tym meczu - mówił na antenie wspomnianej telewizji trener KSSSE. Jego rywal z Bourges Pierre Vincent był znacznie oszczędniejszy w słowach mówiąc po spotkaniu dla portalu 66-400.pl: - Bardzo trudny mecz przez trzy kwarty, ale znaleźliśmy sposób, żeby go wygrać. Nie mogę powiedzieć, co to było. Obrona była bardzo dobra, ale w czwartej kwarcie przede wszystkim atak był skuteczny . Jaki to był sposób? Odpowiedzi na to pytanie chyba nie znali w tym momencie ani trenerzy ani zawodniczki. A to dlaczego gorzowianki straciły zdolność grania w koszykówkę w ostatnich minutach z pewnością pozostanie tajemnicą na długo.

Źródło artykułu: