Koszmar czwartej kwarty - relacja z meczu Krasnye Krylia - Anwil Włocławek

Anwil Włocławek nie miał żadnych szans w starciu z rosyjskim Krasnye Krylia. Podopieczni Igora Griszczuka zostali zmiażdżeni różnicą aż dwudziestu trzech oczek, 80:103, a jednym z katów wicemistrza Polski okazał się być ten, który straszył włocławian przez ostatnie dwa lata. Qyntel Woods, bo o nim mowa, zdobył 19 oczek. W barwach Anwilu po raz kolejny najlepszy był Eric Hicks, autor 16 punktów.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Były zwycięzca konkursu wsadów Meczu Gwiazd NBA Gerald Green, wieloletni gracz tej ligi Primoż Breżec i doskonale znany w Polsce eks-koszykarz New York Knicks czy Portland Trail Blazers, Qyntel Woods - ta trójka oraz dwóch innych zawodników zdobyła aż 96 ze wszystkich 103 punktów rosyjskiego Krasnye Krylia w starciu z Anwilem Włocławek i jednocześnie sprawiła, że wicemistrzowie Polski doznali trzeciej porażki w tym sezonie w Pucharze Europy.

Początek pojedynku nie prognozował jednak tak wysokiego zwycięstwa Rosjan. Anwil jak zwykle rozpoczął mecz od skutecznych akcji i w pierwszej kwarcie nawet dwukrotnie prowadził. W miarę upływu czasu gospodarze coraz lepiej organizowali jednak swoją grę w ofensywie i przejmowali kontrolę nad spotkaniem. Często wykorzystywany pod koszem był Słoweniec Breżec, który nie tylko trafiał seriami, ale dominował w podkoszowej walce nad Paulem Millerem i wymuszał faule rywali.

Po pierwszej kwarcie Krasnye Krylia wygrywała z polskim zespołem 25:21 i duża w tym również zasługa Qyntela Woodsa. Amerykanin raz po raz oszukiwał obrońców rywala (sześć punktów w trzy minuty) i Anwilowi przypomniały się koszmary z dwóch ostatnich sezonów, kiedy to koszykarz niemalże w pojedynkę zapewnił dwa mistrzowskie tytuły gdyńskiemu Asseco Prokomowi. Na skuteczną grę Woodsa szybko odpowiedział jednak w drugiej kwarcie Eric Hicks (10 oczek w siedem minut) i na początku tej odsłony był remis 27:27. Jeszcze przez chwilę włocławianie utrzymywali bliski kontakt z zespołem Stanislava Eremina, ale w 15. minucie rozpoczął się koncert Rosjan.

Cały czas kapitalne spotkanie rozgrywał Breżeć, który w samej tylko drugiej kwarcie zebrał aż sześć piłek pod atakowanym koszem, a że po chwili uaktywnił się duet Ernest Bremer-Green, ekipa z Samary najpierw objęła prowadzenie 38:31, a przed przerwą - 52:42. Choć koszykarze Igora Griszczuka mieli wielkie problemy z defensywą, nie grali źle i wydawało się, że jeśli tylko poprawią ten element gry, będą w stanie rywalizować z rosyjską drużyną jak równy z równym.

I rzeczywiście, bo choć po punktach Greena Krasnye Krylia prowadziła już 64:50, kolejne trafienia Chrisa Thomasa i Hicksa pozwoliły wrócić Anwilowi z dalekiej podróży, gdyż na tablicy wyników pojawił się rezultat tylko 66:60 dla gospodarzy. Po chwili natomiast na celne trójki Woodsa i Briona Rusha udanymi zagraniami odpowiedzieli Hicks oraz D.J. Thompson, a gdy zza linii 6,75 metra przymierzył Dardan Berisha, przewaga miejscowych stopniała do tylko trzech oczek, 73:70!

- W defensywie popełniliśmy masę błędów. I to prostych pomyłek, które nigdy nie powinny przytrafić tak doświadczonemu zespołowi. Dlatego nadal musimy ciężko pracować - mówił Eremin, a Anwil miał zatem wszystkie atuty w ręce - grał na fali, miał przewagę psychologiczną i pomimo wielu błędów w obronie, był bardzo blisko rywala - od przełamania prowadzenia Krasnye Kryli dzieliły włocławian tylko dwie skuteczne akcje. Wówczas jednak stało się coś zupełnie nieprzewidywalnego.

Indywidualne akcje tercetu Green-Bremer-Breżec sprawiły, że dwie następne minuty Rosjanie wygrali 10-2 i po raz kolejny złapali drugi oddech. Włocławianie tymczasem stracili już zupełnie nadzieje na ewentualną walkę i ich defensywa rozsypała się jak domek z kart. Qyntel Woods co rusz mijał obrońców Anwilu jak tyczki slalomowe i punktował po wejściach na kosz, a Rush dwukrotnie trafił z dystansu. Ostatecznie zatem włocławianie przegrali z Krasnye Krylią 80:103, choć jeszcze na początku czwartej kwarty mieli szanse na korzystny rezultat.

Porażka w Rosji była trzecią doznaną przez włocławian w grupie H. Bilans 0-3 praktycznie przekreśla szanse Anwilu na awans do kolejnej rundy. - Nie zagraliśmy naszej najlepszej koszykówki i niestety popełniliśmy zbyt wiele strat by myśleć o wygranej. Dodatkowo nasze błędy i niedokładne podania umożliwiły rosyjskiemu zespołowi wielokrotne zdobywanie punktów z kontrataków - powiedział trener Griszczuk.

Krasnie Krylia Samara - Anwil Włocławek 103:80 (25:21, 27:21, 21:21, 30:17)

Krasnye: Green 21, Rush 21, Breżec 20, Woods 19, Bremer 15, Anisimov 5, Nesterov 2, Karaulov 0, Kuzyakin 0

Anwil: Hicks 16, Jovanović 14, Pluta 13, Thomas 10 Majewski 7, Miller 7, Berisha 5, Modrić 4, Thompson 4

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×