NBA: Bulls lepsi od Mavericks

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pomimo że Byki z Chicago nie zdobyły żadnego punktu z kontry, zdołały pokonać Dallas Mavericks. Pomógł im w tym Derrick Rose, który w końcówce trafił ważny rzut. Zacięte spotkanie było także w Charlotte, gdzie Bobcats podejmowali Sixers.

W tym artykule dowiesz się o:

Drużyna prowadzona przez Paula Silasa pokonała Sixers pomimo braku w składzie Tyrusa Thomasa, który pauzować będzie przez dwa miesiące z powodu kontuzji kolana. W obliczu problemów ciężar gry na swoje barki wziął D.J. Augustin, który zaaplikował rywalom 31 punktów (rekord kariery). Obrońca kapitalnie spisał się w pierwszej połowie, kiedy to trafił 10 z 11 rzutów. - Kiedy oni zaczęli mnie lepiej kryć, moi koledzy trafiali do kosza, kiedy to było potrzebne - powiedział gracz Bobcats.

Punkty ekipie trenera Silasa były niezwykle potrzebne, ponieważ Sixers za sprawą między innymi Thaddeusa Younga (15 z 21 pkt w 4Q) odrobili osiem oczek straty i wyszli na prowadzenie 91:90 na niespełna dwie minuty przed końcem.

Szans na zwycięstwo gości pozbawił Gerald Henderson. W ostatnich stu sekundach zawodnik Bobcats trzykrotnie zdobywał punkty po niemalże identycznych akcjach. Za każdym razem defensywa Szóstek nie była w stanie go zatrzymać. To właśnie dzięki niemu Charlotte odskoczyło na 96:93. Andre Iguodala próbował odpowiedzieć, ale jego próba była nieskuteczna. Nie pomogło także faulowanie graczy miejscowej drużyny. Augustin bowiem nie pomylił się na linii i przypieczętował wygraną Bobcats.

Charlotte Bobcats - Philadelphia 76ers 100:97 (30:27, 26:23, 18:18, 26:29)

Augustin 31 (8as), Mohammed 15 (7zb), Jackson 14 - Young 21 (6zb), Iguodala 19 (5zb, 5as), Holiday 13 (7as)

- Zwycięstwo to zawsze zwycięstwo. Poza grą w obronie spisaliśmy się słabo - powiedział najlepszy strzelec Byków, Derrick Rose (26 pkt). To właśnie po jego rzucie na 55 sekund przed ostatnią syreną gospodarze uciekli na 80:77.

Jason Terry próbował odgryźć się trójką na remis, ale piłka po jego rzucie nie znalazła drogi do kosza. Wynik spotkania, trafiając dwa osobiste, ustalił Kyle Korver.

Sukces nad niedawnymi pogromcami Los Angeles Lakers nie przyszedł zespołowi z Wietrznego Miasta łatwo. Po świetnej trzeciej kwarcie wygranej 25:12 Mavericks prowadzili różnicą sześciu oczek. Od remisu po 66 Bulls posiadali przewagę, której pomimo nacisków nie oddali do samego końca spotkania.

- Wydawało nam się, że będziemy w stanie wygrać ten zacięty mecz. Nie byliśmy jednak w stanie trafić jednego, ważnego rzutu - stwierdził Jason Kidd.

Chicago Bulls - Dallas Mavericks 82:77 (19:20, 25:15, 12:25, 26:17)

Rose 26 (9as, 7zb), Thomas 9 (11zb), Korver 9 - Nowitzki 19, Chandler 12 (12zb), Stevenson 12, Terry 12

Pozostałe mecze:

Portland Trail Blazers - Los Angeles Clippers 108:93 (23:27, 32:23, 29:21, 24:21)

Matthews 28 (5as), Aldridge 28 (8zb), Fernandez 17 - Gordon 35 (5zb), Griffin 20 (18zb), Davis 16 (6as)

Źródło artykułu: