Emocji na pewno nie zabraknie - zapowiedź meczu Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W środę, Trefl Sopot w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski podejmie na własnym parkiecie(Ergo Arena) Turów Zgorzelec. Zwycięzca tego pojedynku zagra w Final Four, które odbędzie się już w ten weekend w Gdyni.

Obie drużyny przystąpią do tego spotkania w nieco odmiennych nastrojach, ponieważ sopocianie po dwóch porażkach w lidze pokonali na wyjeździe Siarkę Tarnobrzeg 65:63, zaś podopieczni Jacka Winnickiego niespodziewanie polegli w Koszalinie z tamtejszym AZS-em 78:85. Koszykarze z Koszalina przerwali serię zgorzelczan (cztery zwycięstwa z rzędu w lidze). Katem Turowa okazał się Slavisa Bogavac, który w ciągu 25 minut zdobył aż 26 punktów. Co ciekawe jeszcze w połowie czwartej kwarty goście prowadzili jedenastoma punktami, ale nie zdołali utrzymać swojej przewagi do końca spotkania. - W końcówce rywale rzucali wolne, a my nie podejmowaliśmy najlepszych decyzji - stwierdził Marcin Grygowicz, drugi trener Turowa Zgorzelec.

W drużynie Jacka Winnickiego od tygodnia jest także nowy zawodnik. Jest nim australijski środkowy - Daniel Kickert. Mierzący 208cm zawodnik był w składzie zgorzelczan na mecz z AZS-em Koszalin, ale nie "powąchał" parkietu ani przez moment. - Daniel musi potrenować z zespołem i przede wszystkim udowodnić, że jest lepszy od tych, których miejsce w rotacji miałby zająć. Będzie rywalizował z wysokimi zawodnikami i zanim zacznie grać to na treningu musi pokazać, że jest lepszy i to jemu należą się minuty - powiedział drugi trener zgorzelczan.

19 grudnia obie ekipy w ramach TBL spotkały się ze sobą, wówczas lepszy okazał się Trefl Sopot. Podopieczni Karlisa Muiznieksa wygrali po dogrywce 83:81. Wówczas świetne zawody rozgrywał polski duet Paweł Kikowski-Adam Waczyński, który razem zdobył 34 punkty. Sopocianie zdają sobie sprawę z tego, że o powtórzenie tego wyniku będzie niezwykle trudno. - Na pewno musimy walczyć o każdą piłkę i wykorzystać przewagę własnego parkietu. Turów ostatnio wygrał z Asseco, ale przegrał z AZS-em Koszalin, więc jest to zespół nieobliczalny. Wygraliśmy na ciężkim terenie w Zgorzelcu, więc dlaczego nie możemy wygrać u siebie? - zastanawia się Waczyński.

Zgorzelczanie po sobotnim meczu z AZS-em Koszalin pozostali na północy kraju. Tutaj przygotowują się do środowego spotkania z Treflem Sopot. - Nie wątpimy w swoje możliwości i jedziemy do Sopotu po to, aby wygrać i awansować do turnieju finałowego. Mało tego. Jeśli wygramy od razu będziemy rezerwować miejsca na kolejne dni. Jesteśmy gotowi aby z powodzeniem powalczyć o Puchar Polski - mówi Marcin Grygowicz.

- Niewiele dzieli obie drużyny, na co wskazuje także tabela gdzie są bardzo blisko nas. Turów jest bardzo dobrym zespołem, więc będziemy musieli wyjść na boisko i walczyć przez pełne 40 minut - dodaje Lawrance Kinnard, skrzydłowy Trefla Sopot.

Początek spotkania od godziny 19 w hali Ergo Arena.

Źródło artykułu: