Nie zagrały dla rywalek zza miedzy - relacja z meczu Widzew Łódź - Odra Brzeg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na wygraną Widzewa Łódź z Odrą Brzeg najbardziej liczyły chyba nie same Widzewianki, które utrzymanie mają już zapewnione lecz ich rywalki zza miedzy - zawodniczki ŁKS-u, rywalizujące właśnie z ekipą Odry. "Wewnątrz łódzkiej" przysługi jednak nie było.

Łodzianki były zdecydowanymi faworytkami sobotniej potyczki, ale przekonaliśmy się nie pierwszy już raz, że umiejętności sportowe to nie wszystko - liczy się również stawka meczu i motywacja. Dla Widzewa było to spotkanie o przysłowiową pietruszkę - dla Odry o życie i widać to było na parkiecie.

Brzeżanki rozpoczęły bardzo ambitnie i w niczym nie ustępowały teoretycznie silniejszemu przeciwnikowi. Nie przypominały też drużyny, która w fazie zasadniczej uległa Widzewowi dwukrotnie różnicą kilkudziesięciu punktów. Pierwsza połowa była wyrównana z delikatnym wskazaniem na Odrę, która uzyskała kilkupunktową przewagę.

Po zmianie stron Widzew przejął jednak inicjatywę i wydawało się, że wszystko wraca do zaplanowanego przed meczem scenariusza. Pod koszem za grę na swoim normalnym poziomie wzięły się Anna Tondel i Olga Żytomirska, które nie pozwoliły dalej Ewelinie Buszcie rządzić i dzielić na zbiórkach, zaś same raz po raz punktowały i łodzianki szybko nadrobiły straty, a po chwili wypracowały sobie 6 "oczek" przewagi, z którą zakończyły trzecią kwartę.

Tego, co wydarzyło się jednak po 2-minutowej przerwie, nie da się chyba racjonalnie wytłumaczyć. Gospodynie zupełnie stanęły i nagle straciły koncepcję gry w ataku. Seryjnie wręcz popełniały proste straty, "szlifując" statystyki w tym elemencie i kończąc mecz z dziewiętnastoma na koncie. Poza tym nie trafiały do kosza z nielicznych wypracowanych pozycji, a większość ataków kończyła się rozpaczliwymi próbami zdobycia punktów w ostatnich sekundach akcji. Tymczasem Odra grała spokojnie, pewnie wykorzystując niefrasobliwość Widzewa. Poza wspomnianą już Busztą, pierwsze skrzypce grała Amerykanka Aysha Jones i obraz meczu zaczął się szybko odmieniać. Gospodynie przez całą czwartą kwartę zdobyły zaledwie 5 "oczek", a w ten sposób nie da się wygrać meczu i Odra ostatecznie wywiozła z Łodzi dwa punkty, zdobywając w ten sposób na klubach z Miasta Włókniarzy 4 punkty w ciągu 4 dni i znacząco przybliżyła się do utrzymania w ekstraklasie.

Widzew Łódź - Odra Brzeg 55:67 (11:13, 16:22, 23:9, 5:23)

Widzew: Żytomirska 19, Tondel 13, Gołumbiewska 8, Pawlak 7, Trojanowska 2, Kenig 2, Okulska 2, Polit 2, Chomicka 0.

Odra: Jones 25, Buszta 15, Żyłczyńska 9, Stewart 7, Daniel 6, Alexander 3, Gawrońska 2, Tajerle 0.

Sędziowali: Trojanowski i Tomaszewski.

Źródło artykułu: