Iva Perovanovic: Przed turniejem nie miałyśmy takich marzeń

Czarnogóra na Women EuroBasket 2011 przybyła jako absolutny beniaminek. Celem tej drużyny było przebrnięcie przez pierwszą fazę grupową, co udało się uczynić bez większych problemów. Na turnieju marzenia szybko się zmieniły. Pierwsze dwie fazy podopieczne Miodraga Baleticia przeszły bez porażki. Sposób na rozpędzone Czarnogórki znalazły dopiero w ćwierćfinale Turczynki, ale to nie zmienia ambicji teamu z Bałkanów.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Ćwierćfinałowa przegrana z Turcją była sporym ciosem dla nas - wspomina Jelena Skerovic. - Była duża presja na nas, bo już zaczęto mówić o medalach. Turcja zagrała jednak doskonałe zawody w defensywie, a my pudłowałyśmy nawet z otwartych pozycji.

Porażka z Turcją zakończyła wielkie marzenia o medalach mistrzostw Europy, ale na horyzoncie jest jeszcze jeden cel do realizacji, mianowicie przepustka na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Pierwszy krok do tego celu został wykonany, bowiem w piątek udało się ograć Litwinki. - Czujemy się znakomicie. Pokazałyśmy tym spotkaniem, że czwartek po prostu nie był naszym dniem, a to kosztowało nas porażkę w ćwierćfinale. Wygraliśmy sześć spotkań przed tą trudną porażką, a teraz udało nam się pozbierać i pokazać, że te zwycięstwa nie było przypadkowe - komentuje sytuację Iva Perovanovic, najskuteczniejsza zawodniczka Czarnogóry i całych mistrzostw.

Środkowa, która kolejny sezon spędzi w drużynie CCC Polkowice, przyznaje, że ciężko było się podnieść po porażce z Turcją i piątkowy mecz był niesamowicie ciężki pod względem mentalnym. - Było bardzo ciężko pozbierać się po przegranej, bowiem byłyśmy rozbite emocjonalnie. To był niesamowicie ciężki dla nas mecz, przede wszystkim mentalnie - dodaje.

W sobotę, w swoim ostatnim meczu na Women EuroBasket 2011, Czarnogóra zmierzy się z Chorwacją. Stawką tego meczu będzie miejsce w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Czarnogórki raz już na tym turnieju ograły Chorwatki, a jak będzie tym razem? - Szanse oceniam 50 na 50. To, że pokonałyśmy ten zespół w drugiej rundzie różnicą 20 punktów kompletnie nie ma żadnego znaczenia, bo Chorwacja pokazała, że potrafi grać znakomicie - mówi Perovanovic.

Na drodze do upragnionego triumfu może stanąć zmęczenie, ale sama stawka meczu mocno mobilizuje. - Chcemy pojechać na olimpiadę i na ten ostatni mecz musimy się zmobilizować i wygrać go. Jest zmęczenie, ale jest również wielka wola walki o zwycięstwo - komentuje Skerovic.

Jadąc do Polski na turniej team z Czarnogóry nie miał tak wielkich aspiracji. Głównym celem było przebrnięcie przez pierwszą fazę grupową. - Naszym pierwszym marzeniem było wyjście z grupy. Potem udało się wywalczyć również awans do ćwierćfinałów. Przed turniejem nie mieliśmy wielkich planów. Teraz jednak marzymy, żeby piąte miejsce było nasze, bo to daje nam szanse udziału w kolejnym wielkim turnieju. Tym razem olimpijskim - kończy Perovanovic.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×