Prezes Open Florentyny nie chce "dzikiej karty"

Nadal nie wiadomo ile drużyn zagra w nadchodzącym sezonie w rozgrywkach pierwszej ligi. Na pewno wśród nich nie będzie Open Florentyny Pleszew. - Chcemy wywalczyć prawo gry na parkiecie, a nie poza nim - tłumaczy prezes klubu Tomasz Nowaczyk.

Andrzej Walczak
Andrzej Walczak

Open Florentyna Pleszew dwukrotnie przegrała awans na zaplecze Tauron Basket Ligi w finale grupy a następnie w turniejach barażowych. Po każdym z sezonów prezes Tomasz Nowaczyk zastanawiał się nad wycofaniem ze sponsorowania sportu. Ostatecznie ponownie podjął się próby zbudowania drużyny na następne rozgrywki. - Co prawda nie udało się zrealizować tego celu, ale w tym momencie obudziła się we mnie jak i u pozostałych sponsorów wewnętrzna ambicja i to ona spowodowała, że postanowiliśmy spróbować zrealizować jeszcze raz ten ambitny cel - tłumaczy prezes na łamach "Gazety Pleszewskiej".

Nowaczyk wykluczył też możliwość wykupienia tak zwanej "dzikiej karty" uprawniającej do gry w pierwszej lidze. Każdy zainteresowany nią klub musi uiścić na konto Polskiego Związku Koszykówki 100 tysięcy złotych. - Nasz klub otrzymał takowe zaproszenie, ale znaczyło ono tylko tyle, że mieliśmy pierwszeństwo w wykupieniu tzw. dzikiej karty. Nie było, więc mowy o tym, że bez uiszczenia odpowiedniej sumy pieniędzy, moglibyśmy zagrać na zapleczu ekstraligi. Dodam jednak, że i tak nie byliśmy zainteresowani tą propozycją, ponieważ chcemy wywalczyć prawo gry w I lidze na parkiecie, a nie poza nim - tłumaczył Nowaczyk.

Rozgrywki drugiej ligi rozpoczną się w październiku. Open Florentyna najprawdopodobniej zagra w grupie B, gdzie jej rywalami będą m.in. BM Węgiel Stal Ostrów Wlkp. i Śląsk Wrocław.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×