Grać i cieszyć się grą - wywiad z Odedem Brandweinem, nowym rozgrywającym Kotwicy Kołobrzeg

Mając polski paszport, przez całą swoją dotychczasową karierę grał poza naszym krajem. Pół-Izraelczyk, pół-Polak Oded Brandwein od kilku lat pukał do bram z napisem "Polska Liga Koszykówki" i wreszcie znalazł odźwiernego w postaci Kotwicy Kołobrzeg. - Jestem bardzo podekscytowany wyzwaniem, które mnie czeka. Na pewno zrobię wszystko by ten sezon był dla mnie przełomowy - mówi 23-letnik playmaker w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Oded, w nadchodzącym sezonie zagrasz w Kotwicy Kołobrzeg. Słyszałem jednak, że o angaż w Polsce starałeś się już w poprzednich latach. To prawda?

Oded Brandwein: Tak, wszystko się zgadza. Od kilku lat niejako pukałem do drzwi polskiej ligi, ale niestety za każdym razem coś było nie tak i negocjacje nie kończyły się tak, jakbym chciał. Niemniej jednak zawsze chciałem grać w Polsce i w końcu się udało z czego bardzo się cieszę!

Jak zatem wyglądały negocjacje z Kotwicą i jak to się stało, że w końcu trafiłeś do Tauron Basket Ligi?

- Przede wszystkim powiedziałem sobie tego lata, że w tym sezonie muszę zagrać gdzieś poza Izraelem. W tym celu poleciałem na Wyspy Kanaryjskie, by uczestniczyć tam w lidze letniej. Ostatecznie zaprezentowałem się bardzo dobrze, bo zostałem wybrany do najlepszej piątki turnieju i zostałem pierwszym asystującym. Po takich występach odezwało się do mnie kilka klubów a jednym z nich była właśnie Kotwica. O polskiej ekstraklasie dowiedziałem się wielu pozytywnych rzeczy i uznałem, że to właśnie ta liga pozwoli mi wypłynąć na szerokie wody. Ponadto, mam przecież polski paszport, co tylko pomagało w negocjacjach, bo z tego co wiem, u was są regulacje promujące polskich graczy.

Właśnie chciałem zapytać, jak to się stało, że masz polski paszport?

- Mój dziadek pochodził z Polski. Urodził się tutaj, we wsi Turka, więc dla mnie nie było problemem by otrzymać ten paszport. Po prostu skorzystałem z szansy, która w niczym nie mogła mi zaszkodzić, a w zasadzie mogła tylko pomóc.

Co zatem wiesz o swoim nowym pracodawcy?

- Wiem, że Kotwica na trwale zapisała się na kartach polskiej historii gdy wygrała Puchar Polski w roku 2009. Tyle wiedziałem zanim przyjechałem tutaj, a na miejscu dowiedziałem się wielu innych rzeczy. Bardzo podoba mi się atmosfera w zespole - wszyscy, począwszy od zarządu i trenerów, a skończywszy na pracownikach, bardzo nam pomagają w adaptacji w nowym miejscu. Mamy wszystko, co potrzeba i właściwie jedyne czego mi brakuje to wypełnionej po brzegi fanami hali Milenium i meczów o stawkę. Ale to przecież wkrótce się zmieni, jak ruszy sezon. Co zaś się tyczy miasta - słyszałem, że to jeden z bardziej popularnych letnich kurortów w waszym kraju, ale o tym to chyba się nie przekonam. Przekonam się za to o zimie, która podobno jest bardzo mroźna, ale ja nabrałem już sporo grubych ubrań, więc sobie jakoś poradzę (śmiech).

A jak wygląda współpraca z trenerem Tomaszem Mrożkiem? To będzie dla niego pierwszy sezon w roli głównego szkoleniowca. Myślisz, że to może mieć wpływ na waszą postawę?

- Rozmawiałem z trenerem i już teraz nie mogę doczekać się tego, kiedy będziemy współpracować w trakcie sezonu i rozpocznie się prawdziwa walka o punkty. Wiem, że trener zaangażował mnie po to, bym był ważną częścią składu, aczkolwiek nikt nie obiecał mi, że będę grał tyle, czy tyle minut. Trener zdecyduje jak mnie wykorzystać. Myślę, że nie ma większego znaczenia czy jest doświadczony czy nie jest. Ważne jest, że znalazł z nami wspólny język i mam nadzieję, że tak będzie przez cały czas.

Liczysz na grę w pierwszej piątce?

- Z jednej strony bardzo chciałbym grać sporo, ale z drugiej, tak jak powiedziałem, nie wszystko zależy ode mnie. Jak mogę tylko pracować jak najciężej potrafię by przekonać trenera, że to właśnie mi należy się miejsce w podstawowym składzie. A co trener zadecyduje, to już będzie jego decyzja, którą trzeba będzie uszanować.

Mówiliśmy już o braku doświadczenia pierwszego szkoleniowca. Również jednak wy, koszykarze, jesteście jako zespół dość młodzi i niedoświadczeni. To także nie będzie miało wpływu na wyniki w nadchodzącym sezonie?

- Ale przecież w naszej drużynie jest kilku koszykarzy doświadczonych (m.in. Marko Djurić oraz Łukasz Wichniarz - przyp. M.F.)... Tak naprawdę to nasza ekipa to mix graczy doświadczonych i tych jeszcze niezbyt ogranych, młodszych. Oczywiście doświadczenie jest bardzo istotne, ale co znaczy doświadczenie przy np. braku talentu albo ciężkiej pracy. My na pewno będziemy pracować jak najciężej potrafimy by rozwijać się indywidualnie i jako zespół.

Rok temu Kotwica była jednym ze słabszych zespołów ligi. O co walczycie zatem w tym roku?

- Jaki jest dokładnie cel zespołu o to musisz zapytać trenera albo kogoś z kierownictwa. To oni ustalają takie rzeczy. Ja póki co wiem jaka jest filozofia naszego szkoleniowca i czego od nas będzie wymagał w tym sezonie.

Czego zatem?

- Żebyśmy w każdym meczu dawali z siebie tyle, ile jesteśmy w stanie. Trener cały czas powtarza, że tylko ci, którzy zostawiają serce na parkiecie, mogą po meczu spojrzeć w lustro. Dzięki niemu wszyscy wierzymy, że tylko ciężka praca może doprowadzić nas do sukcesów. Stąd w trakcie sezonu na pewno nie będziemy nikomu odpuszczać, niezależnie od tego czy będziemy grać z mistrzem ligi czy mnie uznanym zespołem.

Oded, w swojej karierze grałeś dotychczas tylko w Izraelu. Nie obawiasz się zatem gry w nowym otoczeniu?

- Nie, raczej z wielkim pozytywnym niepokojem oczekuję nowego sezonu i jestem bardzo wdzięczny losowi za szansę, która się przede mną otworzyła. Tak, jak już powiedziałem na początku naszej rozmowy, miałem już trochę dość ligi izraelskiej i pragnąłem znaleźć pracę gdzieś indziej. Chciałem zmienić otoczenie, więc jak mogę obawiać się gry w Polsce? Jestem bardzo podekscytowany wyzwaniem, które mnie czeka. Na pewno zrobię wszystko by ten sezon był dla mnie przełomowy.

Trener Mrożek przy ogłaszaniu składu mówił, że będziesz grał jako rozgrywający. Tymczasem w Internecie znalazłem informację, że w Izraelu pełniłeś również rolę rzucającego obrońcy...

- Powiem tak: choć jestem typowym rozgrywającym i właśnie ta pozycja jest dla mnie naturalną, umiem zagrać także jako rzucający obrońca, co oznacza, że mogę być określany jako combo-guard. Generalnie nie mam nic przeciwko temu, by łączyć obie role: kreowania gry i rzucania punktów i moje ustawienie w dużym stopniu uzależnione jest od tego, czego akurat żąda ode mnie trener. W zależności od sytuacji mogę grać jako playmaker i kontrolować tempo gry, zapewniając przy tym dobrą defensywę i pressing na rywalach, albo jako strzelec zarówno z dystansu czy bliżej kosza, po grze bez piłki, z piłką...

Mówiliśmy już o celu drużyny na ten sezon. Proszę powiedz zatem jaki jest twój osobisty cel i co chciałbyś osiągnąć w zbliżających się rozgrywkach?

- Grać i cieszyć się grą. Grać tak, aby inni byli ze mnie zadowoleni. Grać tak, abym sam był z siebie zadowolony i miał wiele wspomnień. Grać tak, aby rywale mnie wspominali i grać twardo w każdym spotkaniu. Myślę, że tak to właśnie wygląda w największym skrócie. Jak będzie, zobaczymy w trakcie sezonu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×