Agnieszka Szott: Trzeba być twardym

Bydgoskie Artego w środę rywalizowało z trzecią drużyną poprzedniego sezonu, a więc z zespołem KSSSE AZS PWSZ Gorzów. Agnieszka Szott była wyróżniającą się postacią na parkiecie, nie tylko ze względu na dobrą grę, ale także ze względu na uraz, z którym grała przez niemal cały mecz.

Dawid Lis
Dawid Lis

Mecz drugiej kolejki Ford Germaz Ekstraklasy nie zaczął się najlepiej dla Agnieszki Szott. Na początek zawodniczka Artego zanotowała faul oraz stratę, jednak grała dobrze w defensywie. Grała, ale nie długo, ponieważ już w trzeciej minucie spotkania w Gorzowie Wielkopolskim "Pysia" stanęła w obronie, a faul w ofensywie popełniła Lyndra Weaver. Amerykanka tak niefortunnie trafiła koszykarkę bydgoskiego zespołu, że ta musiała opuścić parkiet.

Agnieszka Szott dostała łokciem od Amerykanki w brodę i po skutecznej akcji w obronie polała się krew. - Grać mogłam, ale na pewno będę musiała szyć - mówiła chwilę po zakończeniu spotkania Szott. Podopieczna Adama Ziemińskiego nie odpuszczała jednak i bardzo szybko pojawiła się z powrotem na parkiecie. Niestety co kilka minut była upominana przez sędziego, aby opuścić parkiet i zmienić opatrunek. - Taki sport. Trzeba być twardym, a nie miękkim - dodała "Pysia".

Rodowita gorzowianka w meczu przeciwko byłemu pracodawcy mimo takich problemów zagrała dobrze, zdobywając 12 punktów i grając blisko pół godziny. Jednak to nie wystarczyło, aby Artego mogło cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. - Grałyśmy za bardzo nerwowo i nieskutecznie na początku meczu. Przede wszystkim nie wracałyśmy do obrony - ocenia początek pojedynku w wykonaniu swojej obecnej drużyny.

Bydgoski zespół w drugiej połowie zagrał lepiej w obronie i po punktach zdobytych przez Agnieszkę Szott pierwszy i jedyny raz wyszedł na prowadzenie przy stanie 54:55. - Później zaczęłyśmy być bardziej w asekuracji, zaczęłyśmy zdecydowanie lepiej bronić. Zawodniczki z Gorzowa już nie miały takiej łatwości w zdobywaniu punktów - dodaje reprezentantka Polski.

"Pysia" zaznaczała, że po faulu Weaver ta zawodniczka zaczęła grać nieco mniej agresywnie i to także przyczyniło się do tego, iż zespół z Bydgoszczy mógł wyjść na prowadzenie. - Po tym faulu Weaver wycofała się trochę z ofensywy, zaczęła grać mniej kontaktowo. Na pewno to był klucz to dobrego wyniku, bo udało nam się ją trochę powstrzymać - zakończyła Szott, która zaraz po meczu udała się do szpitala, aby poddać się szyciu.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×