Faworyt wygrał, ale łatwo nie było - relacja z meczu MKS Tęcza Leszno - Energa Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Toruńskie Katarzynki do Leszna jechały po pewne dwa punkty. Spotkanie faktycznie zakończyło się bez niespodzianki, ale wygrana podopiecznym Elmedina Omanicia wcale łatwo nie przyszła, gdyż Tęcza zagrała niezwykle ambitnie. Team Dariusza Raczyńskiego doznał w przerwie osłabień, ale pozostałe w Lesznie zawodniczki wspięły się niemal na wyżyny swoich możliwości.

Osłabione brakiem Elżbiety Mukosiej, a przede wszystkim Djenebou Sissoko gospodynie z góry skazywane były na pożarcie w starciu z toruniankami. Przyjezdne jednak dość długo nie potrafiły uciec ambitnie grającym gospodyniom. Największy wpływ na końcową wygraną miał niewątpliwie początek drugiej połowy meczu, którą Katarzynki rozpoczęły koncertowo.

Po pierwszych dwudziestu minutach gry Energa prowadziła różnicą zaledwie dwóch punktów i tak w obozie gospodyń, jak i na trybunach dało wyczuć się wielki optymizm. Niestety dla nich pierwsze minuty po zmianie stron wszystko zweryfikowały. Podopieczne Elmedina Omanicia rozpoczęły drugą połowę meczu od serii 12:0 i właśnie ten fragment meczu ustalił jego dalsze losy.

Katarzynki zaczęły grać spokojniej, skupiając się przede wszystkim na kontroli wyniku. Nie do zatrzymania była Bridgette Mitchell, która pojedynek zakończyła z dorobkiem 19 punktów i 13 zbiórek. Skrzydłowa wypełniła lukę pod koszem po Jelenie Maksimovic, która tego meczu zdecydowanie nie może zapisać po stronie udanych. Zawodniczka z Bałkanów spędziła na parkiecie zaledwie 16 minut, notując w tym czasie pięć przewinień...

W ostatnich momentach spotkania gospodynie starały się jak najbardziej zmniejszyć straty, które ostatecznie stanęły na granicy dziesięciu punktów, co i tak w Lesznie mogą odebrać jako sukces. - Przed nami ciężkie chwile, bowiem prawie wszystkie drużyny walczące o utrzymanie wzmocniły się, a my wręcz przeciwnie - skomentował mecz Dariusz Raczyński, szkoleniowiec Tęczy.

Swoje minuty w bardzo dobry sposób wykorzystała Ewelina Gala, która pod nieobecność Sissoko będzie z pewnością otrzymywać więcej szans do gry. Sobotni mecz zakończyła z dorobkiem 14 punktów i 5 zbiórek.

Omanicia obok wygranej może cieszyć fakt, że do składu powróciła Leah Metcalf. Amerykanka wraca po kontuzji nogi. W Lesznie jednak na parkiecie jeszcze się nie pojawiła, co dało możliwość pokazania się Weronice Idczak. Tej z kolei do pełni szczęścia zabrakło skuteczności w rzutach zza łuku, bowiem w całym meczu zapisała w swoich statystykach 9 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst.

MKS Tęcza Leszno - Energa Toruń 65:75 (21:26, 17:14, 10:20, 17:15)

Tęcza: Markee Freeman 18, Ewelina Gala 14, Justyna Grabowska 9, Dominika Urbaniak 8, Katarzyna Bednarczyk 7, Anna Kuncewicz 6, Małgorzata Chomicka 3.

Energa: Bridgette Mitchell 19 (13 zb), Jazmine Sepulveda 18, Emilia Tłumak 15, Weronika Idczak 9, Julie Page 8, Róża Ratajczak 4, Jelena Maksimovic 2, Marta Urbaniak 0.

Źródło artykułu: