DeMondt katem Katarzynek - relacja z meczu Energa Toruń - Wisła Can Pack Kraków

Katarzynki miały wielkie ambicje przed meczem z mistrzyniami Polski, drużyną Wisły Can Pack Kraków. Rywalki do Grodu Kopernika przyjechały poważnie osłabione, ale to nie przeszkodziło im w odniesieniu kolejnej wygranej. Torunianki nie wyciągnęły wniosku z pierwszego meczu z Białą Gwiazdą, kiedy to nie zdołały zatrzymać Anke DeMondt. Tym razem było dokładnie tak samo.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Już jadąc do Torunia zdawałyśmy sobie sprawę, że czeka nas tutaj bardzo trudny mecz i na parkiecie wszystko to się potwierdziło - powiedziała tuż po meczu Milka Bjelica, podkoszowa krakowskiej Wisły Can Pack. Mistrzynie Polski w Grodzie Kopernika musiały pokazać cały swój kunszt w drodze do kolejnej wygranej, a katem Katarzynek po raz kolejny okazała się Anke DeMondt.

Biała Gwiazda do Torunia przyjechała bez Erin Phillips i Katarzyny Krężel, a ten fakt gospodynie chciały wykorzystać w drodze do swojego kolejnego wielkiego zwycięstwa. Mistrzynie Polski rozpoczęły jednak doskonale, zza łuku dwukrotnie trafiła DeMondt, a team spod Wawelu prowadził już 17:9. Potem kapitalne wejście z ławki dała Ana Dabovic, która w chwilę uzbierała 10 punktów, a przewaga przyjezdnych w drugiej kwarcie wzrosła do dziewięciu oczek.

Od stany 36:27 dla Wisły Can Pack, do pracy wzięły się jednak Katarzynki. Skuteczne akcje Jeleny Maksimovic oraz Julie Page sprawiły, że po przerwie i zmianie stron Energa objęła nawet pięciopunktowe prowadzenie, które utrzymało się niemal do końca trzeciej części meczu.

Na decydującą część meczu mistrzynie Polski wychodziły z trzema punktami straty, ale te odrobiły w mgnieniu oka. Największa w tym zasługa DeMondt, która tego dnia była nie do zatrzymania dla defensywy torunianek. Doświadczona Belgijka grała jak z nut, a po jej kolejnych punktach było już 74:66 dla podopiecznych Jose Ignacio Hernandeza. Wynik dla gospodyń starała się ratować Maksimovic, która zmniejszyła straty do trzech oczek. W kluczowej akcji dla losów meczu po niecelnym rzucie wolnym piłkę zebrała w ataku Paulina Pawlak, a Nicole Powell przypieczętowała niezwykle ważne zwycięstwo swojej drużyny.

- To było naprawdę interesujące spotkanie i tylko szkoda, że nie udało się wygrać, bo były na to szanse - skomentował mecz Elmedin Omanic, szkoleniowiec Energi. - Można patrzeć w statystyki, ale ja tego nie zrobię. Zabrakło kilku akcji, paru szczegółów do wygranej. Rywal udowodnił, że jest bardzo dobrym zespołem. Ja z kolei chciałbym bardzo podziękować fanom, którzy tak niesamowicie nas dopingowali!

Najlepszą zawodniczką wśród gospodyń była Maksimovic, która rozgrywa znakomity sezon. W sobotę w swoich statystykach zapisała 19 punktów i 13 zbiórek. W końcówce meczu chyba niepotrzebnie sprawy w swoje ręce starała się w pełni wziąć Bridgette Mitchell, której akcje przyniosły Katarzynkom więcej szkód, w porównaniu z pożytkiem... Skuteczności zabrakło również Jazminie Sepulvedzie, która tego wieczoru trafiła tylko cztery razy, na 14 prób.

Krakowianki udowodniły, że są wielkim zespołem. W Toruniu brylowała DeMondt, która najwyraźniej lubi grać przeciwko toruniankom. W pierwszej rundzie to również ona okazała się najskuteczniejsza w swojej drużynie. W Toruniu dodatkowo znakomicie wypełniła lukę powstałą po braku Phillips. - Wygrana bardzo nas cieszy. Pokazałyśmy charakter, pokazałyśmy, że jesteśmy bardzo dobrym zespołem. Przygotowywałyśmy się do tego meczu solidnie, a to dało efekt - powiedziała na koniec Bjelica.

Energa Toruń - Wisła Can Pack Kraków 73:79 (17:21, 17:15, 25:20, 14:23)

Energa: Jelena Maksimovic 19 (13 zb), Julie Page 19, Bridgette Mitchell 10, Jazmine Sepulveda 10, Weronika Idczak 9, Leah Metcalf 4, Emilia Tłumak 2.

Wisła Can Pack: Anke DeMondt 23, Nicole Powell 18, Ewelina Kobryn 10, Ana Dabovic 10, Milka Bjelica 8, Paulina Pawlak 4, Magdalena Leciejewska 2, Petra Ujhelyi 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×