Faworyt za burtą! Dymała przyćmił Stokłosę - relacja z meczu BM Węgiel Stal Ostrów Wlkp. - Open Florentyna Pleszew

Wypełniona po brzegi ostrowska hala, głośny doping kibiców obu klubów, wielkie emocje na parkiecie - tak wyglądał drugi półfinał Final Four Pucharu Polskiego Związku Koszykówki.

Dawid Bilski
Dawid Bilski

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, prowadząc po blisko 6 minutach 10:3. Pleszewianie do tego momentu nie potrafili oddać skutecznego z rzutu z gry. - Moi zawodnicy wyszli bardzo stremowani na boisko. Dawno nie grali przy tak dużej publiczności, to ich trochę sparaliżowało - mówił Andrzej Kowalczyk, trener Open Florentyny.

Złą serię przełamała dopiero "trójka" Marcina Stokłosy. Najlepszy podający II ligi z dobrej strony pokazał się w drugiej kwarcie, kiedy jego asysty wykańczali koledzy. Po trafieniu Adama Kaczmarzyka Open Florentyna wygrywała już 19:11. W zespole przeciwnym wcale gorszy w rozdzielaniu piłek nie chciał być Marcin Dymała. 21-latek dotąd w pamięci pojedynków ostrowsko-pleszewskich zapisywał się jako znakomity snajper. Jego ostatnie mecze pokazują, że równie dobrze radzi sobie na pozycji rozgrywającego. To jego asysty pod koniec kwarty dały prowadzenie BM Węgiel Stali 27:26.

Po zmianie stron znów w rolę króla asyst sobotniego wieczoru wcielił się Dymała. W 26 minucie ostrowianie po wykończeniu akcji przez Marcina Kałowskiego wygrywali 44:37. W zespole pleszewskim problemami były przewinienia kluczowych zawodników. 4 faul już na początku kwarty odgwizdano Wojciechowi Żurawskiemu, a nerwy pod jej koniec puściły Marcinowi Stokłosie. 33-latek sfaulował także po raz czwarty, nie mógł się jednak pogodzić z decyzją arbitrów i otrzymał przewinienie techniczne, co skutkowało opuszczeniem parkietu.

Co prawda niezłą zmianę dał jego następca, Sławomir Buczyniak, ale nie miał on zbytniego wsparcia w kolegach. Jedynie wyróżniał się Adam Kaczmarzyk, który w ostrowskiej hali się wychował.

W ostatniej części meczu ostrowianie nie zmarnowali szansy na pokonanie rywala. Na 5 minut przed końcem po trafieniu z dystansu Wojciecha Szawarskiego było już 63:53, a cały mecz niespodziewanie, aczkolwiek jak najbardziej zasłużenie, zakończył się wygraną BM Węgiel Stali 71:63.

- Ten mecz pokazał mi wiele. Teraz wiem kto jest odporny psychicznie, kto nie radzi sobie ze stresem. Z tego wyciągniemy odpowiednie wnioski przed czekającymi nas najważniejszymi meczami w lidze. Przegraliśmy to spotkanie słabą postawą w ataku, bo przecież dotąd rzucaliśmy znacznie więcej punktów - podsumował trener pleszewskiego zespołu.

- Zespół Stali był bardzo dobrze przygotowany, dobrze rozpracował nasze zagrywki - dodał Wojciech Żurawski.

- Mieliśmy tylko dwa dni na odpowiednie przygotowanie się do meczu, ale jak widać tyle nam wystarczyło. Udało nam się wyeliminować najmocniejsze strony rywala. Widowisko stało na wysokim poziomie. W niedzielę czeka nas finałowy mecz ze Śląskiem, od samego rana bierzemy się za analizę wideo bo chcemy sięgnąć po puchar - skomentował Mikołaj Czaja, opiekun BM Węgiel Stali.

W niedzielnym finale Pucharu PZKosz o godzinie 16.00 ostrowski zespół zagra ze Śląskiem Wrocław. Zapowiadają się równie wielkie emocje.

BM Węgiel Stal Ostrów Wielkopolski - Open Florentyna Pleszew 71:63 (11:12, 16:14, 26:23, 18:14)

Stal: Szawarski 22, Dymała 13 (11 asyst), Olejnik 13, Dryjański 10, Kałowski 7, Zębski 3, Sierański 2, Matczak 1.

Open: Kaczmarzyk 18, Buczyniak 13, Żurawski 10, Stokłosa 7, Dębski 6, Czech 5, Michałek 2, Niesobski 2, Sulowski 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×