NBA: Gortat i Suns w formie. 57 punktów Derona Williamsa!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcin Gortat z 14 punktami i 17 zbiórkami poprowadził Phoenix Suns do trzeciej kolejnej wygranej. Słońca pokonały Sacramento Kings 96:88. Mecz życia rozegrał z kolei Deron Williams, który przeciwko Charlotte Bobcats zdobył 57 punktów!

Deron Williams był nie do zatrzymania w niedzielny wieczór w Time Warner Cable Arena. Po trzech kwartach miał już 39 oczek, a mecz zakończył z 57 punktami, wykorzystując 16 z 29 prób z gry oraz wszystkie 21 rzutów wolnych! To oczywiście rekord kariery oraz najlepszy wynik w historii klubu.

To również najlepszy wynik punktowy w NBA od lutego 2009 roku, kiedy Kobe Bryant zaaplikował New York Knicks 61 punktów.

- Nie zwracałem uwagi na mój wynik punktowy. To jeden z tych meczów, kiedy czujesz, że wszystko ci wychodzi. Robisz to więc dalej - mówił Williams, który przed tym meczem notował średnio 21,7 punktu.

27-latek w końcówce listopada ubiegłego roku zadziwił kibiców na Starym Kontynencie zdobywając 50 punktów w barwach Besiktasu Stambuł, w meczu Pucharu Eurochallenge.

Nets nadspodziewanie długo męczyli się z Charlotte Bobcats, lecz ostatecznie wygrali 104:101. Pozostali gracze z Newark zdobyli "ledwo" 47 oczek. Nets mają jednak powody do zmartwień, bowiem ich lider Brook Lopez skręcił kostkę i opuścił parkiet o kulach. Środkowy dopiero co wrócił po poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na wiele miesięcy.

Czytaj również: Nieprawdopodobny mecz Rajona Rondo --->

***

Marcin Gortat wyrównał rekord w liczbie zbiórek w obecnym sezonie (17) oraz dołożył 14 punktów w zwycięskiej batalii Phoenix Suns przeciwko Sacramento Kings (96:88). Było to 22. double-double naszego rodaka w obecnym sezonie, w którym notuje średnio 15,9 punktu i 10,6 zbiórki.

Słońca triumfowały po raz trzeci z rzędu i po raz trzeci odrabiały w tych meczach dwucyfrowy deficyt. Królowie prowadzili bowiem 42:31 w drugiej kwarcie, lecz po przerwie grali bardzo słabo. Rzucali na 33. proc. skuteczności, a na początku ostatniej odsłony Słońca zanotowały serię 15:3.

- Wciąż niezbyt dobrze rozpoczynamy spotkania, ale na szczęście nie gramy zbyt wolno. Brakuje nam jeszcze odpowiedniego tempa w trzecich kwartach, lecz wszystko idzie do przodu - powiedział Gortat.

19 punktów i siedem asyst zapisał na swoim koncie Steve Nash, a kluczowe punkty w decydującej ćwiartce trafiali Jared Dudley oraz Shannon Brown. Ten drugi w kluczowych momentach celnie mierzył zza linii 7,24m.

Suns z bilansem 17-20 zajmują 12. lokatę na Zachodzie. Podopieczni Alvina Gentry'ego złapali kontakt z zespołami z miejsc 9-11 (Minnesota, Portland, Utah), do których tracą co najwyżej 1,5 spotkania.

***

W Staples Center doszło do prestiżowego starcia pomiędzy Los Angeles Lakers a Miami Heat. Kobe Bryant ze specjalną maską na twarzy zagrał świetne zawody i w trzecim kolejnym meczu osiągnął barierę 30 punktów. Jego 33 oczka wystarczyły do pokonania Żaru, który poległ dopiero po raz dziewiąty w obecnych rozgrywkach.

- Zagraliśmy wyjątkowo dobrze. Mieliśmy przynajmniej taką samą energią jak oni, graliśmy również bardzo fizycznie. Tego brakowało w Miami, to był wówczas nasz problem - mówił Bryant, do którego przylgnęła ostatnio nowa ksywa - "Masked Mamba".

Jeziorowcy zrobili różnicą w strefie podkoszowej, gdzie zabrakło będącego na pogrzebie swojej babci Chrisa Bosha. Po stronie gospodarzy Pau Gasol, Metta World Peace i Andrew Bynum zdobyli w sumie 44 punkty i zebrali 30 piłek.

Słabszy dzień miał również Dwyane Wade, który wywalczył 16 punktów i nie dokończył meczu z powodu sześciu przewinień. Jak można było się spodziewać "Flash" otrzymał chłodne przyjęcie w Staples Center od fanów Lakers, którzy bucząc wypominali mu ostry faul na Bryancie podczas Meczu Gwiazd. W konsekwencji lider LAL złamał nos.

Wyniki: Los Angeles Lakers - Miami Heat 93:83

(K. Bryant 33, M. World Peace 17, A. Bynum 16 (13 zb) - L. James 25 (13 zb), D. Wade 16, M. Chalmers 15)

Charlotte Bobcats - New Jersey Nets 101:104 (C. Maggette 24, G. Henderson 15, K. Walker 14 - D. Williams 57, K. Humphries 11 (10 zb), S. Williams 10)

Toronto Raptors - Golden State Warriors 83:75 (D. DeRozan 25, L. Barbosa 18, J. Johnson 12 (12 zb) - D. Lee 22 (12 zb), M. Ellis 20, E. Udoh 7)

Philadelphia 76ers - Chicago Bulls 91:96 (T. Young 17, J. Holiday 16, E. Brand 14 (13 zb) - D. Rose 35, C. Boozer 13, J. Noah 11 (18 zb))

Houston Rockets - Los Angeles Clippers 103:105 po dogrywce (K. Martin 25, S. Dalembert 17 (12 zb), L. Scola 16 (12 zb) - C. Paul 28 (10 as), R. Foye 15, B. Griffin 14 (11 zb))

Phoenix Suns - Sacramento Kings 96:88 (S. Nash 19, M. Gortat 14 (17 zb), J. Dudley 14 - M. Thornton 21, T. Evans 17, D. Cousins 16 (14 zb))

San Antonio Spurs - Denver Nuggets 94:99

(T. Parker 25, T. Duncan 14, K. Leonard 13 - T. Lawson 22 (11 as), A. Harrington 16, A. Afflalo 14)

Źródło artykułu:
Komentarze (12)
iksinski
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kobe od poczatku meczy gral swietne zawody i calkowicie przycmil Lebrona a przede wszystkym kryjacego go Wade'a, ktorego w każdej nastepnej akcji jechał jak juniora. Jego jumperki i fade away'e Czytaj całość
avatar
Remle
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
taaaa, w formie. Przez 2 tygodnie cisza o Gortacie. Teraz coś tam trafił i zaraz wszyscy w ekstazie. A ta cała liga NBA to jest sztuczny twór. Bez sensu rozgrywki. Nikt nie spada z ligi, więc o Czytaj całość
avatar
honda23
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zmiatac to oni moga kurz z butow Kobiego  
avatar
honda23
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
cwaniaczki z Maiami przegralo z tymi niby cieniasami z LAL  
avatar
m-99
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
może będziemy mieli gwiazdę w NBA ? :)