Przełamanie z (byłym) liderem - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Sokół Łańcut

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Obie drużyny przeżywają kryzys, więc mecz zapowiadał się emocjonująco. Mimo że wynik na to nie wskazuje, to właśnie taki był. Triumfowali (nad rywalami i własnymi słabościami) dąbrowianie, którzy pokonali byłego już lidera pierwszoligowej tabeli.

Obie drużyny przystępowały do pojedynku zmobilizowane, gdyż do końca sezonu zasadniczego pozostały im trzy mecze (w jednej kolejce MKS pauzuje, a Sokół jedno spotkanie rozegrał awansem), więc każdy punkt jest dla nich na wagę złota, gdyż w tabeli panuje ścisk. Mobilizację było widać na rozgrzewce, ale lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy od początku grali agresywnie i przede wszystkim punktowali, a ich rywale mieli wielkie problemy z celnością. Przy stanie 12:4 trener Sokołów poprosił o pierwszy czas, gdyż postawa jego podopiecznych wyglądała źle. Dąbrowianie byli skoncentrowani na swoich poczynaniach, co przynosiło im dobre rozegrania i punkty, natomiast łańcucianie wyglądali jakby chcieli, a nie mogli. Mimo takiej różnicy Sokół przegrywał tylko 21:27.

Druga kwarta nie rozpoczęła się dobrze dla przyjezdnych, którzy nie mogli trafić żadnego rzutu. Stąd po 1,5 minuty Dariusz Kaszowski poprosił o czas (32:21). Dąbrowianie grali zmobilizowani i zaangażowani w walkę o każdą piłkę w obronie i ataku, ale zdarzały im się drobne potknięcia. Łańcucianie chcieli za wszelką cenę odrobić straty i grali ostro, a sędziowie gwizdali im faule. Mieli oni słabą celność, w jednej z akcji musieli aż trzykrotnie dobijać piłkę z najbliższej odległości pod koszem. Lepiej radzili sobie gospodarze, który nie spuszczali z tonu i pewnie powiększali swoją przewagę (42:27). Zawodnicy Sokoła potrafili przebudzić się w niektórych akcjach, co mogło zwiastować ich lepszą grę w trzeciej odsłonie. Po pierwszej połowie MKS prowadził 47:37, dzięki fantastycznej kończącej akcji Grzegorza Grochowskiego, który przechwycił piłkę i wrzucił ją do kosza.

Najpierw Piotr Hałas zdobył punkty po lay-upie, a potem trójkę rzucił Marcel Wilczek, co rozzłościło trenera MKS-u. - Mówiłem o tym w szatni! - powiedział Wojciech Wieczorek siadając zdenerwowany na ławce. Jednak Sokół nie zamierzał poprzestać na dobrym początku, nadal grał efektownie. Do jedynego punktującego dotychczas Łukasza Szczypki po 3,5 minuty dołączyli inni zawodnicy MKS-u, a także dobra obrona. W tej odsłonie łańcucianie łapali mniej fauli, a po prawie 6 minutach to gospodarze mieli na koncie pięć przewinień przy zaledwie jednym rywali. W szeregach obu drużyn było trochę chaosu, w jednej z akcji MKS-u Michał Wołoszyn podał do Rafała Kulikowskiego, ale ten nie złapał piłki, gdyż patrzył w drugą stronę, natomiast gdy Sokół wyprowadzał szybką kontrę to Hałas źle złapał piłkę, która upadła mu pod nogi i wykopał ją poza linię końcową. Po tej kwarcie goście przegrywali 54:67.

Odrobienie strat i doprowadzenie do dogrywki było realnym celem dla Sokoła, ale nie przy dobrej grze gospodarzy, którzy w tym dniu prezentowali się o wiele lepiej niż podczas ostatniej kolejki. W 2 minucie Maciej Klima będąc pod koszem dostał dobre podanie, ale nie zdołał wsadzić piłki do kosza. Gdy przewaga wynosiła 18 punktów, to trener Kaszowski poprosił o czas, wygrana przechodziła bowiem pod zdecydowaną kontrolę dąbrowian. W 3 minucie Paweł Zmarlak złapał piąte przewinienie, więc musiał opuścić boisko, co było osłabieniem MKS-u, ale przewaga była bezpieczna, więc jego strata nie była dotkliwa dla drużyny.

Gdy Zagłębiakom nie wyszło kilka akcji, a Sokołom wręcz przeciwnie, to mimo że zdołali oni odrobić tylko sześć punktów, to trener Wieczorek zdecydował się wziąć czas. Dwie trójki Marcina Piechowicza obudziły dąbrowskich kibiców do dopingu (83:68). Gospodarzom szło coraz lepiej w miarę upływu czasu, wsad Wołoszyna i efektowna akcja 2+1 Szczypki były tego potwierdzeniem. W 8 minucie za pięć przewinień z boiska musiał zejść Jaromir Szurlej. W ostatnich 2 minutach szkoleniowiec MKS-u zastosował "manewr zwycięstwa" - wpuścił wszystkich najmłodszych zawodników których miał w składzie, czyli Mateusza Zawadzkiego, Marcina Wójcika i Patryka Wieczorka.

MKS Dąbrowa Górnicza - NETO PTG Sokół Łańcut 92:75 (27:21, 21:16, 19:17, 25:21) MKS:

Wołoszyn 28 (7 zb, 6 x 3 pkt), Kulikowski 15, Szczypka 12, Grochowski 10, Piechowicz 10, Grzegorzewski 6, Zmarlak 5, Zawadzki 4, Morawiec 2, Wójcik 0, Wieczorek 0. Sokół:

Wilczek 22 (7 zb), Hałas 15, Pisarczyk 13, Klima 7 (7 zb), Bogdanowicz 6, Chromicz 5, Szurlej 5, Fortuna 2, Balawender 0, Jeger 0. Wilczek 22, Hałas 15, Pisarczyk 13, Klima 7, Bogdanowicz 6, Chromicz 5, Szurlej 5, Fortuna 2, Balawender 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (10)
Kot54
13.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Adorato też nas to dziwi :/ Co do Radexu to czasami sądzę,że jak by spadli to by było za nudno na tej stronie bez Fana Radexu :D  
avatar
adorato
12.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak tak to Kat54 zwracam honor, pisałem co wyczytałem na Waszym forum mieszkańców DG kilka lat temu:) Co do zachęcenia ludzi do kibicowania to się trochę dziwę, że nie możecie namówić ludzi. U Czytaj całość
avatar
patyczak
12.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
adorato... od siatki powiadasz? ciekawe skad masz takie info? proponuje poogladac kilka filmikow z II ligi kosza, gdzie byly flagi i reszta tego typu ''gadzetow'', podczas gdy na siatce nikt ni Czytaj całość
Kot54
12.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ja wam powiem,że wszystkie kluby w 1 lidze mają samych pikników a nie kibiców.I to jest i w Szczecinie i w DG i Łańcucie.Ale to nie jest winna osób które są w klubie kibica tylko innych osób Czytaj całość
avatar
adorato
12.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z jednym z Fanem Radexu się zgodzę, że w DG nie ma kibiców a jak już to garstka pikników ze sprzętem pożyczonym od siatkówki:) Co Łańcuta to szczędź waść słów powiem po staropolsku! Łańcut od Czytaj całość