Podnieść się z kolan - zapowiedź meczu Wisła Kraków - UMMC Jekaterynburg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W drugim dniu finałowego turnieju Euroligi kobiet krakowska Wisła zmierzy się z rosyjskim UMMC Jekaterynburg. Dla mistrzyń Polski będzie to niezwykle ważny pojedynek, ponieważ jeśli chcą bić się o wyższe lokaty niż 7-8 to po prostu muszą zwyciężyć.

Sam początek zmagań na tureckiej ziemi nie był dla Białej Gwiazdy pomyślny. W inauguracyjnym starciu ze Spartakiem Moskwa przegrała ona różnicą siedmiu punktów i mogła mówić o spory pechu. Wszystko dlatego, że w pierwszych minutach prowadziła 16:2, prezentując przy tym światowej klasy basket. - Na starcie grałyśmy naprawdę świetnie. Nie boję się powiedzieć, że w pełni kontrolowałyśmy boiskowe wydarzenia i rywal potrafił temu zaradzić. Zdobywanie punktów też nie sprawiało nam kłopotów, bo potrafiłyśmy wypracowywać sobie czyste pozycje rzutowe - mówi Anke DeMondt i po chwili dodaje. - Ogólnie ten fragment był niesamowity. Przypuszczam, że wówczas byłyśmy po prostu lepiej zmotywowane i łatwiej weszłyśmy w rytm spotkania.

Niestety potem już tak różowo nie było. Rosjanki zdały sobie bowiem sprawę z powagi sytuacji i w drugiej połowie to one przejęły inicjatywę. Dzięki temu po końcowej syrenie mogły cieszyć się z wygranej. - Zespół z Moskwy ma naprawdę fantastyczne koszykarki i przy nich nawet najmniejszy błąd wiele kosztuje. Wiedziałyśmy o tym przed rozpoczęciem rywalizacji i próbowałyśmy uniknąć podobnych sytuacji, ale ta sztuka nam się nie udała. Za główną przyczynę tego upatruję impas w ataku, jaki nastąpił w trzeciej oraz czwartej kwarcie. Pod własnym koszem bowiem tak bardzo nie osłabłyśmy, ale po przeciwnej stronie boiska chwilami było fatalnie - analizuje reprezentantka Belgii.

Żałować można szczególnie tak świetnego startu. Wówczas osoby związane z małopolskim klubem naprawdę mogły mieć nadzieję na sukces. - Strasznie szkoda tego wszystkiego co się wydarzyło. Pierwotnie mieliśmy kontrolę nad wszystkim i pojedynek układał się po naszej myśli. Niestety nie wystarczyło tej energii na całe czterdzieści minut - z żalem dopowiada drugi szkoleniowiec Wisły, Jordi Aragones.

W spotkaniu z Jekaterynburgiem krakowianki będą musiały uczynić wszystko co w ich mocy by wystrzec się podobnych przestojów. Prawdą jest, że na tym poziomie nawet moment nieuwagi to już dużo. - Mamy do czynienia z najlepszymi ekipami w Europie, więc to zrozumiałe. W środę niestety nie udało nam się wytrzymać tempa, ale nie jest powiedziane, że w kolejnych dniach będzie podobnie. Co więcej, moim zdaniem mamy jeszcze szanse na pomyślne wyniki i będziemy o nie walczyć ze wszystkich sił - optymistycznie twierdzi wspominana 32-letnia obrończyni.

Zarówno ona, jak i jej koleżanki będą musiały uważać na Sandrinę Gruda. Młoda środkowa jest czołową postacią swojego teamu i właściwie za każdym razem odpowiada za prezentowany przez niego poziom. Zresztą już w środowym pojedynku z Ros Casares Valencia potwierdziła swoje nieprzeciętne umiejętności.

Dodatkowo uwagę zwraca Deanna Nolan. Amerykanka, która w swojej bogatej karierze pięciokrotnie występowała w meczu gwiazd WNBA podobnie jak wymieniana wcześniej Gruda ma ogromną łatwość zdobywania punktów i defensorki Wisły nie mogą pozostawić jej choć kawałka wolnego parkietu.

Czy podopiecznym Jose Ignacio Hernandeza uda się wywalczyć pierwszy komplet punktów w hali Abdi Ipekci?

O tym dowiemy się w czwartek. Początek konfrontacji o godzinie 15 30 / 14 30 czasu polskiego.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
kibicprawdziwy
29.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kolejny mecz do tyłu i tylko na własne życzenie...aż się nie chce komentować.